Austenowe
powieści są specyficzne – to zawsze piękne, niejednokrotnie
skomplikowane historie, w których nie uświadczymy dramatycznych
zwrotów akcji i fabuły zapierającej dech piersiach. To historie
rodzącej się powoli miłości w dziwnym okresie regencji, czyli w
momencie, w którym mariaż był równoznaczny z podwyższeniem
swojego statusu albo naprawą finansów, bo przecież nie związany z
czymś tak niestałym, jak uczucia. Coś jest w powiedzeniu, że
prozę Jane Austen albo się kocha, albo nienawidzi. Należę do tej
pierwszej grupy, więc jasnym jest, że lektura Perswazji była
czystą przyjemnością.
Stara
miłość nie rdzewieje, mówi polskie przysłowie – i właściwie
tak można streścić treść Perswazji. Centrum historii jest panna
Anna Elliot, dwudziestosiedmioletnia stara panna, która będąc
młodą dziewczyną za namową rodziny i starej przyjaciółki
zerwała zaręczyny. Po wielu latach jej dawna miłość, kapitan
Fryderyk Wentworth wraca w rodzinne strony... jak się rozwinie
odnowa ich znajomości?
Uwielbiam
w prozie Jane Austen to, że nie brak tam humoru i wyśmiewania tak
ważnych w tamtym okresie konwenansów. Rozumie, jak niedorzeczne i
niepotrzebne, utrudniające wręcz życie są pewne zakorzenione w
tradycji angielskiej zwyczaje. Jak choćby dbanie o swój wizerunek
przez klasę wyższą, co mistrzowsko przekazuje postawa ojca Anny,
sir Waltera. Mogłabym nazwać Perswazje wręcz powieścią
psychologiczną, tak celnie Austen poprzez zachowanie postaci, ich
decyzje, dylematy buduje im charaktery. Zwłaszcza Anny Elliot,
początkowo budzącej raczej litość ze względu na całkowity
konformizm – przez tę prawie trzystustronicową powieść to mylne
wrażenie ustępuje stopniowo sympatii, bo jak się okazuje, Anna to
inteligentna, wrażliwa kobieta.
Austen to uważna obserwatorka rzeczywistości, która jednym zdaniem potrafi opisać ludzkie przywary. Najbardziej w pamięci utkwiła mi myśl związana z chodzeniem do kościoła w większym mieście – że przecież tam jest o wiele więcej ludzi do przyglądania się niż w tym, do którego zawsze się chodzi. To przecież takie oczywiste. Ponadto, Perswazje zawierają najpiękniejsze listowne wyznanie miłości, jakie kiedykolwiek czytałam.
Perswazje
to piękna historia miłości, która przetrwała próbę czasu,
która z czasem stała się tak silna, że nic nie było w stanie jej
zniszczyć; to również opowieść o wybaczaniu, o zapominaniu
dawnych urazów i zrozumieniu drugiej osoby. Romans przeplatany jest
celnymi uwagami dotyczącymi kondycji angielskiego społeczeństwa i
prześmiewczo przedstawia niektóre z jego zachowań. To wolno
rozwijająca się książka, napisana pięknym językiem i
zdecydowanie warta przeczytania – nie wiem, dlaczego, ale zawsze po
lekturze jakiejkolwiek powieści Austen jestem spokojna i podniesiona
na duchu.
Książka przeczytana w ramach wyzwania czytelniczego Jane Austen, które sobie stworzyłam na rok 2017. Więcej o wyzwaniu --> TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz