wtorek, 8 stycznia 2019

Żniwiarz. Trzynasty księżyc



Cholera, nic nie pamiętam – tak zaczęła się moja lektura trzeciego, wyczekiwanego przeze mnie przecież tomu Żniwiarza. Czas oczekiwania zrobił swoje, fabuła drugiego tomu gdzieś się zapodziała, ale dość szybko się odnalazłam w świecie stworzonym przez Paulinę Hendel. Akcja zaczyna się w momencie zakończenia tomu drugiego i, niestety, nie trzyma tak bardzo napięcia. Miałam wrażenie przez niecałą połowę książki jakby bohaterowie zmierzali donikąd. Taka sytuacja związana jest z ich aktualnym położeniem i problemami, jednak to już-już zaczynało nużyć. Właśnie dlatego moja pierwsza myśl o Trzynastym księżycu była taka, że akcja rozłożona jest nierównomiernie; co prawda bohaterowie nieustannie coś robią, jednak w pierwszej w większości to polowania niezwiązane z głównymi wątkami Pierwszego i Nija, część tych wydarzeń dla mnie była trochę zapychaczami, by potem… och, co było potem.