czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie grudnia 2015


Grudzień, całkowicie nie wyglądający na zimowy miesiąc, z jesienną szarugą i bez ani grama śniegu, dobiegł końca. Jako że noworoczne postanowienia nigdy mi do końca nie wychodzą, przechytrzam samą siebie i zamiast zaczynać od stycznia, zaczynam od grudnia – mianowicie comiesięczne podsumowania; od kiedy przestałam recenzować każdą jedną książkę, którą przeczytałam, i każdy jeden film lub serial, który obejrzałam, doszłam do wniosku, że podsumowanie nie byłoby jedynie powtórką recenzji.

Zwłaszcza że bywają książki czy seriale, o których więcej niż paru zdań nie da się powiedzieć, a których istnieniem chętnie bym się z Wami podzieliła.

Dlatego właśnie zapraszam Was do czytania!





Dekameron” Giovanni Boccaccio
Klasyka włoskiego renesansu zabawnie i przewrotnie ukazująca obyczaje panujące w tamtym okresie wśród ludzi wszystkich klas społecznych, ze szczególnym upodobaniem do tematu miłości w każdej postaci. Grubaśny, opasły i zdecydowanie fenomenalny cykl nowel Boccacciego, na wieczność zapisany w historii literatury poprzez Sokoła, to mój numer jeden tego miesiąca!

Kraina Jutra. Początek”
Prequel filmu Kraina Jutra z Georgem Clooneyem w roli głównej, początek całej historii ukazujący powstanie organizacji Plus Ultra, w dodatku z II wojną światową w tle. Słodko-gorzka mieszanka z powodu ogromnego chaosu, mnogości nazw, postaci i wydarzeń całkowicie ze sobą niezwiązanych – dopiero w połowie można zrozumieć, o czym ta powieść jest i uświadomić sobie, że nie jest to misz-masz przypadkowych wydarzeń w jakiś sposób związanych z tytułową krainą.

Przedwiośnie” Stefan Żeromski
Lektura i klasyka literatury polskiej, powieść mojego zdecydowanie nieulubionego od czasu Ludzi bezdomnych pisarza; całkowite zaskoczenie, bo i fabuła nieprzerywana jest romantycznym rozrzewnieniem, i Cezarego Barykę śledzi się z ciekawością, a wątki komunistyczny i utopijny to coś świetnego. Prawdę mówili ci, którzy twierdzili, że Przedwiośnie jest zdecydowanie ciekawsze od Ludzi bezdomnych.

Płonąca korona” Rae Carson
Drugi tom debiutanckiej trylogii, historia przedstawiająca trudne i pełne wyzwań życie samotnej królowej, gęsto okraszona tematami religijnymi. Świat przypomina połączenie Hiszpanii i Włoch, a ichni Bóg naszego katolickiego Boga, ale to powieść fantastyczna, z zabójczą magią i nieustającą walką z Inviernymi; w dodatku o wiele lepsza od pierwszego tomu, z pomysłem i dobrym wykonaniem.

Posłaniec strachu” Michael Grant
Pozornie powieść rozrywkowa, do zarywania nocy i czytania na bezdechu, w rzeczywistości – fantastyczna powieść zmuszająca do zastanowienia się nad genezą nienawiści i łatwością, z jaką ona się rodzi, zwłaszcza w młodych umysłach. Mocna, dosadna, niejednokrotnie krwawa i zdecydowanie trudna do zapomnienia. Najstraszniejsze jest w niej to, że mimo iż to fikcja literacka, wydarzenia wydają się boleśnie aktualne i nieraz czytamy o podobnych rzeczach w prasie.

Dożywocie” Marty Kisiel
Szalona, absurdalna, pełna kisielu, pierza, macek i łużowego... tfu, różowego futerka zagłady powieść bez fabuły, za to z sensem. Zmiękczająca serca filologów i humanistów malinowymi chruśniakami, Kochanowskim i Słowackim, i przede wszystkim do bólu romantycznym samobójcą, który przeżył (jak Kordian!). No, teoretycznie przeżył. Książka, której kupno po przeczytaniu blurbu to czyste szaleństwo, a lektura – kolejne szaleństwo. Sprawiła, że miałam ochotę stanąć na ulicy i pokazywać ludziom, jaka jest fajna.


Rok 1984” George Orwell
Ponowna lektura tej przerażającej, niepokojącej antyutopijnej wizji świata, wciąż tak samo wstrząsająca. Jedyna powieść, której obecność w podstawowym kanonie lektur powinna być jasna jak Słońce, a nie jest, nad czym ubolewam od lat. O powieści Orwella nie trzeba wiele mówić; to jest moim zdaniem lektura obowiązkowa dla wszystkich.

Cudzoziemka” Maria Kuncewiczowa
Powieść, w której nie istnieje ani jedno zbędne zdarzenie, majstersztyk kompozycji i jedna z najlepszych polskich powieści psychologicznych. Mimo że będąc lekturą automatycznie traci na uroku, całkowicie doceniam powyższe zalety oraz brak chronologii zastąpiony skakaniem od wspomnienia do wspomnienia, a także niesamowitą znajomość psychiki i dogłębną analizę ludzkiego zachowania. Mam tylko jeden problem – nienawidzę, nie znoszę, nie cierpię wręcz Róży Żabczyńskiej. Chociaż możliwe, że o to właśnie chodziło.


Podsumowanie na YouTubie (plus kilka słów o dwóch cudownych serialach!)


Wiem, powinno to być podsumowanie całego roku, ale jedyne, co mogę o 2015 powiedzieć, to to, że był dobry. I że 2016 będzie jeszcze lepszy,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...