czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie grudnia 2015


Grudzień, całkowicie nie wyglądający na zimowy miesiąc, z jesienną szarugą i bez ani grama śniegu, dobiegł końca. Jako że noworoczne postanowienia nigdy mi do końca nie wychodzą, przechytrzam samą siebie i zamiast zaczynać od stycznia, zaczynam od grudnia – mianowicie comiesięczne podsumowania; od kiedy przestałam recenzować każdą jedną książkę, którą przeczytałam, i każdy jeden film lub serial, który obejrzałam, doszłam do wniosku, że podsumowanie nie byłoby jedynie powtórką recenzji.

Zwłaszcza że bywają książki czy seriale, o których więcej niż paru zdań nie da się powiedzieć, a których istnieniem chętnie bym się z Wami podzieliła.

Dlatego właśnie zapraszam Was do czytania!

wtorek, 29 grudnia 2015

„Posłaniec strachu” Michael Grant

Złe czyny w umyśle ludzi zazwyczaj przechodzą bez echa. Trudno, stało się, nie cofnę czasu, muszę iść naprzód. W innych przypadkach takich czynów się w ogóle nie zauważa. Przecież to jedno podstawienie nogi nie spowoduje niczyjej śmierci, ta obelga zaraz zniknie w umyśle ofiary, więc nie ma czym się przejmować. Nie wolno zapominać, że nienawiść rodzi nienawiść i że jedno nieopatrznie wypowiedziane słowo może wywołać lawinę bólu, zakończoną nawet śmiercią.

Posłaniec strachu wydawał się nieco fantastyczną, mocną lekturą – taką, dla której można zarwać noc, w pośpiechu przewracając kolejne kartki, a bohaterów obdarzyć sympatią od samego początku. Michael Grant tymczasem pod pozornie nastawioną na rozrywkę fabułą przekazuje wiele ważnych lekcji i zmusza do refleksji na temat nienawiści, ogromnej mocy słów i pokuty. To mocna, dosadna, przerażająca powieść; nie dlatego, że obfituje w krew, brutalność i okrucieństwo, ale dlatego, że wydarzenia, o których mówi, są boleśnie prawdziwym odzwierciedleniem współczesnej rzeczywistości.

niedziela, 27 grudnia 2015

„Płonąca korona” Rae Carson

Zawsze uwielbiałam postacie dynamiczne, takie, które wraz z rozwojem akcji nabywają nowe cechy, uczą się na własnych błędach i zmieniają. Lubię też obserwować, jak książki w serii stają się lepsze, jak autor powoli krystalizuje swoją wizję i poprawia swój styl.

Doskonałym przykładem takiego autora jest Rae Carson – pamiętam, że Dziewczynę ognia i cierni oceniłam średnio; była to lektura dość ciekawa, jednak nie zapadała w pamięć, nie wyróżniała się wieloma elementami. Największym jej problemem dla mnie był brak jasno zarysowanej fabuły. Lucero-Elisa trafiła do Joya d'Arena, swojego przyszłego królestwa, i... dalej nic. Czy może raczej: nic przeplatane z kilkoma całkowicie różnymi wątkami, wątle ze sobą połączonymi. Zakończenie niczym z pierwszej lepszej powieści o ratowaniu świata jeszcze bardziej wzmocniło moje mieszane uczucia.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Kraina Jutra. Początek, Brad Bird, Damon Lindelof, Jeff Jensen


Odwieczny problem – gdy najpierw powstaje film, później zaś związana z nim powieść, co zrobić w pierwszej kolejności: czytać czy oglądać? Najpierw poznać historię właściwą, czy raczej początek, przyczynę uwalniającą lawinę wydarzeń, które składają się na film Disneya Kraina jutra?

Postanowiłam sięgnąć najpierw po powieść napisaną przez trio – Brada Birda i Damona Lindelofa (twórców filmu) oraz Jeffa Jensena, co samo w sobie mnie zaniepokoiło. Co za dużo, to nie zdrowo. Kraina Jutra. Początek opowiada historię sprzed tej ukazanej w filmie: śledzimy losy kilkorga pozornie niezwiązanych ze sobą ludzi, poznajemy rosnącą w siłę organizację Plus Ultra i jesteśmy świadkami wszystkich wydarzeń, które doprowadziły do tego, co się dzieje w filmowej kontynuacji.

sobota, 12 grudnia 2015

Kosogłos, cz. II

Igrzyska śmierci opowiadają tak naprawdę o rewolucji, której iskrą zapalną była przypadkowa dziewczyna, zbyt kochająca swoją siostrę, by dać jej umrzeć na oczach wszystkich obywateli Panem. Pierwsze dwa tomy to zarzewie konfliktu między władzą a ludźmi i to właśnie w Kosogłosie najlepiej widać tę walkę o lepsze państwo. To Kosogłos ma najtragiczniejszy wydźwięk, ukazuje całe zło kryjące się za rewolucją, jak i za dyktatorską władzą. Żadne z wyjść nie jest mniej krwawe. Kosogłos boleśnie to pokazuje.

środa, 9 grudnia 2015

Dekameron, Giovanni Boccaccio


Na blogu można wynurzać się i zwierzać, więc tym samym pragnę się do czegoś przyznać. Gdybym nie była w szkole zmuszona do przeczytania dwóch nowel z Dekameronu, gdybym nie wiedziała już wcześniej, cóż to za cykl nowel, pewnie przeszłabym obok niego obojętnie. I popełniłabym ogromny błąd, przed którym chciałabym uchronić i Was - Dekameron jest czymś absolutnie fenomenalnym i niszczącym stereotyp, że skoro stare, to pewnie sztywne i nudne, i będzie się wlekło jak Krzyżacy w gimnazjum. Nic bardziej mylnego!

Sam tytuł, Dekamore, oznacza dosłownie dziesięć dni, bowiem akcja obejmuje dokładnie taki okres (właściwie to czternaście dni, ale tylko w ciągu dziesięciu tytułowych opowiadane są historie). Każdego dnia, dla zabicia czasu w odseparowanej, położonej daleko od innych domostw wiejskiej rezydencji, grupa florentyńczyków opowiada sobie historyjki. Znaleźli się tam, by uciec przed panującą w tamtym czasie czarną zarazą, dżumą, która zbierała swoje obfite żniwo wśród wszystkich - i chłopów, i szlachetnie urodzonych. Siedem panien i trzech panów zabawia się, opowiadając każdego dnia po historii. Każdego z dziesięciu dni poznajemy dziesięć historii, które mają formę nowel. To właśnie sprawia, że mimo że Dekameron jest spójną całością, nie trzeba, ba!, nie radziłabym nawet, czytać go w całości na raz.

niedziela, 6 grudnia 2015

Classics Book Tag


Klasyki towarzyszą mi nieustannie - w końcu profil liceum, jaki wybrałam, zmusza mnie do obcowania z nimi na co dzień, a ja nie narzekam, choć niejednokrotnie zamiast czytać wynurzenia Żeromskiego, wolę sięgać po Austen. W każdym razie, chłód i nieprzyjemna pogoda, i fakt, że gdy wychodzę jest ciemno, i kiedy wracam do domu, znów jest ciemno, nie powstrzymały mnie od zrobienia tagu - konkretniej, Classics Book Tag! Zapraszam do oglądania!

wtorek, 1 grudnia 2015

Antycypacja, czyli autorzy przewidują przyszłość


W książkach wspaniałym jest to, że mogą być o wszystkim - o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, o znanym nam świecie i wyimaginowanych uniwersach, o zwyczajnych ludziach albo elfach i jednorożcach. Że akcja może rozgrywać się na Ziemi i w kosmosie, i pod ziemią, i w niebie albo piekle, gdziekolwiek się człowiekowi zamarzy. Z okazji premiery części drugiej Kosogłosa, o której jeszcze się rozpiszę niedługo, znowu zaczęłam się zastanawiać, co by było gdyby... gdyby ta wizja przyszłości się spełniła.

Nie bez powodu zostaje również fakt, że od czasu do czasu łypię na Rok 1984 Orwella z celem ponownego rozczytania się w tej powieści, ale tyle nieprzeczytanych książek mam na półce, i tyle podręczników do opracowania, że chyba jeszcze przerażająca wizja przyszłości (będącej, jakby nie patrzeć, już przeszłością) troszkę na ponowną lekturę poczeka. Ale tylko troszkę, w końcu Święta niedługo.

środa, 25 listopada 2015

Fartowny pech, Olga Rudnicka


Komedie omyłek Olgi Rudnickiej potrafią rozjaśnić nawet najpochmurniejszy dzień - pełnych czarnego humoru i fenomenalnych, rozbrajających postaci książek nie da się przeczytać bez chichotania, podśmiewania pod nosem i zwyczajnego śmiechu, bo taką zręczność w rzucaniu pod nogi bohaterów kłód, wywołując przy tym absurdalnie zabawne sytuacje, ma tylko Olga Rudnicka. Po zetknięciu z siostrami Sucharskimi, wiedziałam, czego się spodziewać... Ale trio Gianni, Dziany i Nadziany po prostu made my dayDay, bo Fartowny pech pochłonęłam w ciągu jednego popołudnia!

Gianni, freelancer, ochroniarz i prywatny zabójca pracujący u tego, kto godnie zapłaci, aktualnie na emigracji, bez planu powrotu do ojczystej Polski w najbliższym czasie. Kryś Dziany, naczelny pechowiec w policji, wkrótce na swoje życzenie zwolniony, a więc już nie policjant, a naczelny pechowiec-detektyw amator. Filip Nadziany, z aura podobną do Krysia, przeniesiony na własne życzenie do dziury zwanej Paszczami, mieszkający w odziedziczonej ruderze, która się do mieszkania nie nadaje. I wreszcie: elita poznańskiego półświatka, największe szychy podziemia, rządzące całymi gangami. To połączenie nie brzmi dobrze...

niedziela, 22 listopada 2015

Kasacja, Remigiusz Mróz


Wiele zakończeń powieści przeżyłam. Te zwyczajne, których jest bez liku i które zostawiają satysfakcję. Te szczęśliwe, które wywołują uśmiech i nagle rozjaśniają ponury, wietrzny dzień. Te smutne, po których chlipie się w chusteczki bez końca. Te zostawiające czytelnika na granicy utraty zmysłów i popełnienia natychmiastowego czynu karalnego - czyli albo kupienia kolejnego tomu, albo gróźb słanych w kierunku pisarza, najlepiej stojąc nad nim z nożem i pilnując, by rzeczoną, wymarzoną kontynuację pisał.

Ale tak perfidnego zakończenia jeszcze, cholera, nie przeżyłam.

środa, 18 listopada 2015

Niezwyciężona. Pojedynek, Marie Rutkoski


W starożytności toczono wiele wojen. W wyniku jednej z nich, Grecja została włączona do zdobyczy rzymskich, a Rzymianie zaczęli przejmować helleńską kulturę. Na tej kanwie Marie Rutkoski tworzy własne państwa o bardzo zbliżonej, choć o wiele brutalniejszej historii, i na takim tle snuje romans przedstawicieli dwóch narodowości nienawidzących się bardziej niż Capuleti i Montecchi. To przeklęty od początku, niemożliwy do ziszczenia się mezalians pełen zdrad, ale serce nie wybiera...

sobota, 14 listopada 2015

Dziennik panny służącej, Octave Mirbeau


Forma podania powieści ma znaczenie. I tak w powieściach sensacyjnych lepiej sprawdza się narracja trzecioosobowa, która pozwala śledzić poczynania wielu bohaterów, w literaturze młodzieżowej często sięga się po narratora pierwszoosobowego, przez co łatwo utożsamić się z bohaterem, ale najciekawsze są powieści stylizowane na dzienniki i pamiętniki.

Wywołują one uczucie, jakbyśmy zaglądali do czyichś najskrytszych myśli. Poznajemy ich przemyślenia, poglądy, wspomnienia, komentarze do bieżących wydarzeń. I w dodatku może się okazać, że autor zapisków jest doskonałym gawędziarzem i cała historia opisana w dzienniku zamienia się w opowieść snutą przy herbacie, czy bardziej w przypadku Celestyny - przy winie.

środa, 11 listopada 2015

Jesienne ToBeRead || Book Haul


Zapraszam do oglądania zapowiedzi tego, co w najbliższym czasie pojawi się na blogu, czyli między innymi: wyznania miłosne do pewnej pani mecenas, smutny los francuskiej służącej i George Clooney.

niedziela, 8 listopada 2015

Trzynaście powodów, Jay Asher


Z jednej powieści z fabułą zbudowaną wokół samobójstwa, przeszłam do drugiej, która również używa tego motywu. Miałam wątpliwości, czy wybór lektury będzie dobry, bo ciągłe porównywanie obu, w gruncie rzeczy podobnych, książek, często psuje odbiór historii. Tym razem było inaczej. Znacznie inaczej. Pojawiło się bowiem nieodparte wrażenie, że Playlist for the Dead Michelle Falkoff i Trzynaście powodów Jaya Ashera... uzupełniają się.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Playlist for the Dead. Posłuchaj, a zrozumiesz,
Michelle Falkoff


Muzyka łączy i dzieli, ale przede wszystkim wywołuje emocje. Znajdą się utwory na ponure jesienne poranki, gdy jedynym, o czym się marzy, jest zwinięcie się w kłębek pod kocykiem i dożylne dawkowanie kofeiny, wesołe utwory na radosne, słoneczne poranki, rytmiczne idealne do spacerowanie, spokojne do słuchania przed snem. Muzyka sprawia, że nagle świat potrafi wydać się pozytywniejszy, gdy wszystko się nie układa. Potrafi też podczas zwykłej podróży autobusem wywołać zadumę. Muzykę można dobrać do każdego nastroju, każdej emocji. Jak się okazuje w powieści Michelle Falkoff - również do radzenia sobie z samobójstwem.

środa, 28 października 2015

Idzie zima, czyli napoje gorące albo wcale


Jako że ciężarówka Coca-Coli już niedługo na najbliższe dwa miesiące rozgości się w telewizorach, a na dworze, gdy wychodzę rano, jest ciemno i gdy wracam po południu, wciąż jest ciemno - a w zasadzie dwadzieścia cztery godziny na dobę jest ciemno, szaro, buro i nijako - najlepszym remedium na tę chłodną pogodę dla nieprzystosowanych do mrozów (tych małą literą, ten pisany wielką jest okay) zmarzluchów jest kubek dowolnego, acz ciepłego napoju, puchate skarpety i nieodłączna książka oczywiście.

niedziela, 25 października 2015

Do trzech razy Natalie, Olga Rudnicka


Znacie to uczucie, kiedy tak się zżyjecie z bohaterami książki, z postaciami pierwszego, drugiego i nawet trzeciego planu, że tak wam się podoba to, co się wydarzyło w powieści, że najchętniej czytalibyście o tym w kółko i w kółko? To świetne, jak jedna powieść może poprawić humor i stać się przełącznikiem z online na offline, bo kiedy się ją czyta, cała reszta świata nie istnieje.

Właśnie tak miałam z Nataliami, bo zaraz skończeniu lektury Drugiego przekrętu Natalii podpełzłam do mamy i błagałam o ostatnią już część przygód zwariowanych sióstr Sucharskich. I oczywiście ją dostałam. 

sobota, 24 października 2015

Drugi przekręt Natalii, Olga Rudnicka


Miłość siostrzana działa w bardzo charakterystyczny sposób, co wiem z autopsji - albo trwa pokój, w czasie którego z siostrą można konie kraść, albo krwawa, okrutna wojna, w czasie której bez czołgu i kasku nawet nie podchodź. Nie ma nic pomiędzy. Mieszkając przez lata w jednym pokoju z siostrą, przechodziłam z nią od pokoju do wojny, i z powrotem wiele razy.

Co więc do powiedzenia mają siostry Sucharskie, które w piątkę - noszącą to samo imię i nazwisko - mieszkają w odziedziczonym dworku w Mechlinie?  I w dodatku cierpią na chroniczne pakowanie się w kłopoty. Wszystkie naraz.

środa, 21 października 2015

Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu, Juliet Grey


Cesarzowa Austrii Maria Teresa zawzięcie wprowadzała w życie motto swojego kraju: Niech inne kraje prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się. W ramach tych działań wydawała swoje liczne córki za mąż jak najkorzystniej dla państwa.

Jej dzieci stały się pionkami na politycznej planszy, niezdolnymi do podjęcia własnych decyzji czy odmowy wyjścia za mąż za obce osoby - posłuszne maman, dzielnie znosiły swój los. Najmłodszej z nich, głupiutkiej i trzpiotowatej Marii Antoninie, przypadł wyjątkowo udany - według słów matki - mariaż, bo z dwa lata starszym Ludwikiem XVI, ówczesnym delfinem Francji.

poniedziałek, 19 października 2015

Smerfny Tag Książkowy


Skorzystałam z nominacji od Marthy Oakiss z Secret Books, więc możecie złapać za kubek kawki czy herbatki i obejrzeć kolejny tag książkowy na kanale, tym razem z udziałem małych niebieskich stworków. Zapraszam do oglądania!

sobota, 17 października 2015

Wichrowe Wzgórza, Emily Brontë


To było moje drugie podejście do lektury Wichrowych Wzgórz, jedynej powieści Emily Brontë. Wcześniej przerwałam po niecałych stu stronach z powodu, którego nie pamiętam - na szczęście, bo i nie sądzę, bym wtedy do końca zrozumiała naturę relacji Katarzyny i Heathcliffa. Kiedy mówi się o romansach wszech czasów, prędzej czy później pojawiają się ich imiona - tymczasem miłość Heathcliffa i Katy to miłość destrukcyjna, szaleńcza, niszcząca ich samych i ludzi ich otaczających, z góry skazana na klęskę i brak szczęśliwego zakończenia.

Wichrowe Wzgórza otoczone mglistymi wrzosowiskami to miejsce opowieści o trzech pokoleniach zniszczonych przez jedną miłość. To historia o ponadczasowym uczuciu, którego nie można się wyrzec. O szaleństwie i zemście, o stracie i klątwie. Wszystko zaczęło się, gdy pan Earnshaw przyniósł małe Cyganiątko, za cel obierając sobie wychowanie go. Heathcliff, bo tak miało dziecko na imię, szybko zaprzyjaźnił się z Katarzyną. Dzień po dniu, rok po roku, oboje stają się coraz bardziej dzicy i nieokrzesani, a uczucie między nimi coraz bardziej płomienne. Żadne z nich nie wyzna prawdy drugiemu. I będą przez lata cierpieć z powodu złych wyborów, niewypowiedzianych wyznań i mściwej natury Heathcliffa.

poniedziałek, 12 października 2015

Aplikacja, Lauren Miller


Niedawno pisałam o pewnej powieści Jamesa Dashnera, która ukazywała prawdopodobną wizję przyszłości, w której jesteśmy całkowicie zatraceni w wirtualnej rzeczywistości. Za parędziesiąt lat ta wizja bardzo możliwe, że się spełni - że dzięki technologii całym sobą będziemy mogli wejść do sieci.

Jednak zanim to nastąpi minie sporo czasu. Trochę inną, choć podobną ścieżkę obrała Lauren Miller w Aplikacji. Biorąc pod uwagę mnóstwo ludzi nieustannie patrzących w swoje smartfony, to równie prawdopodobna wizja. I bliższa niż się wydaje.

czwartek, 8 października 2015

Oswój teatr!


Jest to ten typ tekstów awaryjnych, które tworzę, bo mi się gdzieś kołaczą po głowie, a nie mam czasu przeczytać książki i jej zrecenzować, gdyż - jak w tymże przypadku - męczę się i nużę, i jęczę z mentalnego bólu, czytając Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Żeby nie było: lubię lektury. Połykam Dostojewskiego, Prusa, Wyspiańskim też nie pogardzę, gdy zrozumiałam sens Wesela... No ale Żeromskiego nie zdzierżę!

Jednak nie o tym dzisiaj. O wyznaniu. No i zachęcie. Traktujcie ten tekst jakkolwiek chcecie, ale jeśli chociaż jednej osobie zapali się mała żaróweczka w głowie i pomyśli: a może sprawdzę repertuar teatru w moim mieście?, będę zadowolona. Bo o teatrze dzisiaj będzie.

poniedziałek, 5 października 2015

W sieci umysłów, James Dashner


Technologia rozwija się niezwykle szybko. Już teraz dzięki laptopom i smartfonom możemy kontaktować się o każdej porze z osobą na drugim końcu świata. Internet bezkonkurencyjnie zawojował świat - teraz trudno wyobrazić sobie bez niego życie; tak wiele ułatwia! Mówi się o Google Glasses, okularach o rozszerzonej rzeczywistości. Nie wątpię, że w niedługim czasie będziemy mieli to, co przedstawia James Dashner w W sieciu umysłów - czyli całkowity dostęp do wirtualnej rzeczywistości.

U Dashnera możliwe jest to dzięki tzw. trumnie, która zapewnia doznania niczym ze świata rzeczywistego: zarówno te przyjemne, jak i bolesne, wszystko po to, by w świecie wirtualnym, VirtNecie zwanym też Snem, czuć się jak w rzeczywistości - Jawie. Michael jest weteranem w VirtNecie - przebywa tam, kiedy tylko może, zbierając punkty i spędzając czas z przyjaciółmi, tak samo jak on uwielbiający wirtualny świat. Pewnego dnia ma za zadanie odwieść dziewczynę od próby samobójczej, czyli zadanie jak zadanie (w końcu po śmierci w VirtNecie budzisz się w trumnie na Jawie). Jednak dziewczyna wyrywa swój rdzeń, chroniący ją przed śmiercią mózgu, i skacze - umiera w obu światach, wirtualnym i prawdziwym.

sobota, 3 października 2015

Tea Book Tag


Chociaż sama pijam raczej kawę niż herbatę, nie przeszkadza mi to w wykonaniu tagu, do którego nominowała mnie Alicja z bloga Siostry w bibliotece. Dopasowywanie książek czas zacząć!

środa, 30 września 2015

Klejnot, Amy Ewing


Mam problem z Klejnotem Amy Ewing, ponieważ z jednej strony to powieść intrygująca, ciekawa, niezwykle porażająca tematem, jaki sobie obrała, jednak z drugiej korzysta ona ze znanych schematów tak często używanych w nurcie young adult, tak bardzo wyeksploatowanych, że to już przestało być zabawne. 

Co roku w Samotnym Mieście odbywa się Aukcja, na której sprzedawane są przyszłe surogatki - dziewczyny z najbiedniejszej stolicy z genem we krwi, który daje im moce przydatne podczas kształtowania przyszłego dziecka. Dzięki temu genowi i rynkowi surogatek, arystokracja rządząca miastem-państwem, ale mająca zniszczone geny, przez co rodzenie dzieci staje się wręcz niemożliwe, może przedłużyć swoje rody. Wystarczy kupić surogatkę.

poniedziałek, 28 września 2015


Druga szansa, Katarzyna Berenika Miszczuk


Powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk poznaję w kolejności ich wydawania - od jej pierwszej książki wydanej w wieku siedemnastu lat, po te najnowsze. Z każdą kolejną pozycją widzę, jak poprawia się jej warsztat i styl, jak lepiej konstruuje świat i bohaterów, a po Drugiej szansie, jeśli utrzyma takie tempo doskonalenia się, to wróżę jej świetlaną przyszłość jako pisarki.

Julia budzi się w obcym pomieszczeniu, nie wiedząc nic - nie zna daty, nie wie, gdzie jest, czemu tam jest i co się stało, co więcej: nie pamięta nic ze swojej przeszłości, w jej głowie zieje pustka. Zero wspomnień o rodzinie, nauce, znajomych, poprzednim życiu. Ciało również wydaje jej się obce, jakby nienależące do niej. Nie pamięta nawet, jak wygląda.

sobota, 26 września 2015

Kopciuszek (2015)


Retellingi znanych i lubianych baśni są ostatnio na topie - MaleficientMirror, Mirror czy Królewna Śnieżka i Łowca... a w przygotowaniu mamy Piękną i Bestię z Emmą Watson w roli Belli. To takie urzeczywistnianie znanych postaci i historii, przedstawianie baśni w konwencji realistycznej.

Łatwiej wszakże uwierzyć w rozumne myszki wygenerowane komputerowo niż w te z animacji, gadające i ubrane w czapeczki i koszulki. Często retellingi - z angielskiego retelling to ponowne opowiedzenie - dopisują wiele do znanej historii, czasem nawet całkowicie ją zmieniając. Jak historia Śpiącej Królewny w Maleficient, opowiedziana zupełnie inaczej, tak, że współczuje się Diabolinie. Ale Kopciuszek w reżyserii Kennetha Branagha (Gilderoy Lockart z Pottera, jeśli ktoś nie zna) jest... cóż, Kopciuszkiem. I w tym tkwi cała magia.

niedziela, 20 września 2015

Cyrk nocy, Erin Morgenstern


Cyrk pojawia się znikąd.

Przed wielu laty dwóch czarodziejów postanowiło porównać swoje umiejętności w pojedynku, który nazwali rozgrywką. Jednak sami nie brali w rozgrywce czynnego udziału, jedynie wystawili pionki w postaci swoich uczniów bądź podopiecznych, którym przekazali całą swoją wiedzę i umiejętności. Pojedynki między czarodziejem Prospero a tajemniczym mężczyzną o inicjałach A. H- toczą ich kukiełki, marionetki stworzone tylko do tego celu.

wtorek, 15 września 2015

Ender, Lissa Price


Starter mógłby wydawać się książką zakończoną - wątki pozamykano, nie zostawiono niedopowiedzeń, a szczęśliwe zakończenie całkowicie satysfakcjonowało. A potem Callie usłyszała głos w swojej głowie. Głos jej ojca mówiącego ich tajne hasło, nieznane osobom postronnym. Co to oznacza? Czy teoretycznie jej zmarły podczas wojny bakteriologicznej ojciec jednak... żyje? Czy chip z tyłu jej głowy ma coś z tym wspólnego? Najgorsze jednak dopiero ma się zacząć. W głowie Callie pojawia się nowy głos.

Głos Starego Człowieka.

niedziela, 13 września 2015

Chodząca katastrofa, Jamie McGuire


Piękną katastrofę przeczytałam, ale nie pokochałam - chociaż niewątpliwie wciągała i zapewniała rozrywkę i emocje (niekoniecznie zawsze pozytywne), to jednak nie była niczym nowym, jedynie odklepaniem starego, dobrego schematu on, ona i problemy.

Chodząca katastrofa to dokładnie ta sama opowieść, jednak opowiedziana z perspektywy mężczyzny, czyli Travisa - i jestem w szoku, bowiem jego spojrzenie na wydarzenia między nim i Abby jest... o wiele ciekawsze!

środa, 9 września 2015

Wybrana, Naomi Novik


Kilka lat temu zachwycałam się Smokiem Jego Królewskiej Mości Naomi Novik - historia o najsympatyczniejszym smoku w literaturze, Temerairze, pochłaniała mnie bez reszty, chociaż nigdy nie przeczytałam serii do końca.

Nic więc dziwnego, że do Novik mam ogromne zaufanie i kiedy tylko dotarła do mnie informacja o kolejnej książce autorki, nie związanej z poprzednim cyklem, zdarzenia mogły potoczyć się tylko w jeden sposób: i dlatego dzisiaj w samych superlatywach - bo inaczej się nie da - przybliżę Wybraną.

sobota, 5 września 2015

Opactwo Northanger, Jane Austen


Każdy czytelnik prędzej czy później, przy okazji lektury odpowiedniej pozycji, zacznie zachwycać się światem przedstawionym i zapragnie się znaleźć w powieści jako bohater. Bo któż na wszelki wypadek nie sprawdzał wszystkich szaf w domu po lekturze Opowieści z Narnii, by upewnić się, że na pewno nie kryją one przejścia do zupełnie innego świata? Któż po przeczytaniu strasznego horroru dla pewności zostawiał sobie zapaloną lampkę?

Chociaż fikcja literacka pozostaje fikcją, są książki, które zmieniają nasze postrzeganie świata - widzimy rzeczy i nawiązania, których nie widzą ci nieznający danej pozycji ludzi. Taki jest właśnie przypadek Katarzyny Morland.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Świat bez książąt, Soman Chainani


Księżniczki zadały sobie w końcu pytanie: dlaczego w sumie większość baśni kończy się ślubem z księciem? Dlaczego one mają być niewinne jak lelije, mdleć koniecznie wprost w objęcia swojego ukochanego i za każdym razem dać się ratować z opresji? Dlaczego mają pachnieć i wyglądać, rozmawiać ze zwierzętami, przestrzegać diety i dbać o swoją urodę?

Skoro Sofia i Agata zakończyły swoją baśń bez ingerencji chłopca, oznacza to, że inne dziewczęta z Akademii Dobra i Zła mogą zakończyć swoje bez obecności przystojnego księcia na białym rumaku. Pomysł ten jednak jest katastrofalny w skutkach.

środa, 26 sierpnia 2015

Piękna katastrofa, Jamie McGuire


Jestem zafascynowana tym, z jaką łatwością autorkom New Adult przychodzi tworzenie bohaterek będących całkowitymi idiotkami. I jednocześnie dojrzałymi dziewczynami. Jamie McGuire nie wyłamuje się swoją powieścią Piękna katastrofa, pierwszą częścią duologii - bo bohaterka książki, Abby... A zresztą, sami zaraz zrozumiecie.

sobota, 22 sierpnia 2015

Skradzione morderstwo, James Oswald


Absolutnie kocham sytuacje, kiedy mogę dwojako patrzeć na powieść. Kiedy nie ma tej jedynej, prawdziwej wersji, kiedy ta sama książka dla dwóch różnych osób może być klasyfikowana jako kryminał albo... daleki krewny fantastyki. Miałam tak ze Skradzionym morderstwem Jamesa Oswalda, czyli kolejnym tomem spraw kryminalnych rozwiązywanych przez drugiego najsympatyczniejszego Szkota w literaturze. (Pierwszym jest Jamie Fraser.)

sobota, 15 sierpnia 2015

Książki, których NIE MA


Dzisiaj nie będzie recenzji książki, którą przeczytałam. Nie będzie o książce, w trakcie czytania której jestem. Ani o książkach, które mam zamiar przeczytać. Będzie o tych, których przeczytać nie możemy - bo nie istnieją.

środa, 12 sierpnia 2015

Spadające gwiazdy, czyli życzę sobie...


Wbrew pozorom nie zamierzam pisać o tym, czego sobie życzę, bo gdyby to sierpniowe oszałamiające widowisko miało jakieś walory poza estetycznymi, od trzech lat byłabym multimilionerem z gigantyczną biblioteką. Nie będzie tutaj o tym, czego ja sobie życzę bądź życzyłam rok i dwa lata temu, skulona pod kocykiem na balkonie, wpatrzona w nocne niebo. Będzie o innych życzeniach i trochę o spadających gwiazdach - ale tych w książkach.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Japońska katastrofa, Holly Smale


Gdy masz naście lat i setki faktów w małym palcu, a jedyne, co być robiła, to czytała kolejne książki i kupowała podręczniki, zostanie nagle modelką może troooszkę zmienić twoje życie. Ale jeśli ten cały modeling pomoże ci przeżyć podróż życia do Japonii - Kraju Kwitnącej Wiśni, ojczyzny mang i sushi, mekki geeków - to nie może być taki zły, prawda? I nie jest zły, chyba że jesteś chodzącą katastrofą.

piątek, 7 sierpnia 2015

Między książkami, Gabrielle Zevin


Są książki, które otwierają oczy na nowy gatunek albo pozwalają na pewne sprawy spojrzeć z innej perspektywy. Skłaniają do refleksji albo po prostu wywołują tak ogromne wrażenie, że trzeba przerywać czytanie, by spokojnie poukładać sobie wszystko w głowie. Są książki, których czytanie to ogromna przyjemność, od której nie można się oderwać - dają wyczekiwaną chwilę zapomnienia, relaksują i na chwilę znikają wszystkie problemy poza tymi bohaterów literackich. I są książki takie jak Między książkami Gabrielle Zevin - które nie są zachwycające ani niesamowicie wciągające. Które wcale nie dają zapomnieć o rzeczywistości, tylko mają skutek całkowicie odwrotny. To zwykłe książki ze zwykłą, niewyróżniającą się fabułą, przedstawiającą zwyczajny bieg życia. A jednak to chyba te najbardziej poruszają.

sobota, 1 sierpnia 2015

Ruina i rewolta, Leigh Bardugo


Ostatnio zakończyłam już jedną trylogię płaczem i smutkiem, a tu zaraz czekało kolejne zwieńczenie - tym razem pożegnanie z Aliną Starkov, Malem Orecevem i Darklingiem. Leigh Bardugo pokochałam po wspaniałym pierwszym tomie (Cień i kość), a Szturm i grom tylko pogłębił to uczucie. Świat inspirowany klimatami rosyjskimi i coś w rodzaju rasy nadludzi z różnymi mocami, do której - jak się przypadkiem okazuje - należy bohaterka trylogii, okazali się fenomenalnym podłożem do cudownej, wciągającej historii.

czwartek, 30 lipca 2015

Ant-Man, 2015


Idąc na Ant-Mana, spodziewałam się tylko kolejnego wciągającego filmu Marvela. I w zasadzie dokładnie to dostałam - tylko dziesięć razy bardziej, bo szok, szczęka na ziemi, ręce wyrzucane w geście desperacji (breloczek? serio?!) i dobre półtorej godziny (a film trwa dwie godziny) śmiechu i chichotania to dużo więcej niż oczekiwałam.

środa, 29 lipca 2015

DIY: zakładka z motylkiem


Lipcopad w formie - szaro, deszcz pada, burza goni burzę i  burzą pogania. Wreszcie mamy pretekst do zostania w domu i poczytania w spokoju, z uspokajającym dźwiękiem padającego deszczu za szybą... Ale ta szarość nie wprawia w dobry nastrój. Dlatego mam dla Was diy - zakładkę, która wprowadzi trochę koloru i letniego klimatu. Z motylkiem!

niedziela, 26 lipca 2015

TAG: BBC Sherlock Quotes


Wszyscy kochamy Sherlocka, prawda? Z racji sherlockowego humoru spowodowanego wypuszczeniem teaser trailera odcinka specjalnego Sherlocka, nagrałam tag. Zapraszam do oglądania!

środa, 22 lipca 2015

Will Grayson, Will Grayson, John Green, David Levithan


Nie czytam powieści Johna Greena w kolejności ich wydania, mimo to odnoszę wrażenie, że mają one tendencję spadkową. Bo Willa Graysona, Willa Graysona (pozwolicie, że tytuł ten w dalszej części skrócę do jednego Willa) ratuje część rozdziałów napisana przez drugiego autora, Davida Levithana. Green zaś tworzy to, co zawsze: przeciętnego głównego bohatera, jego szalonego, nienormalnego przyjaciela i dziwną dziewczynę z cechami charakterystycznymi, która potem będzie z wyżej wspomnianym przeciętnym. Okazjonalnie napatoczy się znajomy czy dwóch. Ale zaraz to wszystko rozwinę.

sobota, 18 lipca 2015

Mechaniczna księżniczka, Cassandra Clare


Chociaż Mechaniczną księżniczkę kupiłam na Targach Książki w Warszawie, czyli już w połowie maja, sięgnęłam po nią dopiero niedawno. Leżała na półce, nietknięta, bo nie chciałam czuć tej pustki po dobrej serii, nie chciałam myśleć, że nie ma kolejnych tomów. Bo z Instytutem Londyńskim zżyłam się dużo bardziej niż z nowojorskimi Nocnymi Łowcami. Z bólem serca zaczęłam czytać ostatni tom Diabelskich maszyn, chłonąc każde słowo - w końcu to był ostatni raz, kiedy czytałam o Tessie, Jemie i Willu, nie wiedząc, co się stanie: bo pierwszy raz książkę przeczytać można tylko raz.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Zakon mimów, Samantha Shannon


Przy okazji recenzji Byliśmy Łgarzami rozwodziłam się nad plot twistami, które mają wywrócić całą książkę do góry nogami, a nas pozostawić w oszołomieniu. Lockhart nie udała się ta sztuczka, bo prędzej czy później Czytelnik odgadywał, o co chodziło, i to nie zawsze z zaskoczeniem. Jednak są książki, którym to się udaje. Których ostatnie zdania łamią serce i wywracają całą fabułę i postać, której zachowanie nabiera drugiego dna. Które ćwiczą cierpliwość, bo trzeba czekać na kolejny tom, wyjaśniający wszystko, a przez ten czas można jedynie snuć domysły. Książki takie jak Zakon mimów Samanthy Shannon.

piątek, 10 lipca 2015

Niebezpieczne złudzenie, Kami Garcia & Margaret Stohl


Utrata kogoś bliskiego zawsze boli. Zwłaszcza, jeśli mogliście temu w jakiś sposób zapobiec. Link, bohater spin-offu Pięknych Istot, wie o tym najlepiej.

środa, 8 lipca 2015

Z przyczyn naturalnych, James Oswald


Tytuł powinien być związany z fabułą powieści. Lubię ten moment, kiedy okazuje się, że tytuł, na pierwszy rzut oka całkowicie odbiegający od tego, co czytam, nagle nabiera sensu. Czasem tytułem jest mała rzecz, która przemyka w tle przez całą opowieść, jaką snuje autor, wokół której kręci się wszystko - teoria sokoła się kłania. Czasem to trywialne, całkowicie jasne nawiązanie - bywa, że i takiemu nadaje się drugie dno, w końcu chyba w szkole mówiono, skąd pochodzi tytuł Lalki Prusa, prawda? Czasem też tytuł jest bezsensowny i wzięty jakby z kosmosu.

A czasem trzeba doczytać powieść aż do ostatnich zdań, by w końcu tytuł nabrał sensu.

niedziela, 5 lipca 2015

Takie same - a jednak inne


Kiedyś się zastanawiałam, jaki wpływ na nasz odbiór książki ma nie schemat, na którym budowana jest cała fabuła, a wszystkie te inne, mniej ważne czynniki krążące wokół głównego tematu: postaci drugoplanowe, pierwszoplanowe i ich charaktery, ich sposób przedstawienia, styl autora bądź autorki, wątki poboczne, tło rozgrywających się wydarzeń. W jakich proporcjach na nasz odbiór wpływa pomysł i jego wykonanie? Czy ważniejsze jest to, jak ktoś coś napisał czy o czym pisał? Przypadkiem w niedługim odstępie czasu przeczytałam dwie łudząco podobne do siebie powieści (a także nieco podobne do trzeciej, innej) i obie były całkiem sympatyczne, lecz jedna wydała mi się absurdalnie niezrozumiała, a druga: cudna. I ja już znam odpowiedź, na zadane pytania: najważniejszym czynnikiem jest to, jak coś przedstawiono.

Bo nawet opis drogi po bułki może być ciekawy, jeśli tylko jest dobrze napisany!