sobota, 1 listopada 2014

Miasto zagubionych dusz | Cassandra Clare


Cassandra Clare albo ma głowę pełną pomysłów, albo kuje żelazo, póki gorące. Skłaniam się ku pierwszej opcji, bo bardzo lubię jej twórczość, jednakże co za dużo, to niezdrowo. Ile serii mających miejsce w świecie Nocnych Łowców ma zamiar jeszcze wydać? Ile jeszcze wymuszonych (i niewymuszonych) kłód rzuci pod nogi naszym ukochanym bohaterom?

Ciało Sebastiana... zniknęło. A wraz z nim zaginął Jace. Kiedy już pewnym było, że świat wrócił do normy, że wszystko się ułożyło - wszystko runęło niczym domek z kart. Jace nie jest dawnym sobą, Clary gotowa jest nawet zgodzić się na układ z królową Jasnego Dworu, by go uratować. Simon załamał się po tym, jak matka zareagowała na jego sekret. Alec i Magnus mają swoje własne problemy. Nic nie jest dobrze - a będzie jeszcze gorzej, kiedy Sebastian... w końcu zaatakuje.

Może zbyt narzekam, może zbyt ostro traktuję Cassandrę Clare, bo nie jest jedyną pisarką, która chce jak najdłużej pozostać w stworzonych przez siebie świecie. Miasto upadłych aniołów, chociaż dobre, momentami wydawało mi się wymuszone - trylogia Dary Anioła byłaby dla mnie idealną serią, ale autorka postanowiła ją przedłużyć. Miasto zagubionych dusz ratuje sytuację, bo jest lepsze i ciekawsze; i nareszcie, po tak długiej przerwie, na powrót spotkałam się z Nocnymi Łowcami w świetnym nastroju i odzyskałam chęci na kontynuowanie lektury.

Wydaje mi się, że akcja nieco zwolniła. Już nie pędzi, jak to miało miejsce w poprzednich tomach, tylko toczy się swoim własnym tempem, powoli przybliżając zmiany, jakie zaszły w głównych bohaterach. Wszystko rozgrywa się na dwóch płaszczyznach, których nie przybliżę, by nie zdradzić fabuły. Potem, sam punkt kulminacyjny to połączenie losów dwóch różnych grup. Ciekawsze dla mnie były momenty w Instytucie i mieszkaniu Magnusa niż... te drugie.

To jeszcze nie to. Miasto zagubionych dusz nie było tak cudowne jak Miasto kości, ale i nie gorsze od całej reszty. Kwintesencją, coś tak czuję, będzie dopiero Miasto niebiańskiego ognia. Każda książka ma swój własny punkt kulminacyjny, ale cała seria Clare też będzie miała taki. Jednak to tylko przewidywania zaślepionego miłością i świetnymi facetami fana.

Jak wspominałam, niektóre problemy wydały mi się wymuszone, a niektóre zachowania - zwłaszcza postaci żyjących setki lat, więc doświadczonych - irracjonalne, irytujące i nieprawdopodobne. Możliwe, że to przerwa w czytaniu wpłynęła tak na mój odbiór, albo zbyt wielka sympatia do postaci. Wszystko wydało mi się lekko przejaskrawione: plan Sebastiana, sytuacja Alec - Magnus, problemy Maia - Jordan... Tylko Simon, za którym nie przepadam, i jego rodzina pozostali najbardziej prawdziwi ze swoimi przesadzonymi reakcjami. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.

Literówki! Gwoli ścisłości – nie czytałam an szczotki wydawniczej, ani egzemplarza recenzenckiego; powieść pożyczyłam od koleżanki, która poszła do Empiku i tam ją nabyła. Pełny egzemplarz, zaznaczę. I co? I roi się w treści od wszelkich literówek, poczynając od braku przecinków i kropek, a kończąc na Luk'a i Jac'ego. Seria jest niesamowicie popularna, zwłaszcza po filmie kinowym, więc przynosi zyski – czemu by nie uszczknąć trochę więcej i załatwić dobrego korektora? Nie wiem. Nie znam się jeszcze na procesie wydawniczym. Ale o ile literówki mogą się zdarzyć każdemu – w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi – o tyle w takiej ilości... po prostu irytują.

Miasto zagubionych dusz dla osób, które pokochały świat Nocnych Łowców, z pewnością nie będzie rozczarowujące. Cassandra Clare, mimo że w nieco gorszej formie niż w swoich poprzednich powieściach, wciąż intryguje stworzonym przez siebie uniwersum i sprawia, że czytanie jest przyjemne i relaksujące, nawet w momentach, kiedy postacie muszą się poświęcać dla większego dobra. Książce nie brak humoru, który jest nieustająco związany z twórczością Clare – jednak jego ilość jest zdecydowanie mniejsza z powodu zachowania Jace'a.

Subiektywnie: kocham tę serię całym sercem, nawet jeśli jej jakość powoli się zmniejsza. Obiektywnie ocenić nie umiem i na szczęście nie muszę. Ktoś, kto dobrnie do tomu piątego dobrowolnie, nie zawiedzie się, bo nie ma na czym. Mamy wszystko, czego oczekiwaliśmy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...