Ciężko
jest mi pisać o Pieśni jutra, trzeciej już części tej
zaplanowanej na siedem tomów historii jasnowidzów żyjących w
ciemnych zaułkach Londynu. Brak mi słów na to, co stworzyła
autorka w Czasie żniw i co kontynuowała w kolejnych książkach z
cyklu, a te, których już używałam odnośnie historii Paige, będą
powtarzalne. Inaczej się nie da. Czas żniw i kolejne tomy to jazda
bez trzymanki, to fantastyczna, skomplikowana historia, to jedna z
najlepszych serii, jakie dane mi było czytać.
Wszyscy
wiemy, jak zakończył się Zakon mimów — niezwykle bolesnym dla
Paige odkryciem. Teraz dziewczyna pozostawiona jest sama sobie i musi sprostać niemałym wyzwaniom: utrzymaniu porządku wśród
londyńskich jasnowidzów, przekonaniu Ramarantów do pomocy i
niedaniem się zabić przy okazji. Ale Sajon nie lubi, kiedy
przegrywa.
PREMIERA KSIĄŻKI JUŻ 26 KWIETNIA
Mam
wrażenie, że Pieśń jutra to tom, który nie będzie najlepszym w
serii — bo buduje podwaliny pod przyszłą akcję, pod to, co
dopiero będzie się działo. Nie można ot tak przeskakiwać od
jednej fascynującej akcji do drugiej, trzeba przecież wytłumaczyć
te mniej oczywiście zdarzenia i to, jak do ciekawszych wydarzeń
doszło.
Samantha
Shannon nie gubi się w swoim dość skomplikowanym, hierarchizowanym
świecie pełnym nazw własnych i kategorii, jednak czytelnik może
się w tym pogubić z łatwością, zwłaszcza po dwóch latach
oczekiwania na kolejny tom — moją radą na to jest zajrzenie
najpierw do ostatniego rozdziału poprzedniego tomu, a potem do
słowniczka, który rozjaśnia nam obraz sytuacji i otwiera
odpowiednie szufladki w umyśle.
Pieśń
jutra to przede wszystkim historia o walce o równe prawa i
tolerancję i o podejmowaniu decyzji — czasem dobrych, czasem
złych, czasem bolesnych — a także odpowiadaniu za te decyzje. W
porównaniu do poprzednich tomów jest o wiele spokojniejsza, skupia
się na rozterkach bohaterów bardziej niż na akcji.
Znając
jednak tendencję Shannon do pakowania Paige i spółki w kłopoty,
to Pieśń jutra uznać można za chwilę odpoczynku od nieustannych
gonitw i pojedynków, chwilę na oddech przed tym, co szykuje w
kolejnej części, a wierzę, że dziać się będzie wiele. W
trzecim tomie akcja zwalnia, a sam początek nie zapowiada się
dobrze: nie dzieje się wiele, a większość akcji to niemoc w
podjęciu decyzji i niesnaski między Ramarantami a jasnowidzami pod
wodzą Paige. Druga połowa natomiast ma w sobie tę energię, którą
tak dobrze znamy z poprzednich tomów.
Cała
seria jest jak najbardziej godna polecenia. Ciekawa, inna,
intrygująca, zapierająca dech w piersiach. Niestety, jest z nią
jak z Sherlockiem BBC — wciągnie, rozedrze serduszko na
strzępy i sprawi, że kolejne dwa lata będziemy czekać na
kontynuację jak na cud.
Książkę można już zamawiać w Empikach oraz na stronie empik.com!
Recenzja
we współpracy z wydawnictwem SQN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz