środa, 12 października 2016

„Zaginięcie” Remigiusz Mróz


Najbardziej lubiana pani prawnik i jej ciut mniej lubiany podopieczny znowu w akcji!

Kasacja mogłaby być pojedynczą powieścią, zamkniętą historią, w której witamy i żegnamy się z postaciami. Sprawa rozwiązana, koniec, kropka. Na nasze szczęście Remigiusz Mróz nie poprzestał na jednym tomie i dlatego w obecnej chwili możemy rozkoszować się aż czterema tomami o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim. Ja jednak jestem dopiero na etapie Zaginięcia, czyli części drugiej.

Sam tytuł już wskazuje, z czym będziemy mieli do czynienia – kto by się spodziewał, że z zaginięciem, prawda? Sprawa dotyczy zniknięcia trzyletniej dziewczynki. Zniknięcia z zabezpieczonego alarmem (niewyłączanym w nocy, co sprawdzono) domku nad jeziorem, w którym drzwi i okna były szczelnie pozamykane. Zarzut zabójstwa zostaje postawiony zrozpaczonym rodzicom dziecka – choć w tej sprawie jedynymi dowodami są poszlaki i domysły, to proces będzie wymierzony właśnie przeciwko nim. Ich obrońcą zostaje Joanna Chyłka wraz z nieodłącznym podopiecznym, Zordonem. Mimo to sprawa wygląda na przegraną, ale Chyłka nie poddaje się łatwo.


W Kasacji wszyscy śledziliśmy sprawę z mniej lub bardziej zapartym tchem. Zaginięcie zaś odsuwa opisywaną, tytułową sprawę w cień – dużo bardziej liczą się teraz relacje między bohaterami i sami bohaterowie. Fabuła nie stoi już na pierwszym miejscu, tylko postacie, a przede wszystkim Joanna Chyłka. To ten moment, kiedy książkę czyta się dla ulubionej postaci, i przysięgam, mogłabym czytać, jak Chyłka robi pranie albo czyta książkę, albo je stek (cała książka o jedzeniu steku, o tak!) – i się nie znudzić. Ewentualnie przy ostatnim punkcie, nieco zgłodnieć.

Na szczęście nie samymi bohaterami żyje książka – o fabułę również zadbano. Mamy solidnie zbudowany wątek główny, czyli zaginięcie. Chociaż rozwiązanie na pierwszy rzut oka wydaje się proste, autor zadbał o to, żeby nas zaskoczyć, i to nie raz. W porównaniu do pierwszego tomu, akcja nieco zwalnia, jest spokojniej, można odetchnąć, a to wcale nie oznacza braku perfidnych zwrotów akcji. W dodatku takich, o których nikomu nawet się nie śniło, wywracających wszystko do góry nogami – i nie, akurat to nie dotyczy zawiłości popełnionej zbrodni, a Joanny Chyłki.

Remigiusz Mróz to gorące nazwisko. Nie wiem, jak on to robi – pisze trzy książki rocznie, a każda ma porządną fabułę, fenomenalnie zarysowane charaktery postaci nie tylko pierwszoplanowych, zaskakujące plot twisty i odpowiednią dawkę perfidii, żeby denerwować się pod koniec każdej powieści, po czym desperacko sięgać po następny tom. Dlatego pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po otrząśnięciu się z zakończenia Zaginięcia, było zamówienie trzeciego tomu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...