Kolejne z podsumowań roku, które robię po raz pierwszy. Nie przeczytałam wielu genialnych książek, nie rozczarowałam się wieloma również. Jednak znalazło się kilka perełek, o których chcę wam opowiedzieć, bo warto do nich zajrzeć. Zapraszam do lektury! :)
PRZECZYTANE
W 2016 ROKU
Szóstka wron, czyli bardzo przyjemna, przygodowa opowieść o grupce nietuzinkowych,
diametralnie od siebie różnych złodziejaszków i rzezimieszków,
którzy muszą zacząć współpracować, by zdobyć ogromne
pieniądze mogące odmienić całe ich życie. Bardugo stworzyła
wciągającą historię o niebezpiecznej misji, od której przebiegu
nie da się oderwać, a mimo że bohaterowie są w zasadzie
oszustami, złodziejami i generalnie stoją po tej mniej prawej
stronie mocy – nie sposób ich nie polubić. Dla mnie to numer
jeden wśród książek wydanych w poprzednim roku.
Behawiorysta
Remigiusza Mroza okazał się nie tylko mrocznym, krwawym i – jak
to z prozą Mroza bywa – absorbującym do granic możliwości
thrillerem. Chociaż fabuła mrozi krew w żyłach, to historia
przedstawiona w powieści jest dużo bardziej skomplikowana: zmusza
do zastanowienia się nad wartością życia i nad tym, które życie
wydaje się warte więcej; czy możemy decydować, komu przynieść
śmierć; czy w ogóle ktokolwiek może decydować o odbieraniu
życia? Standardowo masa zwrotów akcji sprawia, że książką rzuca
się ze złością, byleby potem podpełznąć do niej i po cichutku
już kontynuować lekturę.
Cień
wiatru Carlosa Ruiza Zafóna zrobił mi rok 2016. Nie jest to wydana
w tym roku powieść, ale dopiero w 2016 ją przeczytałam i żałuję
jedynie, że tak późno. To cudowna – i napisana pięknym językiem
– historia o miłośniku książek, której akcja rozgrywa się w
klimatycznej Barcelonie, w szarej powojennej rzeczywistości.
Śledzimy losy Daniela Sempere, którego ojciec zabrał w magiczne
miejsce – na Cmentarz Zapomnianych Książek. Książka wybrana
przez Daniela tak go oczarowała, że chłopak rozpoczyna śledztwo i
poznaje burzliwe losy autora Cienia wiatru, Juliana Caraxa, a przy
okazji zostaje wplątany w intrygę, której długo nie zapomni.
TOP
3 KLASYKI LITERATURY,
które
poznałam w 2016 roku
Idiota Fiodora Dostojewskiego to monumentalna powieść z fantastycznie
zarysowanymi charakterami trzech osób: prostodusznego, naiwnego Lwa
Myszkina i dwóch obecnych w jego otoczeniu kobiet. To powieść
kontrastów charakterów, kontrastów społecznych, krytykująca
rosyjską arystokrację i wynosząca na piedestał wartości, jakimi
warto się w życiu kierować. Dostojewski potrafi stworzyć klimat i
walkę psychologiczną nawet, kiedy wszyscy siedzą w jednym
pomieszczeniu i pozornie nic się nie dzieje – ale dla nas dzieje
się wiele.
Mistrz
i Małgorzata – klasyka literatury rosyjskiej. Michaił Bułhakow
stworzył powieść tajemniczą, niedopowiedzianą, pełną symboli
odkrywanych przy kolejnych lekturach tej niesamowitej historii.
Poprzez niejednokrotnie zabawne, komiczne wybryki świty Wolanda
obnaża i wyśmiewa moskiewskie społeczeństwo, ukazując ludzką
obłudę i fałsz. Jednocześnie pokazuje, że to diabeł, sam szatan
we własnej osobie, czyni więcej dobra – jak mowa o tym w cytacie
z Fausta, otwierającym tę znakomitą powieść.
Franz
Kafka w Procesie ujął mnie absurdem i surrealizmem piętrzącymi
się na każdej kolejnej stronie. A musicie wiedzieć, że dla mnie
groteska, surrealizm i absurd są niezrozumiałą do końca częścią
literatury, dlatego długo trwało trawienie na przykład Gombrowicza
(którego twórczość cenię, ale musi minąć sporo czasu, nim
wszystko o danym utworze sobie poukładam w głowie). Jednak historia
Józefa K. to historia każdego, taka, w której każdy może
odnaleźć siebie, owiana oniryzmem i – jak wspominałam –
wszechobecnym absurdem. Jednocześnie to historia przerażająca,
uczucie osaczenia i samotności trwało ze mną do końca. To taka
lektura szkolna, do której warto się przekonać.
A
jakie są Wasze najlepsze książki 2016 roku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz