środa, 29 kwietnia 2015

Zupełnie inny świat, czyli Pyrkon 2015


Wyobraźcie sobie ludzi. Tysiące ludzi skumulowanych w centrum miasta. Okupujących wielkie hale targowe, tramwaje i centrum handlowe. W pewnej części śpiących w jednej z hal, która zaczyna przypominać obóz uchodźców. Kolorowe włosy, repliki mieczy, przebrania, wielkie anielskie skrzydła czy faceci w jednoczęściowych piżamach-pandach są na porządku dziennym. Jedynym, czego na Pyrkonie nikt się nie spodziewał, była hiszpańska inkwizycja.


Pyrkon odbywa się w Poznaniu. Po raz pierwszy byłam i na tym konwencie, i w tym mieście. Podróż Polskim Busem będę polecała absolutnie wszystkim - dość wygodnie, z kontaktami i wi-fi, czyli wszystkim, co jest potrzebne do życia blogerątkom. Prawie trzy godziny w świetnym towarzystwie (cześć, Maniu!) nastawiły mnie pozytywnie. Bo miało być fajnie. Cudownie. Epicko.

I wiecie co? Było.

Wejście na teren targów przypominało przejście przez portal do innego świata. Dosłownie. Wszędzie byli ludzie, skrzydła, bronie, kolory, sukienki, superbohaterowie i hiszpańska inkwizycja. Mijałam Deadpoola, Wiedźmina, Gandalfa Białego i Szarego. To wyglądało, jakbym weszła do świata tych wszystkich fandomów, które kocham. Tutaj szczególne pozdrowienia dla dziewczyny w masce Martina Freemana. To było bardzo creepy, ale się uśmiałam. :)


Poza tym, zakochałam się w humorze pyrkonowców. Powyżej Jon Snow, który za linkę ciągał deskę, na której był wielki, pluszowy wilk. Jeszcze nigdy tak bardzo nie śmiechłam z cosplayu - jest taki prosty, a taki genialny! Jon stał gdzieś pomiędzy kilometrową kolejką ludzi chcących zrobić sobie fotkę na Żelaznym Tronie, a gdzieś w tłumie kręciły się dwie Daenerys. Na Żelaznym Tronie zasiadłam, swoją drogą. (Ten miecz był ciężki!)


Książki! Było parę stoisk wydawniczych - z pewnością pamiętam Dom Wydawniczy Rebis i Sine Qua Non, gdzie zaatakowałam i w trybie błyskawicznym, prawie potrącając Jakuba Ćwieka (o czym zorientowałam się po fakcie), zakupiłam Zakon Mimów. No co? Bardzo wyczekiwałam tej premiery! Poza tym, nie kupiłam dużo - przypinkę dla koleżanki i pyrkonową dla siebie, i książkę. Bo musi mi starczyć oszczędności na Targi Książki, na które się wybieram!


Pojawiłam się też na aż dwóch prelekcjach (nie wpuścili mnie na Winchesterów i Constantine'a, tak bardzo przegrałam życie) - na Horror w dzieciach, dzieci w horrorze, która była bardzo interesująca. Moja lista książek do przeczytania i filmów do obejrzenia znacznie się wydłużyła o przybliżone na prelekcji przykłady strasznych filmów, w których dzieci mordują i znęcają się nad innymi. I wreszcie ostatnia prelekcja tego dnia - Marvel w DC, DC w Marvelu. Całkowicie zapomniałam, kto ją prowadził, ale za to jak! 


Dwóch panów tak zachwycająco opowiadało o rywalizacji dwóch wydawców komiksów i ich dość absurdalnych metodach tej rywalizacji, że po prostu siedziałam zasłuchana i zapatrzona, by nic mi nie umknęło. Nie będę streszczała tego, co tam się działo - ale nie sposób było nie śmiać się, kiedy okazuje się, że Marvel miał bohatera Haywire'a, którego umiejętnością było rzucanie drutem kolczastym (czekamy na film!). Teraz wszyscy możemy rzucać drutem kolczastym i być superbohaterem!

Za rok na pewno pojawię się na Pyrkonie. Ba!, mam w planach otworzyć tam własne stoisko z ręcznie malowanymi torbami fandomowymi. I spać w tej wielkiej hali, której wnętrze przypomina obóz uchodźców, a ludzie krzyczą Zaraz będzie ciemno!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...