środa, 13 lipca 2016

„Reguła myśli” James Dashner


W sieci umysłów było ciekawą przygodą -- misja, jaką musiało wypełnić trio fantastycznych, młodych bohaterów, wciągała i nie pozwalała oderwać się od lektury. Przewrotne zakończenie tylko zaostrzało apetyt na więcej. Tym więcej jest Reguła myśli, kontynuacja historii Michaela, Sary i Brysona. Kontynuacja zdecydowanie zaniżająca poprzeczkę i wymuszająca pytanie: Jamesie Dashnerze, co się stało?

Michael jest tworem, stworzonym i dotychczas egzystującym w wirtualnej rzeczywistości. Po dotarciu na koniec Ścieżki, chłopak budzi się w obcym mieszkaniu, w obcym ciele, jak się okazuje -- niejakiego Jacksona Portera. To Kaine przeniósł jego świadomość w ciało kogoś innego, umożliwiając mu życie na Jawie. Nie zamierza jednak zostawić chłopaka samemu sobie: rozpoczyna pościg za Michaelem. Po co mu chłopak? Co planuje? Michael nie ma pojęcia, ale wie jedno -- światu i jemu samemu grozi olbrzymie niebezpieczeństwo, a jedyną szansą na uratowanie przynajmniej siebie jest odnalezienie na Jawie Sary i Brysona.


Ta książka była o niczym -- z taką myślą zakończyłam lekturę Reguły myśli. Niby działo się dużo, bohaterowie ciągle się przemieszczali i mieli jakieś zadania, ale... ciężko mi streścić, o czym była ta powieść od momentu, w którym Michael postanawia odnaleźć przyjaciół. Jest kilka wątków równie niewnoszących nic ciekawego do fabuły i na tym się kończy. Brakowało mi jakiegokolwiek celu -- poza znalezieniem Sary i Brysona, co nie trwa przez całą powieść -- czegoś, co byłoby zapalnikiem kolejnych działań. Tak naprawdę trójka bohaterów biegała w kółko, odwiedziła parę miejsc i... następuje koniec książki.

Brakowało mi jasnego pomysłu na fabułę. Wydaje się, że Dashner nie do końca wiedział, w którym kierunku iść z tą historią. W efekcie mamy nieciekawą kontynuację, która dla osób lubiących pierwszy tom będzie znośna, ale nie bez wielu wad. Reguła myśli to taki zapychacz między akcją a akcją, a przynajmniej mam nadzieję, że James Dashner zaplanował konkretnie, co będzie w trzecim tomie, i że nie będzie to nudny zbitek niepotrzebnych scen. Reguła myśli mogłaby mieć sto stron, gdyby skupić się na nadrzędnym wątku walki z Kainem. Całą resztą są wydarzenia momentami intrygujące, lecz rzadko wnoszące cokolwiek do fabuły. Gdyby ich nie było, byłoby równie zrozumiale.

Reguła myśli to jedno wielkie rozczarowanie pomimo kilku zaledwie momentów, kiedy rzeczywiście można było wciągnąć się w akcję. Początek i koniec, bardzo w stylu Dashnera, zaskakują, i na tym elementy zaskoczenia się kończą. Autor rozdrobnił się, bohaterowie trafili do błędnego koła i owszem, ciągle coś się działo, z tym że trudno opowiedzieć, co. Bo od razu się zapomina. Problemem Reguły myśli jest właśnie nieskupienie się na czymś konkretnym, a taki konkret był świetnym fundamentem pierwszego tomu. W tego typu powieści dla młodszej młodzieży liczy się cel, jaki osiągnąć mają bohaterowie, a tego w przypadku Reguły myśli określić jednoznacznie się nie da.

Liczę na poprawę w kolejnym tomie. I mam nadzieję, że Dashner wróci do formy.

Recenzja we współpracy z wydawnictwem Albatros

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...