poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Biorąc oddech | Rebecca Donovan


Zżyłam się z Emmą. Trylogia Oddechy po prostu podbiła moje serce. Nie była bez wad, ale wśród natłoku emocji kotłujących się w głowie z powodu zaskakującej fabuły, wśród tych wszystkich uczuć, naprawdę nie zwraca się uwagi na drobne mankamenty. Biorąc oddech to ostatni tom opowieści o ciężkim i niełatwym życiu Emmy - wcześniej to inni ludzie rzucali jej kłody pod nogi, teraz robi to... ona sama.

Dwa lata po epilogu Oddychając z trudem, Emma jest na drugim roku studiów. Odcięła się od przeszłości, od wydarzeń z Weslyn - kontakt utrzymuje jedynie z Sarą, studiującą w innym mieście. Jednak demonów przeszłości niełatwo się pozbyć. Chociaż wydaje się, że życie Emmy jest jak każdej nastolatki - ma przyjaciółkę, dobre znajome i jest wyciągana na imprezy, a przy tym studiuje to, co chce - to jednak nie jest tak różowo. Najpierw dręczona przez ciotkę, a potem przez matkę-alkoholiczkę, sięga po swojego największego wroga - alkohol. Wyjścia są dwa - albo upadnie i już nigdy się nie podniesie, albo... ponownie wstanie na nogi i zacznie oddychać...

Całościowo oceniam Oddechy bardzo dobrze, bo ta poruszająca historia potrafi trafić prosto do serca Czytelnika, a jednocześnie Biorąc oddech wydaje mi się najsłabszą częścią, pomimo że powinna być wielkim finałem. Nie brak punktów kulminacyjnych i nagłych, niespodziewanych zwrotów akcji, chociaż bywają one nie poruszające, ale drażniące - zwłaszcza te dotyczące Emmy. Mam z nią problem w tym tomie i nie jestem do końca pewna, na czym to polega.

Jaką decyzję podjęła Emma wie każdy, kto przeczytał Oddychając z trudem. Zgadzam się z jej przyjaciółką, że była to najgorsza decyzja w jej życiu i najbardziej rzutująca na jej zdrowie psychiczne. Emma się zmieniła. Akcja Biorąc oddech dzieje się dwa lata po tej decyzji, a Em, kiedyś sympatyczna, wesoła, mimo wszystko dająca sobie w życiu radę, nagle swoim zachowaniem, momentami całkowicie irracjonalnym i irytującym, drażniła mnie okropnie. Wydaje mi się, że przemiany Emmy była trochę zbyt skrajna, zbyt przerysowana, chociaż nie wątpię, że sytuacja, w jakiej się znalazła, nie należała do przyjemnych. Rebecca Donovan zbyt bardzo poddała się wyobraźni, kiedy w tego typu obyczajowej powieści ważniejsze są realizm i prawdopodobieństwo psychologiczne. Emma wytrzymała dwa lata w spokoju, a potem nagle zmieniła swoje nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni - nie podobało mi się to.

Mimo to w pewnym sensie urzekł mnie ten motyw walki z demonami przeszłości. Szczerze mówiąc, Emmie średnio to wychodziło - natomiast ciekawie to przedstawiono. Zupełnie jakby chwilowy pobyt w Weslyn miał sprawdzić, że te demony przeszłości zerwą łańcuchy i pożrą Emmę żywcem. Chociaż Biorąc oddech to trzeci i ostatni tom Oddechów, mówi on przede wszystkich o początkach - ponownych początkach i czystych kartach. Każdy ma szansę zacząć od nowa.

Poza skrajnościami w zachowaniu i przerysowaniu upadku psychicznego Emmy, Rebecca Donovan zgrabnie zamknęła tę historię w trzech tomach. Wszystkie wątki zostały dokończone i zapięte na ostatni guzik, a fabuła - co tu ukrywać - była wciągająca. Może nie tak emocjonująca jak poprzednie tomy, wywoływała za to dużo więcej irytacji, ale wciąż poruszała i nie sposób było się od niej oderwać. Zakończenie Oddychając z trudem wręcz zmusza do zapoznania się z Biorąc oddech i kiedy zacznie się czytać, nie ma już odwrotu. Chociaż drażni, chociaż nie zawsze jest tak, jakby się chciało, by było - nie można przestać czytać. Żyje się tylko od rozdziału do rozdziału.

Biorąc oddech jest takie słodko-gorzkie. Z jednej strony to wciąż Donovan, która kreuje świat i postaci, o których chce się czytać i czytać, chociaż to tylko zwykły świat i zwykli ludzie; z drugiej, Biorąc oddech wypada zdecydowanie najsłabiej, a przedstawiona historia uwypukla wszystkie wady powieści. Choć przejmująca, poruszająca i wciągająca, może sprawić zawód. Jednak jeśli dotrwało się do momentu, w którym siedzimy w stuporze, patrząc na epilog Oddychając z trudem, nie odradzam sięgania po Biorąc oddech. Stratą byłoby nie poznać zakończenia tej historii. Może nie była tak perfekcyjna i niezbyt wybuchowa jak na wielki finał, ale wciąż warta przeczytania.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Feeria!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...