poniedziałek, 2 listopada 2015

Playlist for the Dead. Posłuchaj, a zrozumiesz,
Michelle Falkoff


Muzyka łączy i dzieli, ale przede wszystkim wywołuje emocje. Znajdą się utwory na ponure jesienne poranki, gdy jedynym, o czym się marzy, jest zwinięcie się w kłębek pod kocykiem i dożylne dawkowanie kofeiny, wesołe utwory na radosne, słoneczne poranki, rytmiczne idealne do spacerowanie, spokojne do słuchania przed snem. Muzyka sprawia, że nagle świat potrafi wydać się pozytywniejszy, gdy wszystko się nie układa. Potrafi też podczas zwykłej podróży autobusem wywołać zadumę. Muzykę można dobrać do każdego nastroju, każdej emocji. Jak się okazuje w powieści Michelle Falkoff - również do radzenia sobie z samobójstwem.

Sam jak zazwyczaj zastaje swojego jedynego i najlepszego przyjaciela w jego domu, gdy ten śpi jeszcze pod kołdrą z nadrukiem z Gwiezdnych Wojen. Tym razem jednak jest inaczej: Hayden się nie budzi. Nie chrapie, nie oddycha. Obok leży opróżniona butelka wódki. Tuż obok pustego opakowania po tabletkach i pendrive'a z dopiskiem Dla Sama - posłuchaj, a zrozumiesz.

I Sam słucha. Playlista pozostawiona przez Haydena to zbiór zupełnie różnych, czasem nieoczywistych utworów. Okazuje się, że Sam znał tylko część Haydena, że o wielu rzeczach nie wiedział, nawet się ich nie domyślał. Utwory pozostawione na przenośnym dysku pomagają mu pozbierać się po nieoczekiwanej śmierci, pogodzić z utratą najlepszego przyjaciela, jeszcze raz przeżyć we wspomnieniach chwile z nim spędzone i w końcu... otworzyć się na innych ludzi.

Samobójstwa nastolatków to niewdzięczny temat, jednak na czasie, można rzec. Trudno o nich pisać, by nie popaść w nadmierną egzaltację i patos, by nie stworzyć w powieści postaci, której funkcją jest bycie obwinianym za śmierć danej osoby. Michelle Falkoff zręcznie skonstruowała fabułę, by samobójstwo Haydena stało się przyczyną, początkiem, a potem przewijało się stale w tle, nie stając się najważniejszym wątkiem w powieści. Narratorem jest Sam, zrozpaczony utratą przyjaciela, zszokowany taką reakcją i przede wszystkim wściekły na wszystkich, którzy do tej śmierci się przyczynili. Obwinianie innych to naturalna reakcja w takich wypadkach, a jednak Playlist for the Dead do samego końca przedstawia tę historię w odcieniach szarości, nigdy w czerni i bieli.

Drastyczna decyzja Haydena jest jedynie pretekstem do opowieści zgoła innej, smutnej - o radzeniu sobie ze śmiercią, o godzeniu się z utratą - ale i podnoszącej w pewien sposób na duchu: o otwieraniu się na innych, o przełamywaniu swoich murów i nieśmiałości, o relacjach z rodzicami i o zemście, której chęć w takich przypadkach zawsze się odczuwa. To historia o wiele bardziej złożona niż radzenie sobie z odejściem przyjaciela, całkowicie skupiona na Samie, kolejno odkrywającym sekrety Haydena i dzięki jego playliście częściej wychodzącym do ludzi. Interpretacja utworów, które jego przyjaciel pozostawił po sobie, sprawia, że Sam powoli się zmienia - to pomaga mu zrozumieć nie tylko pobudki, jakimi kierował się Hayden, ale i samego siebie.

Muzyka jest integralną częścią tej powieści. Słuchanie utworów z wokalem może nie być najlepszym rozwiązaniem, gdy ma się ochotę całkowicie skupić na książce, ale dobrym pomysłem jest przesłuchanie piosenki będącej motywem danego rozdziału - na samym początku wyraźnie jest zaznaczone, który utwór będzie wiódł prym. Nie jest to obowiązkowe, ale przesłuchanie i zrozumienie przesłania piosenki samodzielnie, a potem w kontekście Haydena (w czym nawet wyręcza nas Sam) wzmacnia odbiór Playlist for the Dead. Na chwilę możemy poczuć się jak narrator, próbujący rozwikłać, czemu na playlistę trafił ten utwór.

Warsztat Michelle Falkoff nie różni się wiele od innych - język, jakim napisano powieść, jest prosty i przyjemny w odbiorze, młodzieżowy, z racji tego, że narratorem powieści jest nastolatek chodzący do liceum. Akcja zaś biegnie normalnie, często jednak zbaczając z drogi, bo ciągle wspominany jest Hayden i jego przyjaźń z Samem. Kawałek po kawałku odkrywana jest bezpośrednia przyczyna samobójstwa chłopaka, wydarzenie, które przelało czarę goryczy. Nie jest to skomplikowana książka: łatwo się ją czyta, wywołuje emocje i sprawia, że można zżyć się z bohaterami i bez problemu zatracić w ich losach.

Playlist for the Dead pokazuje, że obwinianie innych za samobójstwo jest destrukcyjnym uczuciem. Że nie prowadzi do niczego dobrego. I że należy przede wszystkim patrzeć z szerszej perspektywy i dostrzec rzeczy, które wcześniej się ignorowało. Jak wspominałam, Playlist for the Dead jest powieścią smutną, ale nie wywołującą płacz - raczej sentymentalną, trochę wzruszającą. Po skończeniu lektury zaś nie jest się zdołowanym, tylko w pewien sposób podniesionym na duchu. Nie nazwałabym książki Michelle Falkoff fenomenalną, ale to dobra powieść z ważnym przekazem, którą warto przeczytać i poznać, zwłaszcza jeśli jest się tak związanym z muzyką, jak Sam i Hayden.


Recenzja we współpracy z wydawnictwem Feeria Young!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...