niedziela, 1 marca 2015

Nieskończoność | Sherrilyn Kenyon


Każdy, kto przechodził przez fazę paranormal romance, choć raz usłyszał o Sherrilyn Kenyon. W końcu napisać ponad dwadzieścia tomów osadzonych w tym samym uniwersum to nie lada wyzwanie. Powinien być ustanowiony jakiś rekord. I mnie jej nazwisko obiło się o uszy, a potem... przepadło, bo miałam inne książki do czytania. Teraz, przy okazji wydania Nieskończoności, nazwisko powróciło i wreszcie miałam szansę po raz pierwszy spotkać się z jej prozą. I to było dobre spotkanie.

Nick Gautier ma czternaście lat, żyje w malutkim mieszkaniu, a jego mama ledwie wiąże koniec z końcem pracując jako striptizerka. Z tego powodu w szkole Nick nie jest zbyt... lubiany. W ogóle nie jest lubiany, mówiąc szczerze. Na szczęście ma paru dziwnych znajomych spoza szkoły - właścicieli sklepu z bronią, właścicielkę małego sklepiku, w którym sobie dorabia i częstuje się pysznymi ciasteczkami i... zdobywa nowych: jak tajemniczego nadzianego gościa, który proponuje mu pracę za horrendalną stawkę. Jak na złość, to zaczyna być początkiem jego kłopotów. Kłopotów z zombie.

Przeczytać Nieskończoność to tak jakby przeczytać Diabelskie maszyny bez znajomości Darów Anioła albo Olimpijskich herosów, nie przeczytawszy wcześniej Percy'ego Jacksona - łatwo jest wgryźć się w fabułę dzięki nad wyraz sympatycznym postaciom, których towarzystwo sprawia, że świat przedstawiony nie wydaje się już taki skomplikowany. Nic się nie traci, ale gdzieś w głębi kłębi się poczucie braku czegoś. Nazwisko Sherrilyn Kenyon znam od dawna, to było jednak moje pierwsze spotkanie z jej prozą i fantastycznie sarkastycznym poczuciem humoru - jak najbardziej udane, chociaż przypominające skok na głęboką wodę.

Rozpoczynając lekturę, nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Z Łowców znam tylko tych Nocnych i Winchesterów, a bogowie greccy byli dla mnie domeną Percy'ego Jacksona... Wciąż jednak nie do końca wiem, czego się spodziewać - Nick Gautier jest z pewnością znaną postacią dla osób, które przeczytały wcześniejszą serię Sherrilyn Kenyon o Mrocznych Łowcach, dla mnie jednak jest całkowitą zagadką, której nie mogę do końca rozgryźć, a dokładniej rozgryźć tego, kim tak naprawdę jest. (No dobra, koleżanka mi zaspoilerowała, ale nie rozumiem tego w odniesieniu do fabuły. Jeszcze.)

Nie sądzę, by potrzebna była znajomość serii o Mrocznych Łowcach do przeczytania tego nad wyraz sympatycznego urban fantasy z wachlarzem postaci przypominających uciekinierów z psychiatryka, jednak po lekturze samej Nieskończoności pozostaje więcej pytań niż odpowiedzi: kim jest Nick? po której stronie jest Ambrose? jaką rolę w tym odgrywa ojciec Nicka? jakim cudem jeszcze nie zamknęli przyjaciół Nicka w wariatkowie?! 

Nieskończoność wydała mi się ledwie wprowadzeniem do historii Nicka, który swoim urokiem osobistym z pewnością oczaruje fanów Percy'ego (urocza nieporadność i upór) i Jace'a (w jego żyłach krąży sarkazm, przysięgam). A jeśli taki typ bohatera niezbyt do was przemawia, w tle pojawia się prawdziwa feeria postaci: od szalonych właścicieli sklepów z bronią lubujących się w zabijaniu zombie i kaczym moczu, przez tajemniczych i nadzianych milionerów władających mieczami, po zwierzołaki z drużyny futbolowej. Brzmi... interesująco, nieprawdaż?

Na poziomie kreacji bohaterów Nieskończoność jest fantastycznie absurdalna, powodująca pobłażliwy uśmiech na ustach czytelnika. Problemem jest za to sama fabuła - kręcąca się wokół żywych zombie - nie mylić z martwymi zombie, to zupełnie różne stworzenia. Miałam wrażenie, jakby to wydarzenie miało być tylko zapalnikiem do prawdziwej, wartkiej akcji, ale na to przyjdzie czekać do czasu wydania kolejnego tomu - wtedy dopiero dowiemy się, kim tak naprawdę jest Nick i jaką mocą włada, jaką rolę w tym odgrywają Kyrian i Acheron... Jak wspominałam - książka pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Mimo to Nieskończoność to bardzo przyjemna, wciągająca powieść. Bo kto nie chciałby śledzić tak rozbrajających przygód dziwacznej grupki bohaterów?

Choć horda wygłodniałych zombie i siekanie mieczem brzmi krwawo, brak w Nieskończoności brutalności z prawdziwego zdarzenia. Nie ma się co dziwić, skoro docelowym odbiorcą jest raczej młodsza młodzież, a nie ktoś za kilka miesięcy pełnoletni, kto po nocach czyta krwawe powieści i inskrypcje do wzywania demonów. Jednak z pobłażliwym nastawieniem, takim, z jakim czyta się po raz tysięczny pierwszy tom Harry'ego Pottera, Nieskończoność staje się cudowną rozrywką i można się przy niej naprawdę dobrze bawić!

Za książkę dziękuję niezastąpionemu wydawnictwu Jaguar! :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...