niedziela, 5 października 2014

Zawód: wiedźma, część 1 | Olga Gromyko


Rosja to całkowicie inny świat, ale humor rosyjskich pisarzy i ich niekiedy bardzo intrygujące pomysły wydają się być bardzo dobrze odbierane w Polsce. O Oldze Gromyko pisano wyjątkowo pozytywnie w kontekście jej rozbrajającego humoru. Przeżyłam spotkanie z Wolhą i zaręczam wam - prawda to!

Wolha Redna dostaje zadanie - musi udać się do Dogewy i rozwiązać zagadkę zniknięcia trzynastu osób w mieście pełnym krwiopijców. To niebezpieczna misja, której nie udało się zrealizować nawet pełnoprawnym, doświadczonym magom, a co dopiero roztrzepanej adeptce VIII roku Magii Praktycznej w Starmińskiej Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa z niewyparzoną gębą. Sęk w tym, że Wolha nie ma uprzedzeń do wampirów i nawet zaprzyjaźnia się z władcą Dogewy, między prowadzeniem śledztwa dotyczącego tajemniczej bestii i pisaniem pracy, w której obala mity o krwiopijcach.

Płakałam. Płakałam ze śmiechu, bo Olga Gromyko posiada niekończące się pokłady humoru tak ironiczno-cynicznego, że idealnie wpasował się w mój gust. Lubię cięte języki u bohaterów powieści, ale Wolha Redna, znana też jako W-Redna jest najbardziej zadziorną, złośliwą i sarkastyczną postacią, jaką dane mi było poznać. Ma rude włosy i równie ognisty temperament. Wściubia nos w nie swoje sprawy, przez co idealnie nadaje się na detektywa w Dogewie, gdzie wszyscy chcą wszystko ukryć. 

Trochę banalna, trochę przewidywalna - niestety, taka jest książka Zawód: wiedźma Olgi Gromyko. Absolutnie nie zabiera to przyjemności z lektury, zwłaszcza kiedy główna bohaterka jest niezwykle temperamentna, a władca Dogewy woli chodzić z nią na poszukiwania kwiatu paproci zamiast rządzić. Nie cała książka utrzymana jest w tym humorystycznym klimacie, bo w końcu pogoń za krwiożerczym potworem aż tak zabawna nie jest. Olga Gromyka dobrze wyważyła ilość humoru i powagi. Jest wesoło, ale bez przesady. Chociaż chichotać można nie raz i nie dwa, czasem bardzo głośno.

Zawód: wiedźma to zabawna, lekka i przyjemna lektura na jeden czy dwa wieczory. Trochę absurdalna, trochę banalna, ale spełnia swoje najważniejsze zadanie: wywołuje uśmiech. Olga Gromyko stworzyła świat ciekawy, ale pojawiający się w różnych wariantach od wielu, wielu lat w tysiącach powieści - magia, wampiry, wilkołaki istnieją... Wiadomo, o co chodzi. A jednak coś w tej rosyjskiej rzeczywistości jest... niezwykłe. Może to dlatego, że czosnek jednak nie działa na wampiry? Hm...

Polecam. Sympatyczna, acz w-redna adeptka magii z młodym (tylko siedemdziesiąt lat!) władcą wampirów u boku na tropie bestii w trochę rosyjskim, trochę fantastycznym świecie. To brzmi absurdalnie, ale... działa. Tylko uwaga na przeponę!



Zdjęcie: flickr

4 komentarze:

  1. W mojej bibliotece jest cała seria, ale jak na złość ktoś ciągle sprząta mi sprzed nosa pierwszą część. Swoją recenzją jeszcze bardziej zaostrzyłaś mi apetyt, bo ostatnią potrzebuję książek, przy których można się pośmiać. Już się nie mogę doczekać lektury (tylko żebym ją w końcu dostała w swoje ręce!).

    OdpowiedzUsuń
  2. W. Redna to jedna z moich ulubionych bohaterek :) przeczytałem wszystkie części z jej przygodami a ostatnio nawet nową powieść Gromyko :) muszę przyznać ze autorka lubi dawać postacie takie niezależne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej pory na mojej liście do przeczytania książka była gdzieś w połowie spisu. A po tej recenzji przeskoczyła na samą górę. MUSZĘ PRZECZYTAĆ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Gromyko już słyszałam i choć mi się do niej specjalnie nie spieszy, to chciałabym kiedyś przeczytać coś jej autorstwa. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...