Są takie powieści, w których można zadurzyć się na pierwszy rzut oka – po okładce, opisie czy przeczuciu, wiemy, że musimy je przeczytać prędzej czy później. Tak się stało z Mapą czasu Felixa J. Palmy, książką, której okładka kusi obietnicą mojej ulubionej epoki wiktoriańskiej, obietnicą fraków i cylindrów, a tytuł – zabawami z czasem. A manipulowanie czasem i podróże w czasie są jednymi z tych motywów, których nigdy nie mam dość.
Mapa
czasu to trzy różne, a jednak połączone ze sobą historię. W
pierwszej gawędziarski narrator, snujący te opowieści i
dorzucający od siebie uwagi, przedstawia historię nieszczęśliwej
miłości, która prawie doprowadziła do samobójstwa. W czarującym
wiktoriańskim Londynie istnieje też mrok; w tamtym okresie grasował
Kuba Rozpruwacz, który nie oszczędził miłości życia Andrew
Harringtona. Zrozpaczony chłopak traci chęć do życia, a jego
kuzyn wpada na pomysł cofnięcia się w czasie, idei wtedy bardzo
modnej.
Druga
z historii wciąż wiąże się z czasem – popularnym miejscem
stają się Podróże w Czasie Murraya, gdzie za odpowiednią opłatą
można odbyć wycieczkę do roku dwutysięcznego i na własne oczy
zobaczyć wojnę automatów z ludźmi. Jedną z zafascynowanych ty
osób jest Claire, która chętnie nie wracałaby do swoich czasów.
Jakież zaskoczenie ją czeka, kiedy spotyka kapitana Dereka
Shackeltona, dowódcę armii ludzi w starciu z automatami.
Ostatnia
i najciekawsza z historii koncentruje się wokół pojawiającego się
w poprzednich częściach H.G. Wellsa – dobrze nam znanego autora
Wehikułu czasu, powieści, która obudziła w ludziach chęć
przenoszenia się w czasie. W tej opowieści nie odchodzimy od
zgadywania, czy podróżowanie w czasie jest prawdą, czy to pięknie
skonstruowane oszustwo, bo Wells zostaje wplątany w olbrzymią
intrygę, w której może stracić życie nie tylko on, ale także
Henry James i Bram Stoker.
Podróże
w czasie, multiwersum, równoległe, alternatywne rzeczywistości,
luki w kontinuum czasoprzestrzennym – wszystkie te elementy znaleźć
można w Mapie czasu. Po sukcesie Wehikułu czasu H.G.
Wellsa społeczeństwo zaczęło interesować się ideą przenoszenia
w przeszłość i w przyszłość, więc czym prędzej przedsiębiorcy
chcieli zaspokoić ich apetyt. Powieść Wellsa to motor napędowy
całej fabuły, każdej z trzech przedstawionych historii,
połączonych ze sobą nie tylko motywem przewodnim, ale i samą
postacią pisarza, który zawsze pełni pewną istotną rolę. Widać
u Palmy znajomość tematu i chęć przekazania wiedzy innym:
wszystko – wraz z konsekwencjami – zostaje klarownie wyjaśnione
i wytłumaczone, niczym plan czarnego charakteru przed
superbohaterem.
Zastanawialiście się kiedyś, co sprawia, że jesteśmy odpowiedzialni? Powiem wam: to, że przysługuje nam tylko jedna szansa, by zrobić każdą rzecz.
Mapa
czasu to hołd złożony pisarzom okresu wiktoriańskiego,
których powieści porwały rzesze czytelników i po dziś dzień
znajdują się w kanonie klasyki literatury światowej. Lektura nie
porywa od pierwszych stron, może nużyć, ale warto przebrnąć
przez trudne początki, by zachwycić się pietyzmem, z jakim Felix
J. Palma skręca wiele teorii dotyczących podróżowania w czasie w
jedną wielką wizję. Cudowny londyński klimat, przeplatający się
z prawdą fałsz i efektowny finał ostatniej z trzech opowieści
rozbudzają chęć na więcej – więcej Londynu, więcej literatury
i pisarzy, więcej wątków o podróżach w czasie. To historia,
którą warto poznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz