poniedziałek, 30 grudnia 2013

Hobbit: Pustkowie Smauga | 2013

[Hobbit: The Desolation of Smaug]
reżyseria: Peter Jackson




Ponad rok po premierze pierwszej z trzech części adaptacji filmowej Hobbita przyszedł wreszcie czas na kolejną premierę, tym razem Pustkowia Smauga. W towarzystwie jednej osoby, a nie całej zgrai gimnazjalistów jak rok temu, niczym kompania krasnoludów wyruszyłam na podbój kina. A miejsca miałam świetne – ostatni rząd, idealny widok na cały ekran. Widownia zachowywała się prawie wzorowo, poza migającymi trochę wyświetlaczami telefonów nie przeszkadzali w nasycaniu się pięknem Hobbita. Tym razem już po przeczytaniu książki, z czystym sumieniem rozpoczęłam oglądanie filmu.

piątek, 27 grudnia 2013

Gorączka 2 | Dee Shulman


Są książki, na kontynuację których czeka się z wytęsknieniem. Do których premiery odlicza się dni, a potem stoi w kolejce w księgarni, by jak najszybciej zdobyć wyczekany, wreszcie własny egzemplarz. Takie książki, takie serie, uzyskały wielki sukces. Pamiętacie kolejki w dniu premiery ostatniej części Harry'ego Pottera? Trudno było wejść do takiego Empiku wypełnionego po brzegi młodszymi i starszymi fanami młodego czarodzieja. Teraz już tak nie ma. Pojawia się kolejny tom, dajmy na to, trylogii i... nic. Może kilka osób, którym szczególnie spodobała się książka, pójdzie i go kupi, ale nic poza tym. Tak właśnie jest z Gorączką 2 autorstwa Dee Shulman. Książka bardzo mnie się spodobała ponad rok temu, a teraz, kiedy jakiś czas temu drugi tom zawitał do księgarni, dopiero niedawno sobie o niej przypomniałam dzięki pewnemu konkursowi. W innym przypadku, jestem pewna, że nie kupiłabym jej.

czwartek, 26 grudnia 2013

Czas żniw | Samantha Shannon



Mamy rok 2059, a Ziemia jest miejscem, gdzie żadna nawet wzmianka o czymś niezwykłym, duchowym, paranormalnym nie ma prawa bytu. Paige Mahoney jest jasnowidzem; samo jej istnienie jest jej grzechem. By zdobyć jakąś namiastkę bezpieczeństwa, pracuje w podziemiu Sajonu Londyn, gdzie na zlecenia od jej szefa Jaxona Halla, również jasnowidza, włamuje się do umysłów i zdobywa cenne informacje.


wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych świąt!


Święta, święta i... jeszcze przed świętami. Chciałabym życzyć Wam wszystkim, i blogerom, i Czytelnikom, o ile tacy się tutaj znajdą, przede wszystkim czasu. O, gdyby tak dobę przedłużyć o dwie godzinki, to by był wspaniały prezent! Dużo książek, dużo zdrowia, dużo wszystkiego! Spełnienia najskrytszych marzeń, spotkania miłości swego życia (tudzież urealnienia fikcyjnego bohatera), dużo miłości od najbliższych, mnóstwa kotełków, o tak, kotełków nigdy za wiele. Oby w końcu odnalazł się Wasz list z Hogwartu, a szafa w końcu otworzyła portal do Narnii. :)
I (nie)pamiętnego Sylwestra. Wszyscy wiemy, że Sylwester, którego się nie pamięta, musiał być naprawdę wystrzałowy i szalony. Ja już się boję swojego. :)


Nie przepadam za wymyślnymi wierszykami świątecznymi, w których często życzy się tego samego: zdrowia, szczęścia, pomyślności, wiecie, o co mi chodzi. Przecież wszyscy dobrze wiemy, że chcemy jednego: książek. Ewentualnie pieniędzy na książki. Dlatego na wigilii klasowej życzyłam wszystkim hajsu. Za hajs można kupić książki, a to jest już pełnia szczęścia. :)

sobota, 21 grudnia 2013

World War Z | 2013

[World War Z]
reżyseria: Marc Forster


Nadchodzi czas zombie. W literaturze i kinie coraz częściej sięga się do tematyki nie tyle dystopii, apokalipsy czy katastrofalnych wizji przyszłości, co nieumarłych. Nastała, bądźmy szczerzy, swoista faza na rozkładające się, chodzące i żywe trupy. Sporo już powstało o nich filmów i seriali. The Walking Dead, jeden z nich, jest jednym z moich ulubionych seriali, a sami zombie naprawdę mnie ciekawią, więc kiedy natrafiłam na World War Z, wiedziałam, że to będą dwie godziny dobrego rozpruwania flaków, strzelanin i trzymającej w napięciu akcji. Nie wiem skąd, ale po prostu wiedziałam. Pomyliłam się co prawda z tymi flakami, co zaraz wyjdzie w praniu, mimo to jednak World War Z to dwie godziny dobrej, niezobowiązujące i czasem strasznej rozrywki.

wtorek, 17 grudnia 2013

Nie bójmy się pokazać, co czytamy


Gust książkowy to taka rozległa, ogromna rzecz, które nie da opisać się jednym słowem, podobnie jak wszystkie inne gusty i guściki. Mój, jak sądzę, do zwykłych i małych nie należy i chyba rozpiszę się o nim dość długo, bo składa się na niego sporo książek ze wszystkich stron świata (no, nie przesadzajmy może aż tak...), a przynajmniej nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, z różnych, czasem skrajnych gatunków. To kłopotliwe zwłaszcza w okresie przedświątecznym, kiedy przykładowo odbywają się klasowe Mikołajki. Oczywistym jest, że chcę książkę (ewentualnie coś innego, nie jestem wybredna, ale książka zawsze jest na pierwszym miejscu), tylko teraz pojawia się problem: jaką? Tytułu nie powiem, bo to niby jakaś niespodzianka ma być. No więc gatunek. Ale ulubiony gatunek trudno jest określić. Ja właściwie kręcę się koło fantastyki, ale kryminałem nie pogardzę... Ech, sami widzicie.

niedziela, 1 grudnia 2013

Kąpiąc lwa | Jonathan Carroll


Hańba mi, nigdy wcześniej dziwnym zbiegiem okoliczności nie miałam szansy zapoznać się z żadną książką Jonathana Carrolla. Ani z popularną Krainą Chichów, ani z żadną inną. Kąpiąc lwa jest więc moim pierwszym spotkaniem z tym pisarzem – spotkaniem, którego wyczekiwałam już od dawna i kiedy nadarzyła się okazja, skorzystałam z niej... Jednak nie do końca jestem z tego zadowolona. Mogło być lepiej. Znacznie lepiej.