sobota, 11 kwietnia 2015

Akademia Dobra i Zła | Soman Chainani


Przychodzi taki okres, kiedy my, dziewczyny, marzymy o księciu z bajki. Takim na białym rumaku, który będzie łapał nasze omdlałe ciało i bronił przed całym światem. Przecież bycie bohaterką baśni nie jest trudne - wystarczy siedzieć w wieży i pachnieć, czekając na ukochanego. Tymczasem okazuje się, że by zostać bohaterem baśni, trzeba wiele się nauczyć i zdać testy - w tytułowej Akademii Dobra i Zła, którą przybliża nam Soman Chainani.

Co roku w wiosce Gawaldon dwoje dzieci jest porywane przez Dyrektora Akademii - nazwanego tak przez miejscowych. Podobno później dzieci te pojawiają się na kartach książek z baśniami. Co roku wszyscy skrupulatnie zabijają deskami okna i drzwi, szpecą swoje dzieci, by nie porwano ich - i co roku i tak dwójka dzieci znika. Nigdy dzieci poniżej dwunastego roku życia. W tym roku jest podobnie, ale trafił się taki ewenement jak śliczna, blondwłosa i kochająca różowy kolor Sofia, która... pragnie być porwana.

Całkowitym przeciwieństwem Sofii, a także jej przyjaciółką, jest Agata - chodzi w obszernych, czarnych ciuchach, jest samotnikiem i mieszka na cmentarzu. Całkowicie nie wierzy w te bajki opowiadane przez mieszkańców. Do czasu, aż zarówno ona, jak i Sofia zostają porwane przez legendarnego Dyrektora - i trafiają do Akademii Dobra i Zła. Tylko że Agata ląduje w szkole dobra, wśród ślicznych dziewcząt uczących się etykiety i mowy zwierząt, a pragnąca życia księżniczki i prawdziwej miłości Sofia w cuchnącej fosie szkoły, do której uczęszczają wszyscy szkolący się na złych bohaterów baśni. Czy to rzeczywiście pomyłka nieomylnego dotychczas Dyrektora, czy jednak Akademia odkryje prawdziwe ja obu dziewczynek...?

Wiecie, co jest w tej książce piękne? Ma obrazki! To znaczy, ilustracje. Jako ktoś o pewnych artystycznych umiejętnościach, kocham oglądać prace innych. Zwłaszcza szkice, trochę niedbałe, ołówkowe, czarno-białe - a takie ilustracje zawiera właśnie powieść Soman Chainani. Iacopo Bruno zilustrował każdy rozdział niewielkim rysunkiem - a to ptasi szkielet, a to miecz, a to korona... Wygląda to świetnie i idealnie wpasowuje się w fabułę. Wrażenie robi również mapka na pierwszych stronach książki, przedstawiająca w pełnym krasie Akademię i otaczające ją lasy i puszcze.

Spodziewałam się infantylnej, ale przyjemnej historyjki przypominającej baśń - i owszem, taka właśnie była. I nie jest to w żadnym razie wada! Bowiem Akademia Dobra i Zła niczym Harry Potter jest czymś więcej niż historią. Małego Księcia inaczej odbiera się jako dziecko i jako nastolatek/dorosły. Myślę, że podobnie jest z powieścią Soman Chainani. Może to być po prostu opowieść o dwóch dziewczynkach uczęszczających do niesamowitej, magicznej szkoły, gdzie uczą się ciekawych rzeczy, poznają dziwnych, ale interesujących ludzi i mają w przyszłości trafić do prawdziwej baśni. Ale można też Akademię Dobra i Zła odebrać jako historię o przyjaźni, poświęceniu i o tym, że ani twój wygląd, ani decyzja innej osoby nie definiuje ciebie jako dobrego albo złego. Jedynie twoje czyny o tym mówią.

Infantylność Akademii Dobra i Zła może niektórych drażnić i chociaż uważam powieść za wartą poznania, nie radzę się męczyć, jeśli ktoś nie ma ochoty na czytanie o dziewczynkach w wieku mniej więcej gimnazjalnym. Toż to dzieci jeszcze, więc i humor i przygody są dopasowane do ich wieku. Jeśli nie będzie cię irytować baśniowość i lekka dziecinność, jeśli chciałbyś ponownie poczuć się jak przy czytaniu pięknych baśni, ale i pośmiać z dziwacznych przygód dzieci baśniowych bohaterów, jeśli pokochałeś Krainę Lodu i nie wstyd ci, że oglądasz disneyowskie animacje - Akademia Dobra i Zła z pewnością przypadnie ci do gustu. Wystarczy tylko obudzić w sobie wewnętrzne dziecko!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...