To książka o dziewczynie,
Od
prawie trzystu dni Julia siedzi w swojej celi w więzieniu szpitalu
psychiatrycznym; z nikim nie rozmawiała, nikogo nie dotknęła. Jej
zajęciami są pisanie w notesie i wyglądanie przez niewielkie okno
na zniszczony przez człowieka świat z nadzieją, że kiedyś
zobaczy ptaka. Latającego. Żywego. Zdrowego. Nienawidzi swojego
przekleństwa, przez które rodzice bez mrugnięcia okiem pozbyli się
jej z domu, a małe dziecko zmarło. Jej dotyk torturuje. I zabija.
Oczywiście
wszystko się zmienia, kiedy przydzielają jej współwięźnia. W
dodatku mężczyznę. I to takiego, którego zna, ale on chyba jej
nie pamięta - dzieciaki w szkole zawsze omijały ją szerokim
łukiem. A potem Komitet Odnowy, stworzony, by naprawić sytuację na
Ziemi - brak jedzenia, brak zwierząt, fatalną sytuację, jeśli
chodzi o warunki przyrodnicze - chce użyć Julii jako broni przeciw
rebeliantom; chcą, by torturowała i zabijała dla
nich dla Warnera, przywódcy, który ją w to wrobił.
Miałam
małe deja vu podczas lektury Dotyku Julii,
a dokładniej podczas czytania zakończenia. Łudząco przypominało
mi ono zakończenie W pierścieniu ognia i
początek Kosogłosa Suzanne Collins. Tahereh Mafi
nie przekroczyła jeszcze tej cienkiej granicy między inspiracją a
plagiatem. I oby w drugim tomie tego nie zrobiła.
Podobała
mi się idea skreślonych słów, zdań. Nigdy wcześniej się z
czymś takim nie spotkałam, a w połączeniu z barwnym, niezwykłym
językiem, jakim posługuje się Tahereh Mafi, Dotyk
Julii staje się naprawdę cudowną, oryginalną lekturą.
Większość powieści przeznaczonych dla młodzieży napisana jest
językiem prostym i zrozumiałym, przystosowanym do czytelnika, ale
to mimo wszystko odbiera nieco magii fabule. Dotyk Julii to
wyjątek od tej reguły - pomimo stylizacji książki na zapiski z
notatnika Julii, to nie jest zwykły pamiętnik czy dziennik. Julia
posługuje się bardzo plastycznym, bogatym w różne metafory i inne
środki stylistyczne językiem. Nie przeszkadza to jednak w wyjątkowo
szybkim czytaniu tej powieści - wciąga równie mocno i równie
prędko przerzuca się kartkę za kartką.
Im
bliżej końca książki, tym oryginalność powieści Tahereh Mafi
zmniejsza się. Wciąż jest dużo ponad poziomem zero, ale z biegiem
fabuły wprowadzane są motywy ograne i przetarte do cna (witam pana
trójkąta). Pomimo tego Dotyk Julii jest jedną z bardziej
oryginalnych dystopii i naprawdę warto tę książkę poznać. Do
stylu, jakim jest pisana, trzeba się przyzwyczaić, ale nie zajmuje
to wiele czasu, a potem tylko potęguje emocje podczas czytania.
Bawiłam się świetnie, poznając historię zagubionej Julii -
Julii, która jest prawdopodobna psychologicznie (po prawie trzystu
samotnych dniach nie potrafi nawiązywać znajomości, a dotknięcie
kogoś przez materiał to dla niej szok). Ciekawa wizja świata,
ciekawy styl i pomysł na fabułę - po prostu polecam dla fanów
takich klimatów.