sobota, 10 stycznia 2015

Góra Skorpiona | John Flanagan


John Flanagan jaki jest, wie każdy, kto choć raz zetknął się ze sławną serią Zwiadowcy – niczym bard opowiada historie, w których bardzo łatwo jest się zatracić i stracić poczucie upływającego czasu. Jest też niezwykle płodny; nie dość, że napisał dwanaście tomów historii Willa i Halta, to niedawno wydano piąty tom jego nowego – ale jednak wciąż usytuowanego w dobrze znanym uniwersum – cyklu DrużynaGóra Skorpiona ma wszystko to, co poprzednie części: przygodę, pełnych życia bohaterów i świat pełen czyhających na nich niebezpieczeństw.

Hal i jego niezwykła drużyna po ocaleniu dwudziestu aralueńskich niewolników otrzymują nowe zadanie, tym razem od samego króla Duncana. Muszą ocalić życie jego córki, księżniczki Cassandry, której jeden strzał z procy wydał na nią wyrok śmierci. Jej zgładzenia pragnie nie tylko Iqbal – brat postrzelonego przez księżniczkę Yusala – ale i uwikłana w całą intrygę niebezpieczna Sekta Skorpiona. Jej członkowie nie poprzestaną, dopóki cel ich misji nie zostanie zgładzony… A drużyna Czapli nie ma zamiaru czekać, aż ci zaatakują Cassandrę – załoga, w skład której wchodzi ponownie królewski zwiadowca Gilan, wyrusza więc do Góry Skorpiona, by ocalić życie księżniczki.

Trudno mi pisać o kolejnym tomie Drużyny bez powtarzania się. Nie nazwę tej serii dobrą czy ambitną, bo to nie tego typu literatura. Ale niemożliwe też jest krytykowanie jej za powtarzalność czy przewidywalność, bo pomimo iż bardzo łatwe jest przewidywanie większości fabuły – zwłaszcza po piątym tomie, gdzie ponownie działa schemat misja–wykonywanie misji–zwrot akcji–powrót do portu. Jest trochę jak z Harrym Potterem: wiemy mniej więcej, co się będzie działo, a i tak poznawanie kolejnych przygód sympatycznych bohaterów daje ogromną przyjemność.

Drużyny nie cechuje skomplikowana fabuła, chociaż świat wykreowany przez Johna Flanagana z pewnością nie zasługuje na miano prostego pomimo ogromnych podobieństw do naszego.

Bardzo przypadło mi do gustu poznawanie innych ziem w każdej z powieści: Skandię, Araluen, Arydię. Za każdym razem Flanagan daje możliwość poznania innej części swojego świata, innych obyczajów, innych ludzi. Jednocześnie ciekawe jest obserwowanie, jak Czaple przystosowują się do skrajnie różnych warunków – pochodzący z zimnych terenów Skandianie trafili do gorącej, pustynnej Arydii, a z mórz i oceanów musieli przenieść się na pustynię…

John Flanagan pisze, bo go to bawi – to widać. To nie jest seria ciągnięta na siłę z powodu pieniędzy, a przynajmniej taka się wydaje. Góra Skorpiona to kolejny przykład dobrego warsztatu Flanagana; on bawi się swoimi bohaterami. Rzuca im kłody pod nogi i patrzy, co zrobią, jak sobie poradzą (a radzą sobie świetnie nawet na pustyni, mknąc przez piaski na… łódce, jak na wilków morskich przystało). Góra Skorpiona zawiera wszystko, co sprawia, że powieść jest schematyczna i niezbyt dobra, a jednocześnie jest książką dającą olbrzymią rozrywkę. Spędziłam parę godzin, bawiąc się przednio na pokładzie Czapli i wam również polecam taką zabawę – i nawet nie musicie się martwić o chorobę morską!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...