czwartek, 14 sierpnia 2014

Niewolnicy z Socorro | John Flanagan


Są takie serie, które dawno powinny zostać zakończone, które z trylogii czy jednotomówki nie powinny rozrastać się do sześciu, siedmiu tomów albo które powinny poprzestać nawet na jednej części historii. Pisarze na fali swojej popularności na siłę ciągną cykle, byleby zarobić więcej pieniędzy. Na szczęście jest jeszcze druga strona medalu - autorzy pokroju Johna Flanagana. Chociaż Pościg byłby eleganckim zakończeniem serii Drużyna, osadzonej w skandynawskich klimatach powieści przygodowej dla młodzieży, to wydany niedawno czwarty tom nikogo, absolutnie nikogo nie zasmuci - bo dobre powieści można czytać bez końca.

Andomal wrócił wraz z Halem i jego drużyną na swoje miejsce, a młodzi Skandianie z wyrzutków stali się bohaterami swojego kraju. Jednak wszystkim daje się we znaki znużenie ciągłym byciem w jednym miejscu i zwyczajnym można by rzec życiem. Kiedy dostają misję w Araluenie, wszyscy są podekscytowani nową przygodą, nieważne jak bardzo niebezpieczna może się okazać.

Czaple trafiają w sam środek intrygi dotyczącej porwanych Aralueńczyków, których porywacze zamierzają sprzedać jako niewolników na największym targu niewolników, w Socorro. Mając do dyspozycji swoją ulepszoną łódź oraz królewskiego Zwiadowcę wyruszają na ratunek, wplątując się w wir niebezpiecznych wydarzeń; będą zmuszeni walczyć przeciw swoim rodakom i sprzedać swojego przyjaciela. A to dopiero początek...

Niewolnikach z Socorro pojawia się stary znajomy - królewski Zwiadowca Gilan, znany z pierwszej serii książek Johna Flanagana. Pisarz miał świetny pomysł na połączenie dwóch różnych państw, żeby nie rzec - światów, w jedno i jednocześnie z obu w zasadzie różnych cyklów stworzyć jeden, wzajemnie się uzupełniający. Nie można zaprzeczyć, że w tych powieściach dominuje prostota i pewna przewidywalność, która jest obecna w większości książek przygodowych, chociaż tutaj autor serwuje ją w naprawdę ciekawej formie. Od początku wiedziałam, jak mniej więcej skończą się Niewolnicy z Socorro - ale i tak świetnie się bawiłam podczas lektury, bo przygody Skandian i lekkie pióro Flanagana przyćmiły tę przewidywalność.

Obawiam się, że jeśli John Flanagan napisze jeszcze parę takich powieści, mój zasób pochwał się całkowicie wyczerpie, bo inaczej nie sposób o jego książkach mówić. Już teraz ciężko mi dobierać słowa, by się nie powtarzać! Niewolnicy z Socorro mógłby być tomem wydanym jedynie dla pieniędzy, wymuszonym i nieciekawym... Mógłby. Nie jest - nie dziwię się, ze autor nie chciał opuszczać tak ciekawego, wciągającego świata, który sam stworzył.

Wyobraźnia Flanagana wydaje się być niewyczerpana - dwanaście tomów Zwiadowców jest już wydane, teraz króluje Drużyna, a końca nie widać i nie widać... I jakoś nikt nie narzeka. Bo i nie ma co narzekać - Niewolnicy z Socorro ponownie ujmują inspirowanym Skandynawią światem, ciekawymi, niekończącymi się przygodami i brutalnymi, ale w bardzo sympatyczny sposób, postaciami. Nic, tylko czytać!

Za kolejne spotkanie z kochanymi Skandianami dziękuję wydawnictwu Jaguar!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...