poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Ród. Wiedźmy z Savannah | J.D. Horn


Hoo doo, magia i wiedźmy - tym wita nas upalne Savannah, gdzie żyje właśnie rodzina wiedźm. I wszyscy o tym wiedzą, w mniejszym czy większym stopniu. Poza naszym światem istnieje też świat demonów, który powinien pozostać tam, gdzie jest - czyli za granicą. Granicy pilnują kotwiczące - specjalnie szkolone wiedźmy - na całym świecie. Kiedy jedna umiera, wybiera się kolejną na jej miejsce. W rodzinie Taylorów brutalnie zamordowano kotwiczącą. Teoretycznie szkolona od małego Maisie powinna ją zastąpić... ale to nie takie łatwe.

Maisie i Mercy to bliźniaczki, nie znające ani ojca, ani matki, która umarła podczas porodu. Mercy jest odludkiem w swojej rodzinie; nie posiada mocy takich jak jej ciotki i wujowie, jak siostra, która jest oczkiem w głowie wszystkich. Żyje w małej mieścinie bez żadnych problemów, tylko do czasu do czasu tęsknym wzrokiem popatrzy na chłopaka jej idealnej siostry albo poprowadzi swoją słynną Wycieczkę Kłamców. Do czasu aż Ginny, kotwicząca, zostaje brutalnie zamordowana. Nie wiadomo, przez kogo. Wiadomo za to, że to niemagiczna Mercy wyciągnęła - magiczny, jakby nie patrzeć - los, który oznacza, że powinna zostać jej następczynią. Następstwem tego jest odkrycie najmroczniejszych sekretów jej rodziny. Nawet tych, których nie chciała poznać...

Przeżyłam szok, kiedy doczytałam, że pod nazwiskiem J.D. Horn ukrywa się mężczyzna. Rzecz jasna, absolutnie mi to nie przeszkadza, po prostu tego typu powieści zazwyczaj piszą kobiety - wiecie, połączenie magii i rozterek miłosnych to ich domena. Bardzo możliwe, że to właśnie dlatego Ród okazał się tak różny od innych, magiczno-miłosnych powieści. Po prostu autor bardzo dobrze wyważył granicę, mieszając oba wątki, ale nie przedobrzając ani w jedną, ani w druga stronę. Strasznie też spodobało mi się, że z samą miłością jest zupełnie odwrotny problem niż ma większość bohaterek książek - bo to wcale nie tak, że jej wymarzony chłopak jej nie kocha...

O wiedźmach powstało wiele powieści. Co i rusz, każda przedstawia je inaczej, ich świat działający na zupełnie innych zasadach. Ten, który nakreśla nam J.D. Horn oczami Mercy, wydaje się dosyć zwykły i rzekłabym nawet, że typowy. Są różne rodzaje wiedźm (to określenie tyczy się również mężczyzn), w tym kotwiczące, które strzegą granicy między naszym światem a światem demonów. Są różne rody, które się lubią mniej lub bardziej. To, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, to brak wytłumaczenia, jakkolwiek to dziwnie nie brzmi. Chodzi o to, że świat wiedźm z Savannah poznajemy oczami osoby, która się w nim wychowała. Nie traktuje czytelników jak idiotów i nie tłumaczy: cześć, jestem Mercy, jedyną nie-wiedźmą w rodzinie wiedźm. Wiedźm są różne rodzaje... Ot, po prostu napomyka raz czy drugi na początku, że nie ma mocy. A potem, że jej rodzina to wiedźmy. I że w zasadzie wszyscy w miasteczku o tym wiedzą. Sprawia to, że Ród należy czytać z uwagą i ma się miłe uczucie, kiedy odkrywa się kolejne fakty o wiedźmach z Savannah.

Ród ma nie jeden, a powiedziałabym, że aż dwa punkty kulminacyjne ze sporymi zwrotami akcji. Chociaż wiadomo, że z magią i hoo doo nigdy nie wiadomo, to miłym uczuciem jest siedzieć z otwartymi z szoku ustami nad książką i analizować, co się własnie, do diabła, stało? Jak? Dlaczego? I chociaż wiele elementów i rozwiązań fabuły zaskakuje, to nie mogę powiedzieć, by autor przedobrzył - nie przekroczył granicy przekombinowania. I mam nadzieję, że w kolejnym tomie, którego wyczekuję z niecierpliwością, również tego nie zrobi.

Czytając Ród spędziłam bardzo miło czas - nie trwało to długo, bo sama powieść nie jest objętościowo duża, a dodatkowo styl pisania J.D. Horna jest lekki i wciągający. A najdziwniejsze jest to, że dzięki drobnym zabiegom, fabuła wcale nie jest taka schematyczna, na jaką może się wydawać. Owszem, nie brak tu powielanych wątków, jednak mają w sobie jakąś inność, którą trudno wytłumaczyć. Ponadto wszyscy bohaterowie - którzy powinni - budzili we mnie ogrom sympatii, od zwykłego Petera, przez uroczą, świetnie nakreśloną Mercy, po wujka Olivera, który jest dla mnie numerem jeden!

Jeśli chcecie magii, jeśli chcecie zwrotów akcji i tajemnicy rodzinnej do odkrycia - sięgnijcie po Ród J.D. Horna! Nie pożałujecie.


PREMIERA 22 KWIETNIA 2015 ROKU


Za powieść dziękuję wydawnictwu Feeria!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...