wtorek, 29 lipca 2014

Pościg | John Flanagan

Całkiem niedawno skończyłam drugi tom cyklu Drużyna Johna Flanagana, który na powrót rozpalił we mnie żądzę przygód i rycerskich walk. Nie namyślając się długo postanowiłam przedłużyć sobie tę przyjemność - Pościg, kolejna książka z tej serii, była już w moim posiadaniu, więc gdy tylko odłożyłam jedną, zabrałam się za drugą. Będę się powtarzała, ale co mi tam: to naprawdę dobra przygodówka.

Drużyna Czapli wciąż prowadzi tytułowy pościg za Krukiem, statkiem pirata Zavaka, który ukradł największy skarb Skandian podczas ich warty. Kruk zrobił sobie postój w najgorszym dla młodych wojowników miejscu - pirackiej twierdzy, w której aż roi się od korsarzy chętnych do rozbojów i radzieży. Hal i jego ludzie będą musieli przekonać najważniejszą osobę w twierdzy, że są piratami, zniechęcić ją do zdradzieckiego Zavaca, a na koniec... wyzwać kapitana Kruka na pojedynek, w którym tylko jedna załoga może przeżyć.

Lubię Johna Flanagana, bo pomimo dość ogranego już pomysłu - gromada wyrzutków wydających się dla społeczeństwa jedynie ciężarem, poprzez współpracę staje się genialną grupą współpracowników - to bardzo sympatycznie opisana przygoda dla czytelników niewymagających porównań homeryckich i poważnych wywodów. To rozrywka w najczystszej postaci. I w zasadzie Pościg mógłby być dobrym zwieńczeniem trylogii, ale jak wiadomo, wydany jest w Polsce czwarty tom... Osobiście nie narzekam - im więcej książek tego autora, tym większy uśmiech na mojej buźce.

Flanagana porównałabym trochę do J.K. Rowling - słowami potrafi tworzyć niezwykłe historie, które zapadają w pamięć, a jego twórczość jest trochę jak paczka chipsów: przewracamy kolejne i kolejne kartki, nie zwracają na to żadnej uwagi, a potem nagle okazuje się, że to był ostatni rozdział. I zostajemy z ostatnim zdaniem wpatrzeni w ostatnią stronę niczym w pustą paczkę po chipsach, zastanawiając się, kiedy to pochłonęliśmy. Bo chcielibyśmy więcej i więcej. I więcej.

Co prawda może to zabrzmieć nieco negatywnie, ale Pościg niczym nie odbiega od poprzednich tomów. Nie pogarsza się, a akcja nieustannie prze do przodu, co jakiś czas zdarzy się jakiś zwrot, zaskoczenie, a potem akcja dalej sobie płynie, na swojej fali niosąc zaabsorbowanego treścią czytelnika. Miałam dłuższą przerwę od prozy Johna Flanagana i kiedy tylko powróciłam do jego książek, uderzyło mnie jedno: jak ja bardzo za nimi tęskniłam. Za tymi przygodami, wyzwaniami, za cudownymi postaciami, za lekką narracją i wspaniałym inspirowanym Skandynawią światem.


3 komentarze:

  1. Oo, znowu Flanagan! Aż z ciekawości się rozejrzę za jego książkami. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie czytałam "Zwiadowców". Przeczytałam dwie części i dwie następne czekają już w kolejce. :) Seria mi się podoba, ale niektóre sytuacje są naciągane... Co do tej serii, to chętnie po nią sięgnę po "Zwiadowcach". ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie fajne porównanie do chipsów! W ogóle bardzo zachęcająca recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...