Hoo doo, magia i wiedźmy - tym wita nas upalne Savannah, gdzie żyje właśnie rodzina wiedźm. I wszyscy o tym wiedzą, w mniejszym czy większym stopniu. Poza naszym światem istnieje też świat demonów, który powinien pozostać tam, gdzie jest - czyli za granicą. Granicy pilnują kotwiczące - specjalnie szkolone wiedźmy - na całym świecie. Kiedy jedna umiera, wybiera się kolejną na jej miejsce. W rodzinie Taylorów brutalnie zamordowano kotwiczącą. Teoretycznie szkolona od małego Maisie powinna ją zastąpić... ale to nie takie łatwe.
Maisie
i Mercy to bliźniaczki, nie znające ani ojca, ani matki, która
umarła podczas porodu. Mercy jest odludkiem w swojej rodzinie; nie
posiada mocy takich jak jej ciotki i wujowie, jak siostra, która
jest oczkiem w głowie wszystkich. Żyje w małej mieścinie bez
żadnych problemów, tylko do czasu do czasu tęsknym wzrokiem
popatrzy na chłopaka jej idealnej siostry albo poprowadzi swoją
słynną Wycieczkę Kłamców. Do czasu aż Ginny, kotwicząca,
zostaje brutalnie zamordowana. Nie wiadomo, przez kogo. Wiadomo za
to, że to niemagiczna Mercy wyciągnęła - magiczny, jakby nie
patrzeć - los, który oznacza, że powinna zostać jej następczynią.
Następstwem tego jest odkrycie najmroczniejszych sekretów jej
rodziny. Nawet tych, których nie chciała poznać...
Przeżyłam
szok, kiedy doczytałam, że pod nazwiskiem J.D. Horn ukrywa się
mężczyzna. Rzecz jasna, absolutnie mi to nie przeszkadza, po prostu
tego typu powieści zazwyczaj piszą kobiety - wiecie, połączenie
magii i rozterek miłosnych to ich domena. Bardzo możliwe, że to
właśnie dlatego Ród okazał się tak różny od innych,
magiczno-miłosnych powieści. Po prostu autor bardzo dobrze wyważył
granicę, mieszając oba wątki, ale nie przedobrzając ani w jedną,
ani w druga stronę. Strasznie też spodobało mi się, że z samą
miłością jest zupełnie odwrotny problem niż ma większość
bohaterek książek - bo to wcale nie tak, że jej wymarzony chłopak
jej nie kocha...
O
wiedźmach powstało wiele powieści. Co i rusz, każda przedstawia
je inaczej, ich świat działający na zupełnie innych zasadach.
Ten, który nakreśla nam J.D. Horn oczami Mercy, wydaje się dosyć
zwykły i rzekłabym nawet, że typowy. Są różne rodzaje wiedźm
(to określenie tyczy się również mężczyzn), w tym kotwiczące,
które strzegą granicy między naszym światem a światem demonów.
Są różne rody, które się lubią mniej lub bardziej. To, co mnie
bardzo pozytywnie zaskoczyło, to brak wytłumaczenia, jakkolwiek to
dziwnie nie brzmi. Chodzi o to, że świat wiedźm z Savannah
poznajemy oczami osoby, która się w nim wychowała. Nie traktuje
czytelników jak idiotów i nie tłumaczy: cześć, jestem
Mercy, jedyną nie-wiedźmą w rodzinie wiedźm. Wiedźm są różne
rodzaje... Ot, po prostu napomyka raz czy drugi na początku,
że nie ma mocy. A potem, że jej rodzina to wiedźmy. I że w zasadzie wszyscy w miasteczku o tym wiedzą. Sprawia to,
że Ród należy czytać z uwagą i ma się miłe
uczucie, kiedy odkrywa się kolejne fakty o wiedźmach z Savannah.
Ród ma
nie jeden, a powiedziałabym, że aż dwa punkty kulminacyjne ze
sporymi zwrotami akcji. Chociaż wiadomo, że z magią i hoo doo
nigdy nie wiadomo, to miłym uczuciem jest siedzieć z otwartymi z
szoku ustami nad książką i analizować, co się własnie, do
diabła, stało? Jak? Dlaczego? I chociaż wiele elementów i
rozwiązań fabuły zaskakuje, to nie mogę powiedzieć, by autor
przedobrzył - nie przekroczył granicy przekombinowania. I mam
nadzieję, że w kolejnym tomie, którego wyczekuję z niecierpliwością, również tego nie zrobi.
Czytając Ród spędziłam
bardzo miło czas - nie trwało to długo, bo sama powieść nie jest
objętościowo duża, a dodatkowo styl pisania J.D. Horna jest lekki
i wciągający. A najdziwniejsze jest to, że dzięki drobnym zabiegom,
fabuła wcale nie jest taka schematyczna, na jaką może się
wydawać. Owszem, nie brak tu powielanych wątków, jednak mają w
sobie jakąś inność, którą trudno wytłumaczyć. Ponadto wszyscy
bohaterowie - którzy powinni - budzili we mnie ogrom sympatii, od
zwykłego Petera, przez uroczą, świetnie nakreśloną Mercy, po
wujka Olivera, który jest dla mnie numerem jeden!
Jeśli
chcecie magii, jeśli chcecie zwrotów akcji i tajemnicy rodzinnej do
odkrycia - sięgnijcie po Ród J.D. Horna! Nie
pożałujecie.
PREMIERA 22 KWIETNIA 2015 ROKU
Za powieść dziękuję wydawnictwu Feeria!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz