wtorek, 12 maja 2015

A chaos chce pożerać (Próba żelaza, Cassandra Clare & Holly Black)

PREMIERA: 13 MAJA


Magia istnieje. Na całym świecie są dzieci, u których można dostrzec oznaki bycia magami. Czasem coś w ich pobliżu lewituje. Albo coś samo z siebie pęknie. To magia. Ale niekontrolowana jest niebezpieczna. Dlatego stworzono dla dzieci szkoły - Magisterium. Tam uczą się, jak używać swoich mocy. I jak się bronić... Mimo że z Wrogiem Śmierci podpisano traktat pokojowy, ten wciąż wypełnia ludzi chaosem i pustką, szukając sposobu na oszukanie śmierci. A Callum Hunt jest z nim bardziej związany niż sądził... 

Zaraz, zaraz, to już gdzieś było!

Nie ulega wątpliwości, że Próba żelaza Cassandry Clare i Holly Black jest mocno, bardzo mocno inspirowana Harrym Potterem. Na szczęście nie przekroczyła jeszcze tej cienkiej granicy między inspiracją o plagiatem - sądzę, że tak jak każdą dystopię będziemy porównywać do Igrzysk śmierci, tak każda wzmianka o powieści o szkole dla magów/czarodziejów prędzej czy później zostanie porównana z Potterem. Na szczęście im dalej zagłębiałam się w fabułę, tym mniej myślałam o Potterze. Myślę, że o ile w Próbie żelaza fabuła rozgrywa się równolegle do fabuły Pottera, tak na sam koniec Callum Hunt skręca w lewo, a Potter w prawo. I mam nadzieję, że nie wrócą już na tę samą drogę.

Naprawdę się bałam, że będę miała do czynienia z plagiatem (bo takie problemy miała już Clare, ale przed wydaniem Darów Anioła). Opis za bardzo przypominał Pottera. Wydaje mi się, że autorki również o tym wiedziały, dlatego magia, którą się posługują w Magisterium, jest całkowicie inna - to magia żywiołów, związana z wodą, ogniem, powietrzem, ziemią i chaosem. Każdy mag wybiera sobie kilku podopiecznych i uczy ich kontroli i używania swoich mocy. To nie przypomina normalnej szkoły z internatem - nauka jest prowadzona na zasadzie mentor plus jego uczniowie. Okazyjnie dodatkowe wykłady innych osób.

Podobało mi się. Mam słabość do powieści dla młodszej młodzieży o przygodach dwunasto-, trzynastolatków, z tajemnicami, magią i przyjaźnią. Nie są one skomplikowane, ale zazwyczaj pomysłowe, oryginalne (tego jednak o Próbie żelaza powiedzieć nie można) i naprawdę wciągające, sprawiające, że nie sposób oderwać oczu od powieści. Czuję się jak dziecko, ekscytując się przygodami wiodących bohaterów - a tych jest trójka, klasycznie: dwóch chłopców i dziewczynka. Co ciekawe, sam Call nie jest liderem tej grupki, a Tamara i Aaron to naprawdę sympatyczne dzieciaki, które miały trudną przeszłość. Podobnie jak sam Call, więc to przyjemne obserwować, jak rozwijają się ich relacje.

Wróg Śmierci, który był kiedyś magiem, a teraz chce odkryć sekret nieśmiertelności - jak znajomo to brzmi. Zbyt znajomo, co powodowało u mnie szukania wzrokiem odpowiedniej powierzchni płaskiej, by móc łupnąć o nią głową. Ale zakończenie - jakie zakończenie! ach! - pomijając już, że daje więcej pytań niż odpowiedzi, naprawdę rozmywa całą tę potterowską mgiełkę, którą owiana była Próba żelaza. Nie do końca, pojedyncze chmurki wciąż się trzymają nieźle, ale idea, która autorkom przyświecała - to, że to nie Callum jest w centrum grupy, i to, że nie jest on bohaterem, ale... kimś innym - sprawia, że po skończeniu lektury troszkę inaczej się tę powieść odbiera. Jako coś innego.

Próba żelaza ma wszystko to, co rozbudziło miłość do czytania podczas szału na Harry'ego Pottera. Mamy świetne trio, którego nie sposób nie obdarzyć sympatią, mamy tajemniczego mentora, którego nauki bywają... interesujące, mamy żywioły, które czasem wymykają się spod kontroli i szkołę znajdującą się pod ziemią. Jest też, klasycznie jak to w opowieściach o dobru i złu, wróg o imieniu Wróg Śmierci, który może i jest dawno zaginionym bratem Voldemorta, ale po lekturze będziecie musieli przyznać - że zaskakuje. Bardzo.

Clare i Black rozbudziły we mnie wewnętrzne dziecko - już dawno się tak nie czułam i to było świetne, wrócić do czasów, kiedy z wypiekami oczekiwałam kolejnego tomu Ulyssesa Moore'a. Trudno Próbę żelaza uznać to coś nietuzinkowego, ale nie można odmówić tego, że jest to sympatyczna i naprawdę wciągająca opowieść!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...