środa, 13 czerwca 2012

Kącik anime: Shiki


Gatunek: Dramat, Tajemnice, Kryminał, Horror

Ilość odcinków: 22

Studio: Daume

Reżyser: Tetsurou Amino

Scenariusz: Kenji Sugihara

Muzyka: Yasuharu Takanashi



Co by było, gdyby do Miasteczka Salem Stephena Kinga dodać trochę wątków, kilka odjąć i zrobić to „po japońsku”? Powstałoby Shiki, czyli light novel autorstwa Fuyumi Ono oraz manga na jej podstawie, ilustrowana przez Ryu Fujisakiego. Niestety, to nie light novel poświęciłam swój czas, ani nawet mandze – bowiem anime w zupełności mi wystarczyło. Przede wszystkim dostałam to, czego oczekiwałam: dobrą historię z przemyślaną fabułą i wampirami z krwi i kości (choć do Alucarda im daleko).

Czy dzisiaj będziesz opłakiwać koniec, który nas wszystkich spotka?

W wiosce Sotoba, znajdującej pośrodku niczego, panują pewne niepisane zasady; przybysze dostosowują się do miejscowego trybu życia, a młodzi nie umierają przed starymi. Mieszkańcy żyli w spokoju, nie wadząc nikomu i pomagając sobie nawzajem, a na dziwny, nowoczesny ubiór Megumi Shimizu patrzyli z pobłażliwym uśmiechem, mrucząc pod nosem z rozbawieniem. Dziewczyna pragnęła wyjechać czym prędzej z tej zapadłej dziury do wielkiego miasta – niestety, nie doczekała się spełnienia swojego marzenia. Była pierwszą ofiarą. Nagle w wiosce ludzie zaczynają umierać, jedni po drugich, starzy czy młodzi, to bez znaczenia. Dyrektor jedynego szpitala w okolicy, doktor Toshio Ozaki, wyraźnie widzi powtarzające się symptomy: coraz większe zmęczenie i ospałość, cienie pod oczami i, na co początkowo nie zwracał uwagi, jakby ugryzienie owada. Nie tylko on zresztą zaczyna interesować się nagłymi zgonami – Natsuno Yuuki również zauważa, że coś złego dzieje się w wiosce i chce to zbadać, a potem... zniszczyć. Tajemnica zgonów zaczyna być związana z nowymi mieszkańcami Kanemasy – pokaźnego zamczyska na wzgórzu. Niewielu jednak podejrzewa tak bogatą rodzinę o przywiezienie ze sobą klątwy. Tylko czemu państwo Kirishiki można zobaczyć jedynie pod osłoną nocy, a ich sługa Tatsumi kręci się wszędzie, a w szczególności na cmentarzu?

I... dlaczego ciała Megumi Shimizu nie ma w trumnie?

Nagietek śpiewający o końcu.

Głównym atutem serii są niewątpliwie bohaterowie, wokół których kręci się historia – jest ich naprawdę sporo, a do tego widać, że twórcy poświęcili dużo czasu nad ich portretami psychologicznymi. Wśród nich wybija się kilka najciekawszych osobowości. Doktor Toshio Ozaki jest naprawdę zdeterminowany, by rozwiązać zagadkę tajemniczych zgonów. Nie przebiera w środkach i jest gotowy na poświęcić wszystko, żeby w końcu ludzie przestali ginąć. Wręcz zmusza do pomyślenia, do czego człowiek, chcący za wszelką cenę osiągnąć cel, jest zdolny. Kolejną wyróżniającą się postacią jest mnich Seishin Muroi, znajomy wyżej wspomnianego doktora. Z mojego punktu widzenia był on postacią nieco dziecinną i czasem irytującą, ale ważną dla fabuły. Mnich ten pisze również poczytne horrory z przesłaniami, które upodobała sobie mała mieszkanka Kanemasy. To właśnie Muroi i jego najnowsza powieść wraz z Sunako dodają do anime trochę filozoficznej otoczki.

Sunako Kirishiki również zalicza się do bohaterów wartych wspomnienia. Dziewczynka ma ciekawe spojrzenie na świat i potrafi wysnuć interesujące wnioski ze wspólnych rozmów z mnichem. Często jej refleksje są melancholijne i mówiące o rzeczach istotnych, jednak nie popada w jakiś pseudofilozoficzny bełkot. Ponadto postać Sunako, po poznaniu jej smutnej historii, sprawia, że widz sam musi podjąć decyzję – czy dziewczynka była zła czy dobra?
Śmierć dla nikogo nie jest okropna. Stary czy młody, dobry czy zły, dla każdego jest taka sama. Śmierć jest bezstronna. Nie ma szczególnie okropnej śmierci. To dlatego śmierć jest taka przerażająca. Twoje zwyczaje, twój wiek, twoja osobowość, twój majątek, twój wygląd... W obliczu śmierci, wszystko to nie ma znaczenia. Śmierć jest okropna, ponieważ niszczy to wszystko.”

Kolejną osobą, która nie siedziała bezczynnie w wymierającej wiosce, był Natsuno. Chłopak tajemniczy, mrukliwy, zdecydowanie outsider, nielubiący ludzi i towarzystwa. Zdeterminowany, by pokonać Kanemasę, był konsekwentny w swoich działaniach – dążył uparcie do celu, nawet jeśli musiał dokonać największych poświęceń. Jako jeden z nielicznych osób coś zdziałał, chcąc rozwiązać zagadkę tajemniczych zgonów.

To kłamstwo czy sen?

Projekty postaci są starannie wykonane, wyróżniają się jednak dość dziwacznymi fryzurami. W całym anime wśród najważniejszych bohaterów, nie licząc szarych mieszańców robiących za tło, zliczyłam jakieś trzy, cztery osoby z włosami, na które działa grawitacja. Sylwetki są nieco zbyt wydłużone, a oczy dość specyficzne, zwłaszcza oczy shiki, kiedy atakują, ale to nadaje klimat tej serii. Widać również, że sporo czasu poświęcono ubiorowi każdego z bohaterów – stroje zmieniane są przynajmniej raz w ciągu całego anime (Natsuno, Tooru, Toshio) lub dużo, dużo częściej (Megumi czy Sunako). Niestety, w kwestii ekstrawaganckich ubrań najbardziej ucierpiał służący Kirishiki – Tatsumi.

Moja droga, droga dziewczyno...

Oprawa muzyczna ma dość wysoki poziom i nadaje klimat serii. W szczególności upodobałam sobie drugi opening Calendula Requiem, śpiewany przez Kanon Wakeshimę, odpowiedzialną za endingi Vampire Knight. Jeśli zaś chodzi o pierwszy, Kichizuke, również przypadł mi do gustu, a w szczególności animacja – kolorowe szkielety, twarze z mozaik, Sunako niby w szklanej kuli, gołębie zmieniające się w kruki i krwawy księżyc w oczach. Endingi także wpadają w ucho, choć specyficzny głos piosenkarki w pierwszym z nich – Walk no yakusoku – zupełnie nie trafił w mój gust. Drugi zaś to cud, miód i Natsuno, aż miło się słucha. Shiki to jedna z niewielu serii, w których nie przewijałam openingów i czekałam, aż padną ostatnie słowa endingu (ale tylko tego drugiego, Gekka Rejin). W trakcie często przewijały się również dwa motywy: Day and Night oraz Eau de Vie, bardzo klimatyczne, wpasowujące się idealnie w wydarzenia. Moim faworytem jest również utwór Mosaic, który też często słychać było w tle.

Jego mrok to nic innego jak gorycz.

Jeśli zaś chodzi o fabułę Shiki, jest ona dobrze rozplanowana na dwadzieścia dwa odcinki. Co prawda główny wątek rozwija się naprawdę wolno, warto dotrwać do momentu przełomowego i zobaczyć nagłą przemianę mieszkańców w związku z wydarzeniami. (Zastanawiałam się wtedy, kto jest prawdziwą bestią, shiki czy ludzie?). Często pojawiają się też wręcz karykaturalne twarze, które, kiedy ogląda się to anime samemu nocą, w ciemności, a za oknem szaleje burza, mogą przestraszyć. Uwierzcie mi jednak, w późniejszych odcinkach to wcale nie projekty postaci są przerażające. Pod koniec bałam się samych postaci – wszyscy tak nagle... stali się bez serca! Jak można jeść sobie kulki ryżowe i popijać herbatkę, kiedy ma się całe zakrwawione ręce, a wokół jest mnóstwo zwłok? Nie podobało mi się to, jednakże jestem w stanie wyobrazić sobie, w jakim położeniu się znajdowali. Cóż, takie zachowanie byłoby możliwe...

Szybkie pościgi i widowiskowe walki? Nie tutaj, zapraszam do drugich drzwi po lewo, tak, tych z napisem Code Geass. Niestety, albo raczej stety, w Shiki nie ma ani szybkich pościgów, ani widowiskowych walk – sama trzymająca w napięciu fabuła w zupełności wystarcza. Wydawałoby się, że poświęcono zbyt dużo czasu na niepotrzebne sceny; dla mnie bynajmniej tak nie jest. Podczas tych zwykłych czynności można pomyśleć, posnuć trochę teorii, co się stanie.

Jedynym, co wydawało mi się niedokończone w tej serii, jest zdecydowanie zakończenie. Szczerze mówiąc, zastanawiałam się, czy obejrzałam naprawdę wszystkie odcinki, i czy czasem nie brakowało dwudziestego trzeciego – zakończenie okazało się bardzo niejasne, a losy Sotoby po... ostatnich wydarzeniach można wyłącznie dopisać we własnej wyobraźni.

Zamknij swe oczy i zgrzesz.

Shiki dla mnie z pewnością jest jednym z najlepszych anime swojego sezonu. Lubicie Miasteczko Salem? Albo wampiry, które nie błyszczą, tylko zabijają ludzi? To anime dla was. Nie polecałabym jednak jego nowicjuszom w dziedzinie japońskiej animacji – to nie jest dobry początek. Osoby o słabych nerwach również powinny sobie odpuścić, ponieważ rozlew krwi jest duży. Jeśli lubicie takie klimaty, zdecydowanie polecam, bo choć czasami może nudzić, to naprawdę porządne anime.



Plusy:

  • dobrze rozplanowana fabuła
  • ciekawe spojrzenie na wampiry i wilkołaki
  • muzyka
  • interesujący bohaterowie
  • stroje, na których można zawiesić oko
  • refleksje Sunako

Minusy:

  • fryzury, na które nie działa grawitacja
  • zakończenie
  • wolno rozwijająca się akcja
  • naprawdę dużo krwi w ostatnich odcinkach

OCENA: 8/10

Piosenki dla Pauli | Blue Jeans


Tego samego marcowego popołudnia...”
Kilkanaście tysięcy wielbicielek na Facebooku! Jedna z najpopularniejszych powieści obyczajowych w Hiszpanii. Fenomen! Bestseller! Tego jeszcze nie było! – mniej więcej tak pisano o Piosenkach dla Pauli autorstwa pisarza kryjącego się pod pseudonimem Blue Jeans. Mimo to jednak mnie nie ciągnęło do tej książki, bo romansy tego typu raczej nie należą do moich ulubionych gatunków. Tego jeszcze nie było!? Nie wydaje mi się, bowiem po przeczytaniu książki miałam dziwne uczucie, że akcja kto? z kim? kiedy? i dlaczego? coś mi przypomina... A, tak. Modę na sukces, tylko że dla młodzieży...