poniedziałek, 3 kwietnia 2017

„Pieśń jutra” Samantha Shannon


Ciężko jest mi pisać o Pieśni jutra, trzeciej już części tej zaplanowanej na siedem tomów historii jasnowidzów żyjących w ciemnych zaułkach Londynu. Brak mi słów na to, co stworzyła autorka w Czasie żniw i co kontynuowała w kolejnych książkach z cyklu, a te, których już używałam odnośnie historii Paige, będą powtarzalne. Inaczej się nie da. Czas żniw i kolejne tomy to jazda bez trzymanki, to fantastyczna, skomplikowana historia, to jedna z najlepszych serii, jakie dane mi było czytać.

Wszyscy wiemy, jak zakończył się Zakon mimów — niezwykle bolesnym dla Paige odkryciem. Teraz dziewczyna pozostawiona jest sama sobie i musi sprostać niemałym wyzwaniom: utrzymaniu porządku wśród londyńskich jasnowidzów, przekonaniu Ramarantów do pomocy i niedaniem się zabić przy okazji. Ale Sajon nie lubi, kiedy przegrywa.

PREMIERA KSIĄŻKI JUŻ 26 KWIETNIA

Mam wrażenie, że Pieśń jutra to tom, który nie będzie najlepszym w serii — bo buduje podwaliny pod przyszłą akcję, pod to, co dopiero będzie się działo. Nie można ot tak przeskakiwać od jednej fascynującej akcji do drugiej, trzeba przecież wytłumaczyć te mniej oczywiście zdarzenia i to, jak do ciekawszych wydarzeń doszło.


Samantha Shannon nie gubi się w swoim dość skomplikowanym, hierarchizowanym świecie pełnym nazw własnych i kategorii, jednak czytelnik może się w tym pogubić z łatwością, zwłaszcza po dwóch latach oczekiwania na kolejny tom — moją radą na to jest zajrzenie najpierw do ostatniego rozdziału poprzedniego tomu, a potem do słowniczka, który rozjaśnia nam obraz sytuacji i otwiera odpowiednie szufladki w umyśle.

Pieśń jutra to przede wszystkim historia o walce o równe prawa i tolerancję i o podejmowaniu decyzji — czasem dobrych, czasem złych, czasem bolesnych — a także odpowiadaniu za te decyzje. W porównaniu do poprzednich tomów jest o wiele spokojniejsza, skupia się na rozterkach bohaterów bardziej niż na akcji.

Znając jednak tendencję Shannon do pakowania Paige i spółki w kłopoty, to Pieśń jutra uznać można za chwilę odpoczynku od nieustannych gonitw i pojedynków, chwilę na oddech przed tym, co szykuje w kolejnej części, a wierzę, że dziać się będzie wiele. W trzecim tomie akcja zwalnia, a sam początek nie zapowiada się dobrze: nie dzieje się wiele, a większość akcji to niemoc w podjęciu decyzji i niesnaski między Ramarantami a jasnowidzami pod wodzą Paige. Druga połowa natomiast ma w sobie tę energię, którą tak dobrze znamy z poprzednich tomów.

Cała seria jest jak najbardziej godna polecenia. Ciekawa, inna, intrygująca, zapierająca dech w piersiach. Niestety, jest z nią jak z Sherlockiem BBC — wciągnie, rozedrze serduszko na strzępy i sprawi, że kolejne dwa lata będziemy czekać na kontynuację jak na cud.

Książkę można już zamawiać w Empikach oraz na stronie empik.com!

Recenzja we współpracy z wydawnictwem SQN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...