Cześć!
Podsumowania miesięczne nie są zbyt praktyczne przy moim obecnym
stylu i życia, i czytania. Bywają bowiem miesiące, kiedy czytam na
potęgę, i takie, gdy moją jedyną lekturą są podręczniki. Do
literatury, ale wciąż podręczniki. Kwartał to idealny okres, bym
mogła wam opowiedzieć o więcej niż dwóch książkach w jednym
miejscu — bo nie wiem, czy wiecie, ale nie recenzuję absolutnie
wszystkich książek, które przeczytałam... Ale teraz Wam o nich
powiem kilka słów!
Perswazje
Jane Austen to cudowna, ciepła lektura o powrotach, nostalgii i
miłości, która potrafi przetrwać rozłąkę. I zawiera
najpiękniejsze wyznanie miłosne, jakie przyszło mi poznać. Więcej
o Perswazjach w ich recenzji. Ponadto to również pierwsza powieść
tej brytyjskiej autorki, którą przeczytałam w ramach
austenowskiego wyzwania na rok 2017.
Nowy
wspaniały świat Aldousa Huxleya to dystopijna, przerażająca wizja
świata, która obrzydziła mnie całkowicie — ale nie znaczy to,
że to zła książka. Wręcz przeciwnie! Obok Roku 1984 George'a
Orwella to powieść, którą należy poznać! Więcej o niej w recenzji.
Dwoje
do pary Andy'ego Jonesa miało być lekką, sympatyczną lekturą na
odstresowanie po sesji zimowej, tymczasem okazało się, że pod
humorystycznymi perypetiami głównych bohaterów —
skoncentrowanych na ich początkach wspólnego życia — kryje się
o wiele więcej, a sama powieść z czasem staje się poważna i
porusza tematy, których się nie spodziewałam. Zachęcam do
zajrzenia do recenzji.
Naznaczeni
śmiercią Veronici Roth, autorki serii Niezgodna, to hit początku
2017 roku, z ogromną kampanią promocyjną. Tymczasem jest to
poprawnie napisana i skonstruowana młodzieżówka, która jednak
ginie w zalewie innych powieści z nurtu Young Adult. Nie ma w sobie
nic, co wyróżniałoby ją z zalewu podobnych historii. Choć
przyznam, ciekawi mnie, jak autorka rozwinie fabułę. Więcej w recenzji.
Dwór
cierni i róż oraz Dwór mgieł i furii autorstwa świetnej Sary J.
Maas to moje pierwsze, ogromne tegoroczne odkrycie! Ileż ja się
emocjonowałam podczas lektury! Czytałam z wypiekami, pochłonęłam
raz-dwa, pożarłam wręcz z ekscytacją, radością i rozpaczą dwa
tomy w krótkim czasie... i pragnę więcej! Ale dość już się
naprodukowałam w recenzji pierwszego i drugiego tomu. :)
Wojna
polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną Doroty Masłowskiej, Weiser
Dawidek Pawła Huelle, Włoskie szpilki Magdaleny Tulli oraz Tworki
Marka Bieńczyka to moje lektury na zajęcia z literatury najnowszej,
i przyznam, że z własnej woli nie sięgnęłabym po nie. Wojna
polsko-ruska odrzuciła mnie od siebie całkowicie w każdym calu:
historią i sposobem jej przekazania. Doszłam jednak do wniosku, że
jestem chyba zbyt głupia na tę książkę i jej po prostu nie
rozumiem. I wydaje mi się, że nie chcę jeszcze zrozumieć.
Podobnie z Tworkami — trudna lektura, podejmująca trudny temat,
moim zdaniem całkowicie przekombinowana, acz dostrzegam i doceniam
jej walory artystyczne.
Natomiast
inaczej jest z Włoskimi szpilkami i Weiserem Dawidkiem. Pierwsza z
pozycji jest zbiorem opowiadań skoncentrowanych na temacie
holocaustu — Tulli pisze o tym w tak cudowny i chwytający za serce
sposób, że przeczytałam całość jednym tchem, ale jednocześnie
nie jest sposób pisania zmuszający na siłę do współczucia, do
wzruszenia. Weiser Dawidek z kolei to powieść bardziej przygodowa,
fabularna. Cudowna. Huelle buduje niezwykłe napięcie, które trwa
do samego końca, a kiedy tylko usłyszałam o jednej z interpretacji
(związanej z tematyką biblijną) przepadłam całkowicie.
Ostatnie
dwie powieści, które zdążyłam przeczytać do końca marca, to
Cela 7 Kerry Drewery oraz Pieśń Jutra Samanthy Shannon. O obu
książkach możecie poczytać więcej — tutaj o Celi 7, a tutaj o Pieśni Jutra. Generalnie, Cela 7 jest intrygująca, a Pieśń Jutra
zabiła mnie na śmierć (tak, wiem) i umarłam.
A jak
wasz czytelniczy początek 2017 roku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz