piątek, 31 października 2014

Siedemnaście lat minęło...


Październik to mój ulubiony miesiąc. Czemu, zapytacie? Deszcz pada, zimno jest, ciemno jest od rana, kiedy trzeba snuć się pustymi ulicami na przystanek, szkoła też specjalnie nie zachęca do pozytywnego myślenia. Ale ja mam urodziny. A urodziny z ludźmi takimi, jakich ja mam... to niezapomniane wrażenia.

Jednakże najpierw zacznijmy od książek. Jak wspominałam, miałam zabrać się za klasykę po dłuższych wakacjach - tak się stało, między innymi z powodu ukochanej szkoły i najlepszej polonistki na świecie. Fausta Goethego czytałam po raz drugi jako przypomnienie, Opowiadania (dwa tomy) Poego to moja własna inicjatywa, bo na lekcjach wspomnimy o nim bardzo mało. Na razie przeczytałam tylko pierwszy tom, ale już niedługo... A Kruka to umiem trzy strofy na pamięć! :)

A Pan Tadeusz czeka i czeka...

Miałam Ci ja urodziny. 26 października. Kochani ludkowie zrobili mi nawet łączoną z Halloween imprezę, na której w końcu obejrzałam Piłę - pierwszy raz w życiu! - spałam z podkulonymi nogami kilka godzin, piekłam kopiec kreta w kwadratowej, kupionej pośpiesznie na stacji benzynowej tortownicy i dostałam wspaniały prezent. Oni są niesamowici!



Dziewięć książek w kolejny zawalony testami miesiąc... to dużo. Cieszę się z takiego wyniku, bo to oznacza, że się nie lenię (chociaż w rzeczywistości lenię się zawsze). Moje najukochańsze dziecko, Krew Olimpu wujka Ricka, zakończyło serię, którą pokochałam całym sercem. Smutno się rozstawać, ale jeśli to ma oznaczać ponowne powitanie... to ja mogę tak codziennie. Krew Olimpu przyćmiła wszystkie książki tego miesiąca. I wcale nie jest mi z tego powodu przykro. Chociaż... Miasto zagubionych dusz plasuje się na drugim miejscu.

Dużo czytałam o Targach Książki w Krakowie i... odechciało mi się nagle tam jechać. Ciągle żałowałam, że tam mnie nie ma, że nie pojadę, bo z Łodzi do Krakowa daleko (nie to, co do Warszawy), ale kiedy poczytałam o tych kłótniach i sprzeczkach na spotkaniu blogerów książkowych... Jestem cichą osóbką. Siedzę w kąciku i się nie wychylam. Nie wchodzę nikomu w drogę. I chyba nie pasuję do takiej atmosfery.

Chcę się Wam również pochwalić, iż fragment mojej recenzji Powodu by oddychać Rebecki Donovan znajdzie się (znalazł się?) w dodruku książki – jestem całkowicie zaskoczona i mega pozytywnie nakręcona! To moje pierwsze takie... wyróżnienie i jestem z siebie dumna jak nigdy wcześniej!

Zaczyna się listopad - pogoda nie dopisuje, co oznacza bezkarne siedzenie z kubkiem czegoś ciepłego i książką cały czas. I nareszcie więcej dni wolnego! Co będziecie wtedy czytać?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...