Przychodzi taki okres, kiedy my, dziewczyny, marzymy o księciu z bajki. Takim na białym rumaku, który będzie łapał nasze omdlałe ciało i bronił przed całym światem. Przecież bycie bohaterką baśni nie jest trudne - wystarczy siedzieć w wieży i pachnieć, czekając na ukochanego. Tymczasem okazuje się, że by zostać bohaterem baśni, trzeba wiele się nauczyć i zdać testy - w tytułowej Akademii Dobra i Zła, którą przybliża nam Soman Chainani.
Co
roku w wiosce Gawaldon dwoje dzieci jest porywane przez Dyrektora
Akademii - nazwanego tak przez miejscowych. Podobno później dzieci
te pojawiają się na kartach książek z baśniami. Co roku wszyscy
skrupulatnie zabijają deskami okna i drzwi, szpecą swoje dzieci, by
nie porwano ich - i co roku i tak dwójka dzieci znika. Nigdy dzieci
poniżej dwunastego roku życia. W tym roku jest podobnie, ale trafił
się taki ewenement jak śliczna, blondwłosa i kochająca różowy
kolor Sofia, która... pragnie być porwana.
Całkowitym
przeciwieństwem Sofii, a także jej przyjaciółką, jest Agata -
chodzi w obszernych, czarnych ciuchach, jest samotnikiem i mieszka na
cmentarzu. Całkowicie nie wierzy w te bajki opowiadane przez
mieszkańców. Do czasu, aż zarówno ona, jak i Sofia zostają
porwane przez legendarnego Dyrektora - i trafiają do Akademii Dobra
i Zła. Tylko że Agata ląduje w szkole dobra, wśród ślicznych
dziewcząt uczących się etykiety i mowy zwierząt, a pragnąca
życia księżniczki i prawdziwej miłości Sofia w cuchnącej
fosie szkoły, do której uczęszczają wszyscy szkolący się na
złych bohaterów baśni. Czy to rzeczywiście pomyłka nieomylnego
dotychczas Dyrektora, czy jednak Akademia odkryje prawdziwe ja obu
dziewczynek...?
Wiecie,
co jest w tej książce piękne? Ma obrazki! To znaczy, ilustracje.
Jako ktoś o pewnych artystycznych umiejętnościach, kocham oglądać
prace innych. Zwłaszcza szkice, trochę niedbałe, ołówkowe,
czarno-białe - a takie ilustracje zawiera właśnie powieść Soman
Chainani. Iacopo Bruno zilustrował każdy rozdział niewielkim
rysunkiem - a to ptasi szkielet, a to miecz, a to korona... Wygląda
to świetnie i idealnie wpasowuje się w fabułę. Wrażenie robi
również mapka na pierwszych stronach książki, przedstawiająca w
pełnym krasie Akademię i otaczające ją lasy i puszcze.
Spodziewałam
się infantylnej, ale przyjemnej historyjki przypominającej baśń -
i owszem, taka właśnie była. I nie jest to w żadnym razie wada!
Bowiem Akademia Dobra i Zła niczym Harry
Potter jest czymś więcej niż historią. Małego
Księcia inaczej odbiera się jako dziecko i jako
nastolatek/dorosły. Myślę, że podobnie jest z powieścią Soman
Chainani. Może to być po prostu opowieść o dwóch dziewczynkach
uczęszczających do niesamowitej, magicznej szkoły, gdzie uczą się
ciekawych rzeczy, poznają dziwnych, ale interesujących ludzi i mają
w przyszłości trafić do prawdziwej baśni. Ale można też Akademię
Dobra i Zła odebrać jako historię o przyjaźni,
poświęceniu i o tym, że ani twój wygląd, ani decyzja innej osoby
nie definiuje ciebie jako dobrego albo złego. Jedynie twoje czyny o
tym mówią.
Infantylność Akademii
Dobra i Zła może niektórych drażnić i chociaż uważam
powieść za wartą poznania, nie radzę się męczyć, jeśli ktoś
nie ma ochoty na czytanie o dziewczynkach w wieku mniej więcej
gimnazjalnym. Toż to dzieci jeszcze, więc i humor i przygody są
dopasowane do ich wieku. Jeśli nie będzie cię irytować baśniowość
i lekka dziecinność, jeśli chciałbyś ponownie poczuć się jak
przy czytaniu pięknych baśni, ale i pośmiać z dziwacznych przygód
dzieci baśniowych bohaterów, jeśli pokochałeś Krainę
Lodu i nie wstyd ci, że oglądasz disneyowskie animacje
- Akademia Dobra i Zła z pewnością przypadnie ci
do gustu. Wystarczy tylko obudzić w sobie wewnętrzne dziecko!
Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz