Ratowanie Polski przed oprychami niewiele zmienia Ryśka – wciąż trochę popije, spowoduje parę bójek, to uderzy kogoś prądem, to uratuje matkę z dzieckiem przed osiedlowymi dresami… I oczywiście wciąż nie może obyć się bez głośnej rockowo-metalowej muzyki, która jest całym jego życiem. Bez niej nie ogarnie absolutnie nic.
Jego
kamerdynerowi Benjaminowi już dawno przestało przeszkadzać ryśkowe
darcie się, co więcej – przyzwyczaił się do tego. W końcu
bycie sługą superbohatera to nie przelewki. Rysiek, znany jako
Dreszcz, dzielnie ratuje Polskę od śląskich oprychów, węglowych
zombie, mafii albo rzeźnika. Rzeźnika z Sosnowca, trzeba dodać. Ma
do dyspozycji pana przynieś-podaj-pozamiataj, czyli upartego
siedemnastolatka z marzeniem o służeniu herosowi, Ślązaka z krwi
i kości, którego czasem trudno zrozumieć, kumpli żuli spod
monopolowego i prawdziwego Polaka. Czarnego. W dodatku Rysiek zdobył
własną kapelę, daje koncerty, a w międzyczasie elektryzuje zło
panoszące się po Śląsku. Żyć, nie umierać!
Rzuciło
mi się w oczy zaraz po skończeniu lektury skupienie się autora na
iście rock’n’rollowym stylu życia Ryśka, a zaniedbanie tak
prozaicznych wątków jak ratowanie świata.
Może nie do końca świata, ale dla Dreszcza Śląsk jest całym
światem.
Jest
dużo o nowej kapeli, o urwanych filmach, o imprezach, nawet o
żulach spod monopolowego będących herosami. Mniej za to według
mnie jest o ważniejszych wątkach – ledwie dwie albo trzy strony
są poświęcone na takiego rzeźnika z Sosnowca. I w większości
mówią o Ryśku obmacywanym przez wystraszoną dziewczynę. Nie jest
powiedziane nic poza tym, że ten rzeźnik istniał i że
przeszkodził Ryśkowi w dotarciu na jego własny koncert. Albo
pociąg, w którym doszło do dziwacznych zawirowań w czasie
prawdopodobnie przez takiego jednego malucha. Jednak koncert kapeli
był ważniejszy – co rozumiem, w końcu to Rychu – a potem już
nie było o tym ani słowa. Szkoda.
Żywię
nadzieję, że w kolejnej części szalonych, rockowych przygód
Dreszcza i jego kompanii urwane wątki zostaną dokończone, a
głośniki podkręcone, żeby Rysiek z właściwym sobie przytupem
ponownie wkroczył na scenę i naelektryzował czytelników! Jestem
przyzwyczajona, że kolejne tomy są zazwyczaj gorsze, więc
niespecjalnie się zawiodłam. W porównaniu z pierwszą częścią
ta wypada znacznie słabiej, aczkolwiek zakończenie wskazuje, że
trzecia część to nadrobi, pewnie jeszcze z nawiązką. Jeśli
Dreszcz był
dla was świetną lekturą, to i Dreszcz
2: Facet w czerni
przypadnie
wam do gustu. Jakub Ćwiek stworzył świetnego polskiego
superbohatera, którego przygody zapadają w pamięć – to książka
z napiętą akcją i polskimi absurdami. Takie połączenie może
tylko wyjść na dobre!
Kurczę, muszę się wreszcie zabrać za książki Ćwieka, bo zapowiada się rewelacyjnie! :)
OdpowiedzUsuńDreszcz 2 moim zdaniem był świetny, nawet podobał mi się bardziej, niż pierwszy tomik. No i te wszystkie poboczne postacie (Ekumen <3) - nic tylko czekać na trzecią część... Pewnie znów około roku :(
OdpowiedzUsuńAaaa! Chcę w końcu dorwać jakąś z jego książek... Wszyscy zachwalają i czuję się, jakbym jako jedyna nie miała styczności z twórczością tego autora. :3
OdpowiedzUsuńPatrycja moim zdaniem powinnaś zacząć od "Kłamcy" jeżeli to twoje pierwsze spotkanie z jego twórczością.
UsuńO zjeżusz marja, niech mi ktoś to kupi! No pliz! Bo pierwszy tom taki samotny na półce! :c
OdpowiedzUsuń(Jak ktoś kupi, to się od razu zabieram za czytanie, obiecuję! Ktoś? Coś? ><)
nawias numer 2: (A jak ktoś nie kupi, to poczekam do urodzin i sam se kupie! Łaski bez)
Jeżeli ta jest słabsza od pierwszej to jestem w szoku :) dla mnie to właśnie pierwszej części brakowało polotu i oryginalności :) nie wiem czy będę miał odwagę sięgnąć po tą pozycję ale recenzja przednia :)
OdpowiedzUsuń