„Wojna
nadal trwa”
Wszystko
zakończyło się pozornie szczęśliwie – Valentine nie żyje,
wojnę wygrali Nocny Łowcy wraz z Podziemnymi, wszystkie trzy Dary
Anioła zostały odnalezione, Jace okazał się nie być bratem
Clary... Jednak los potrafi płatać złośliwe figle i ciągle
rzucać kłody pod nogi. Nigdy nic nie było pewne w świecie Clave,
a teraz równowaga i Porozumienia między nimi a wilkołakami, faerie
i wampirami wiszą na włosku. Kiedy Nocni Łowcy zostają
zamordowani i podrzuceni na tereny Podziemnych, Clary i Jace – a
przede wszystkim Simon – wiedzą, że zaczęły się kłopoty.
Mimo
że największy wróg zginął, znów zaczyna się źle dziać. Simon
zmuszony będzie wybierać między dwoma ważnymi dla niego
dziewczynami, miłość Aleca i Magnusa zostanie wystawiona na
poważną próbę, dodatkowo czarownika nawiedzą duchy przeszłości
w postaci wampirzycy Camille Belcourt, Jace'a nękać będą koszmary
o Valentinie, a Clary nie będzie mogła mu pomóc. Niebezpieczeństwo
się zbliża, a młodzi Nocni Łowcy, czarownik i wampir staną w
obliczu większego zagrożenia niż sądzili na początku. Ujawnią
się tajemnice niektórych, a przeszłość zmieni ich życie.
Kolejny wróg powrócił i zamierza się zemścić.
Długo
Cassandra Clare kazała czekać na czwarty już tom „Darów
Anioła”, choć początkowo miało to być jedynie trylogia. I mimo
że myślałam, że „Miasto Upadłych Aniołów” nigdy nie
dorówna poprzednim częściom, musiałam zmienić zdanie. Autorka
ponownie wspięła się na wyżyny swoich możliwości, tworząc
zaskakującą fabułę i nowych, ciekawych bohaterów, wciągając
czytelnika kolejny raz w cudowny świat Nocnych Łowców i nie dając
chwili wytchnienia ciągłymi zwrotami akcji. Cassandra Clare była,
jest i będzie przez jeszcze długi czas moją ulubioną pisarką,
znajdującą się w czołówce najlepszych. Wszystko, co tworzy,
wręcz porywa i nie pozwala wyjść do ostatniej strony... A nawet
jeszcze później można by powtarzać czytanie ulubionych scen. Coś
wspaniałego.
Obawiałam
się nieco „Miasta Upadłych Aniołów”, bowiem główną rolę w
nim grać miał właśnie Simon, którego nie darzyłam sympatią w
pierwszych trzech częściach. Jednak Cassandra Clare sprawiła, że
polubiłam tego nadzwyczajnego wampira, a i nie szczędziła scen z
Jace'em i Clary, a także z Alekiem i Magnusem – których to
uwielbiam po wsze czasy. Czarownik ten zawsze był dla mnie najlepszą
postacią, bohaterem numer jeden. Jego styl był... dość dziwny,
ale mimo to chyba nie można było go nie polubić. Dziękuję pani
Clare za stworzenie Magnusa Bane'a! Pojawiła się też nowa postać,
Jordan Kyle, który – jak w większości kreowanych przez autorkę
bohaterów – był świetny. Po prostu cud, miód i wilkołak.
W
tej części zawiódł mnie Jace. Przedtem był sarkastyczny aż do
bólu, ciągle rzucał ciętymi uwagami i nie narzekał na swoje
życie, na koszmary. Nie oddalał się od Clary. Teraz jednak... nie
uświadczyłam wielu jego popisów sarkazmu, nie był już tym samym
Nocnym Łowcom, który potrafił ukraść wampirom motor na
demoniczną energię i szybować na nim z ukochaną. Chociaż nawet
nie umiał jeździć na motorze. Gdzie się podział ten szalony
Jace, który rzucał się na demony, mimo że nie miał przy sobie
broni? Który gotów był wejść do siedliska wampirów tylko
dlatego, że zmieniony w szczura przyjaciel jego dziewczyny tam był?
Znikł, po prostu znikł. Brakowało mi Jace'a Waylanda, chłopaka,
który igrał z ogniem i bał się jedynie swojej przeszłości.
„Miasto
Upadłych Aniołów”, podobnie jak cały cykl „Dary Anioła”,
na zawsze pozostanie jednymi z najlepszych książek, jakie czytałam.
Cassandra Clare nadal będzie moją ulubioną autorką i wszystko, co
wyjdzie spod jej pióra, będę musiała przeczytać. Może i w
książce są jakieś niedociągnięcia, może i czasem wiało nudą,
może zakończenie było zbyt emocjonujące i sprawiające, że po
prostu trzeba przeczytać kolejną część, ale to całe „Miasto
Upadłych Aniołów”. Sądziłam, że temat Nocnych Łowców
autorka wyczerpała doszczętnie, a zakończenie „Miasta Szkła”
– pozornie szczęśliwe – ukazywało wyraźnie, że nic więcej
nie mogło pokrzyżować losów Jace'a i Clary, Simona, Magnusa i
Aleca... Ale z Cassandrą Clare jest tak, że w najmniej oczekiwanym
momencie wyskakuje z wspaniałym pomysłem.
Polecam.
Ot, tak. Po prostu. „Dary Anioła” to wspaniała przygoda z
Nocnymi Łowcami, Aniołami i demonami, wampirami, wilkołakami... Z
całą gamą barwnych postaci, ze zdradą i z zemstą, z miłością
i mnóstwem krwi...
Za książkę bardzo, bardzo dziękuję wydawnictwu MAG!
Premiera światowa: wrzesień 2011W Mechanicznym Księciu, z Mortmainem, który zniknął, i zegarem odliczającym, jak długo Charlotte zdoła utrzymać kontrolę nad Instytutem z dala od Benedicta Lightwooda, Will, Jem i Tessa muszą zgłębić tajemnice Mortmaina, by przewidzieć jego przyszłe ruchy. Jednak nie tylko jego sekrety odkryją – Tessa pozna prawdę o własnym pochodzeniu, a duchy przeszłości ponownie nawiedzają Willa. Podczas gdy Jem staje się coraz bardziej bliższy Tessie, zazdrość i poczucie winy doprowadzają Willa na krawędź szaleństwa. Czy odkryją prawdę zanim Mortmain wprowadzi w życie kolejny etap swojego diabelskiego planu?
Już się nie mogę doczekać Mechanicznego Księcia:3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię:)
Pozdrawiam!
Raczej nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńP.S. Wiem, że ostatnio marudzę, ale jakoś mnie ie ciągnie to tej książki.
Pozdrawiam!
Nie wiem czemu, ale jakoś nie kusi mnie ta seria żeby ją przeczytać, mimo wielu pozytywnych recenzji.
OdpowiedzUsuńCiekawa seria, lektur na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńKocham Dary Anioła!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię :D A ta część podobała mi sie najbardziej ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
kocham dary anioła już nie umiem się doczekać żeby przeczytać miasto upadłych duchów!!!!!!!!!!i ciekawe jaki będzie koniec i liczę na to aby jace i clary przetrwali ,przecież tak do siebie pasują.<3
OdpowiedzUsuńno masz rację oby byli razem
Usuńno masz rację oby byli razem
Usuń