niedziela, 15 kwietnia 2012

„Numery: Przyszłość”; Rachel Ward

NUMERY: PRZYSZŁOŚĆ, Rachel Ward

Jest rok 2029. Adam, Sara i mała Mia są wreszcie razem, ale ciągle uciekają. Wyczuwają wokół siebie rosnące zagrożenie. Adam widzi w oczach ludzi numery – daty śmierci. Mia ma także dar. Podczas pożaru zmieniła swój numer. Czy to znaczy, że może każdemu ukraść jego numer i życie? Co będzie, gdy znajdzie się ktoś, kto chciałby żyć wiecznie.


Złodziej żyć”
Jem widziała numery – daty śmierci – w oczach ludzi. Jej syn Adam odziedziczył po niej tę zdolność, dodatkowo jednak mógł zobaczyć powód śmierci. Sara miała sny związane z przyszłością, wizje niedalekiego Chaosu. Czy Mia potrafi kraść numer każdemu? Jaki dar będzie miało jeszcze nienarodzone dziecko Sary? „Numery: Przyszłość” odpowiedzą na to pytanie.
Po ucieczce i chaosie można już tylko czekać, co przyniesie przyszłość. Adam i Sara dwa lata po wydarzeniach z „Chaosu”, mieszkają w lesie i ciągle uciekają; nie mogą zaznać spokoju. Wśród ocalałych z katastrofy chłopak jest uważany za bohatera, który ostrzegł ich przed końcem świata. Ludzie przetrwali, ale miasta są w rozsypce. Wszyscy żyją w lasach, osadach, budują obozy, mieszkają w cudem ocalonych gospodarstwach. Anglia jest niebezpiecznym miejscem w tych czasach. I Adam dobrze o tym wie.
Sara nie chce już uciekać. Jej brzuch ciągle rośnie i niedługo urodzi, ponadto musi opiekować się małą Mią. Kiedy już znaleźli schronienie na dłużej i przyjaciół, władze upominają się o Adama. Chcą stworzyć lepsze państwo – tak się tłumaczą, tylko czy na pewno? Saul jest bezwzględny i zrobi wszystko, by zwabić „bohatera” do swojej siedziby. Zagadką pozostaje mała Mia – czy potrafi kraść życie, numer, każdemu? Czy to oznacza, że życie wieczne jest możliwe? Czy Sara, jej ukochany i dwie córeczki – w tym jedna nienarodzona – odnajdą spokój w takich niebezpiecznych czasach?
Numery: Przyszłość” zostały zepsute przez Rachel Ward. W moim odczuciu trzecia część tej niesamowitej trylogii pisana była, byleby tylko zakończyć całą historię i zarobić jak najszybciej więcej pieniędzy. Sam pomysł na widzenie dat śmierci był niesamowity – wspominałam o tym nie raz. Intrygują mnie takie rzeczy i dlatego seria wywarła na mnie duże wrażenie. Wrażenie, które trzeci tom zepsuł bezpowrotnie. Już do końca będę czuła niedosyt, bo zakończenie tej historii jest chyba najgorsze z możliwych. Nie chcę bardzo krytykować książki, ponieważ posiada również zalety, ale dla mnie na pierwszy plan jednak wysunęły się wady.
Przede wszystkim rzucił mi się w oczy brak pomysłu na fabułę. Z początku zaczęło się ciekawie – Adam jest bohaterem dla wielu ludzi; razem z Sarą obozują w lesie, bowiem w pewnym sensie nastąpił koniec świata i większość miast zostało zniszczonych. Jednak w momencie, w którym do ich pozornie spokojnego życia na uboczu wkracza Saul, wszystko się sypie. Potem „Numery: Przyszłość” tracą obecną od pierwszego tomu magię. To już właściwie nie to samo, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno pisała to ta sama Rachel Ward, która wprowadziła mnie w świat Jem i Pająka, Adama i Sary. Przez ten nieszczęsny ostatni tom cala seria straciła w moich oczach. I czasem nudziła. Ale być może tylko wyolbrzymiam fakty.
Nie chcę przedstawić „Numerów” jako ogromny zbiór wad. Wtedy powinny być zatytułowane „Jak nie pisać książek”. Moje nadzieje się ziściły i znalazłam kilka światełek w tunelu. Najważniejszym dla mnie był styl autorki – nadal prosty w odbiorze i bardzo młodzieżowy, jednak tym razem nieco dojrzalszy; ten styl potrafi trafić do czytelnika. Podobały mi się również zmiany narracji. Tak jak w poprzednim tomie, rozdziały pisane są z perspektywy Adama i Sary.
Jeśli chodzi o trylogie, zauważyłam pewną prawidłowość w większości – co nie znaczy we wszystkich – tego typu seriach. Pierwsza część jest zaledwie wprowadzeniem do fabuły, druga zazwyczaj cichnie i nie ma fajerwerków, trzecia zaś... W trzeciej części autorzy zazwyczaj wspinają się na wyżyny swoich pisarskich umiejętności. I jest świetnie. „Numery” wychodzą poza znany mi schemat. Pierwsze dwa tomy są niesamowite, ostatni psuje ogólne wrażenie.
Z treścią „Numerów: Przyszłość” radziłabym zapoznać się jedynie naprawdę wielkim, wielkim miłośnikom Rachel Ward. Naciągana fabuła i okropne zakończenie, którego wolałabym nie znać, raczej nie spodobają się każdemu. Lepiej w wyobraźni dopisać swój własny epilog. Po tej książce nie spodziewajcie się fajerwerków.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Wilga! :)

PS Byłam na Igrzyskach Śmierci! Film genialny, niewiele scen pozmieniano. Kto nie był, to raz-dwa do księgarni po trylogię, a potem do kina! ^^ Niedługo opiszę swoje wrażenia. Forever Team Haymitch <3.