wtorek, 27 maja 2014

Dom Hadesa | Rick Riordan


Zakończenie Znaku Ateny pozostawiło mnie w stuporze na jakiś czas. Jednak kiedy Dom Hadesa w końcu trafił do księgarni, ja wciąż nie zakupiłam własnego egzemplarza. Na jakiś czas wzięłam sobie urlop od niezwykle wciągających powieści Ricka Riordana, niegotowa chyba na kolejne zakończenie, które pozostawi mnie w osłupieniu. Ale i mnie dopadł w końcu mitologiczny głód i sięgnęłam po pożyczony Dom Hadesa. Rękę bym dała sobie uciąć, że tym razem z pewnością zakończenie nie mogłoby tak samo szokujące jak w przypadku poprzedniego tomu, a ja nie miałabym znowu książkowego kaca.
I wiecie co? I nie miałabym teraz ręki!

sobota, 24 maja 2014

100 happy days


Na instagramie, tumblrze, twitterze czy też nawet facebooku od jakiegoś czasu zauważyć można hashtag #100happydays. Co on właściwie oznacza? Akcja 100 happy days, czyli 100 szczęśliwych dni, polega, najprościej mówiąc, na znalezieniu czegokolwiek, nawet najmniejszej niepozornej rzeczy, która sprawia nam przyjemność. Trzeba później zrobić jej zdjęcie i wrzucić na jeden z serwisów społecznościowych, dodając odpowiednie oznaczenie – czyli hashtag. I tak 100 dni z rzędu. Wydaje się łatwym zadaniem, ale uwierzcie mi – w niektóre dni trudno jest znaleźć przyjemność w czymkolwiek. Jedna jak na razie daję radę. Trzy tygodnie za mną!

sobota, 17 maja 2014

Uczniowski odruch warunkowy


Jako uczennica pierwszej klasy liceum, po tylu latach edukacji, zauważyłam już dawno temu reakcję alergiczną na cokolwiek, co miałoby metkę lektury. Jakakolwiek by to nie była książka, nazwana lekturą natychmiast traci urok i jest unikana przez rzesze uczniów, którzy później szukają w Internecie streszczeń i opracowań. Co więcej, mając siostrę w drugiej klasie podstawówki, widzę również reakcję na lektury tych dziewięcioletnich dzieciaków – one się ich nie boją, ba!, podchodzą z ciekawością do takich książek. Jeszcze. Z wiekiem, jak zauważyłam, społeczność uczniowska wykształca sobie odruch warunkowy. :)

środa, 14 maja 2014

Lśniące dziewczyny | Lauren Beukes

Nie gustuję w kryminałach. Mam jedną serię powieści z tego gatunku, którą czytam, ale nie sięgam po inne pozycje z tej tematyki. To znaczy, sięgam, tak jak w przypadku Lśniących dziewczyn Lauren Beukes, ale jeszcze nie zdarzyło się, by książka spodobała mi się na tyle, żebym przekonała się do gatunku całkowicie. Skusiłam się na połączenie kryminału z niewielką dozą fantastyki – brzmiało ciekawie, więc czemu by nie spróbować? Zaczęło się miło, ale później już tak miło nie było.

piątek, 9 maja 2014

Takeshi. Cień śmierci | Maja Lidia Kossakowska


Rodzima fantastyka nie jest zła, czego dowodzi taki Dukaj czy Sapkowski. A mimo to ludzie częściej sięgają po zagraniczne powieści, obok polskich przechodząc z wyraźną niechęcią. Sama należałam do tych osób, ale książka po książce przekonałam się, że polscy pisarze nie są tacy źli, na jakich wyglądają. Nazwisko Kossakowskiej pałęta się tu i ówdzie w moim otoczeniu już od dobrego roku, zazwyczaj obok tytułów Siewca wiatru Zbieracz burz. Jakoś do tej pory było nam nie po drodze, chociaż opisy jej książek zachęcały niesamowicie do wydania pieniędzy. Rozpoczynając lekturę Takeshi. Cień śmierci, czułam się, jakbym wreszcie zakończyła ważną misję – w tym wypadku poznania w końcu przynajmniej części dorobku Mai Lidii Kossakowskiej, która intrygowała mnie od bardzo dawna.

środa, 7 maja 2014

Niezgodna | 2014



Pójście na Niezgodną było czystym przypadkiem. Ja i trzy koleżanki pragnęłyśmy oderwania się od szkoły i wyszło, że idziemy na lody i pogaduchy z jakimś filmem w międzyczasie. Miał to być Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz, lecz facet w obcisłych rajtkach, chociaż lubiany przez jedną drugą naszego grona, został spacyfikowany na rzecz Niezgodnej. Czytałam już książkę i była nawet niezła pomimo oczywistych inspiracji Igrzyskami śmierci. Można byłoby na jej podstawie nakręcić spektakularny film, pełen efektów specjalnych i widowiskowych walk. Ważni Ludzie kupujący prawa do ekranizacji Niezgodnej pewnie też tak pomyśleli i już słyszeli ten szelest pieniędzy wędrujących z portfeli nastolatków na ich konta bankowe. Aż tak spektakularnie nie było, ale nie żałuję że obejrzałam ten film. Było fajnie. Tak podsumowałabym ten seans.

niedziela, 4 maja 2014

Guilty pleasure



Lubicie posłuchać sobie disco polo, kiedy nikogo nie ma w domu? A może po kryjomu czytacie sobie harlequiny, kryjąc książkę pod kołdrą, żeby absolutnie nikt nie zauważył, że to właśnie jest harlequin? Kiedy przychodzi do Was znajomy, chowacie swoje ulubione płyty w najdalszy zakątek szafy, z dala od jego wzroku? Chyba nie ma osoby, która nie miałaby sytuacji w takim stylu. 
Bo każdy ma swoje własne guilty pleasure.

czwartek, 1 maja 2014

Wiosna wokół nas | kwiecień



Lubię wiosnę. Z uwagi na to, że mało jest wtedy wolnego od kochanej przez nas wszystkich szkoły, pierwsze miejsce w moim prywatnym rankingu od lat zdobywa lato, ale to właśnie wiosna jest najmilszą porą roku. Wszystko budzi się do życia. Nie trzeba kwadrans się ubierać, by gdzieś wyjść. Ptaszki śpiewają – słyszeliście kiedykolwiek śpiew kosa? Jest piękny! Wszędzie jest zielono, kolorowo od kwitnących kwiatów; istny raj dla oczu i nosa. Pomijając już kwestię robactwa i innych pełzających cosiów, od których dostaję dreszczy. Lubię wiosnę, bo mogę wziąć sok, książkę i czytać sobie na balkonie. Bo nareszcie jest rano jasno. Bo mam jakoś tak dziwnym trafem więcej czasu, jakby dobra wydłużyła się o dwie godziny. Ale może to w zimę się kurczy...?