Muszę się do czegoś przyznać - lubię książki dla dzieci. Takie jak pierwsze dwa tomy Harry'ego Pottera, jak Zwiadowcy, Badacz potworów czy Próba żelaza. Rozbudzanie w sobie wewnętrznego dziecka to nie lada frajda. Chociaż bohaterami są dwunasto- czy czternastolatkowie, ja z zapałem godnym podziwu śledzę ich przygody i dopinguję w niebezpiecznych sytuacjach. I Nethergrim daje duże pole do popisu dla mnie - bo bo jest tam trójka czternastolatków, jeszcze-nie-do-końca przyjaciół i wielki, siejący strach potwór pożerający dzieci. Ja w to wchodzę w ciemno.
Otchłanny
powrócił, pierwszy raz od czasu, gdy legendarni rycerz Tristan, mag
Vithric i John Marshall pokonali go. Ponownie pojawiają się ataki
sług Otchłannego: ciernic, bolgugów. Dzieci z wioski Moorvale
zostają porwane. Jednym z nich jest młodszy brat Edmunda...
Edmund
kocha magię i chce zostać magiem, jednak ojciec mu nie pozwala.
Kiedy pojawiają się oznaki powrotu Otchłannego, on jest jednym z
pierwszych zauważających je. To on odgaduje, gdzie porwano
dzieciaki, i razem z Katherine (w której oczywiście się
podkochuje) i Tomem wyruszają wprost do jaskini lwa, by uratować
porwanych zanim będzie zbyt późno.
Jako
że to książka dla młodszej młodzieży, język jest prosty, a
ponieważ nazwy własne, jak nazwiska czy nazwy wiosek, są znaczące
- na końcu przygotowano spis tychże nazw i ich tłumaczenie, które
ułatwia zrozumienie fabuły i dość zaskakuje, jak przy znaczeniu
nazwiska jednego z trio przyjaciół - Edmunda. Nie mogę się do
niczego przyczepić; z pewnością dzieciaki już w wieku jedenastu
czy dwunastu lat spokojnie zrozumieją, o co chodzi.
Wydawałoby
się, że wyprawa trójki przyjaciół przeciw nękającemu wioskę
Moorvale stworowi, na ratunek rodzinie i znajomym porwanym przez
Otchłannego, będzie przewidywalna. Że wyruszą w drogę, spotkają
ich niesamowite przygody, zaprzyjaźnią się ze sobą w
międzyczasie, a potem wszystko skończy się szczęśliwie. Nic z
tego jednak! Matthew Jobin ciekawie skonstruował powieść - tak
naprawdę sama wyprawa jest jedynie częścią książki, a wiele
miejsca zajmują opisy bohaterów, ich zajęcia, ich rodzina.
Poznajemy ich bardzo dokładnie, zarówno Edmunda, który chowa po
kątach magiczne księgi i pragnie zostać magiem, jak i Katherine -
waleczną dziewczynę i świetną opiekunkę koni, której ojciec
kiedyś pokonał Otchłannego wraz z legendarnymi Tristanem i
Vithriciem - czy Toma, sierotę i niewolnika, nierzadko karanego
przez okrutnego pana.
Autor
nie poprzestaje na trójce naszych wiodących bohaterów. Równie
dobrze i ciekawie opisuje Geoffreya, młodszego i wcale nie
rozpieszczanego brata Edmunda, ojca Katherine - Johna Marshalla,
dawnego bohatera, czy nawet ojca Edmunda, który budzi z początku,
od pierwszych stron, samą niechęć. Również intrygująco
przedstawia się świat wykreowany przez Jobina. Magowie nie czerpią
magii znikąd, jak w Potterze - ona pochodzi z nich, płacą cenę za
jej używanie. Wszystko przypomina wczesne średniowiecze, z panami
feudalnymi, niewolnikami, chłopami i rycerzami. Otchłanny zaś to
ciekawa postać, której nie rozgryzłam. Czy istnieje, czy atakował
mieszkańców, czy jednak to tylko wytwór magii, by skierować wzrok
z dala od prawdziwego celu?
Byłam
zaskoczona podczas lektury tej wydawałoby się prostej książki -
jest kilka dość szokujących zwrotów akcji, które nawet mnie
zdołały zaskoczyć, a to jest coś. Nethergrim to
świetna rozrywka na miarę Zwiadowców czy Harry'ego
Pottera, która wciąga od pierwszych stron. Nie sposób się
oprzeć magii niezwykłej przygody, którą przeżywają bohaterowie.
Miłośnicy średniowiecza i magii z pewnością będą
usatysfakcjonowani. Jeśli zaś wydaje wam się, że to raczej nie
dla was - może zarazicie czytaniem młodszego brata albo kuzyna?
Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz