Mam problem z Klejnotem Amy Ewing, ponieważ z jednej strony to powieść intrygująca, ciekawa, niezwykle porażająca tematem, jaki sobie obrała, jednak z drugiej korzysta ona ze znanych schematów tak często używanych w nurcie young adult, tak bardzo wyeksploatowanych, że to już przestało być zabawne.
Co
roku w Samotnym Mieście odbywa się Aukcja, na której sprzedawane
są przyszłe surogatki - dziewczyny z najbiedniejszej stolicy z
genem we krwi, który daje im moce przydatne podczas kształtowania
przyszłego dziecka. Dzięki temu genowi i rynkowi surogatek,
arystokracja rządząca miastem-państwem, ale mająca zniszczone
geny, przez co rodzenie dzieci staje się wręcz niemożliwe, może
przedłużyć swoje rody. Wystarczy kupić surogatkę.