Powód, by oddychać zachwycił mnie swoją wrażliwością, podjęciem trudnego tematu przemocy fizycznej i psychicznej, świetnymi bohaterami i stylem, z którego aż wylewały się emocje. I ja, i moja koleżanka podobnie zachwycona pierwszym tomem trylogii Oddechy Rebecki Donovan, i równie mocno jak ja zirytowana pozostawiającym w stuporze epilogiem, nie mogłyśmy się doczekać Oddychając z trudem. Ja chciałam tylko jednego - żeby ta część nie zepsuła mi wrażeń z poprzedniej.
Życie Emmy wreszcie się poprawiło. Po brutalnym ataku ciotki, ma w końcu spokój - ale chociaż dzieciaki wyjechały z wujkiem, a Carol trafiła do więzienia, to psychika dziewczyny jest zrujnowana. Koszmary senne co noc nie dają jej zasnąć. W końcu postanawia, że zamiast mieszkać z rodziną swojej przyjaciółki Sary, przeprowadzi się do matki, z którą chce odnowić więź, jednak nie będzie to łatwe. Ma chłopaka i przyjaciółkę, którzy pomogą jej w potrzebie, tymczasem Emma chce poradzić sobie z demonami przeszłości sama. Dopiero co wróciła z piekła, ale znowu czuje, że tam wraca - alkoholizm, obwinianie o śmierć, koszmary, problemy z Evanem; to nie jest życie, którego pragnęła...
Oddechy mają ogromny potencjał. To trylogia skierowana do młodzieży, ale nic w niej z typowej literatury młodzieżowej. Nie ma idealnych dziewczyn i książąt na białych koniach. Nie ma miłości, która jest tak słodka, że nawet jedzenie kostek cukru staje się przyjemniejsze od obserwowania gruchającej pary. Jest za to coś więcej ukrytego pomiędzy wersami, między jedną butelką wina a stłuczonym kieliszkiem. To boleśnie prawdziwa powieść o ludziach... którzy są wśród nas. Bo wszyscy mamy problemy, większe i mniejsze, jak bohaterowie Oddychając z trudem. Wiecie, chyba jeszcze nie doszłam do siebie po lekturze.
Pojawiają się nowe postacie. Początkowo można być trochę oszołomionym idealnością życia Emmy, ale nie trwa to długo - matka nie jest kochającym typem, jej młodszy chłopak wydaje się być chodzącą doskonałością, ale wiele ukrywa, a ojciec Evana wkracza na scenę - i nie jest to miłe wejście. Martwiłam się najpierw zbytnim wyidealizowaniem życia Emmy, a potem zbyt dużą ilością nieszczęść, jakie na nią spadły. Autorka znalazła złoty środek, ale jednak stąpała po cienkiej linii, bo jedno wydarzenie w tę czy w tę, a Oddychając z trudem wydałoby się strasznie sztuczne i nieprawdziwe.
Starając
się obiektywnie spojrzeć na Oddychając z trudem, nie sposób
nie dostrzec drobnych wad, mankamentów nie wpływających na
pozytywny odbiór powieści. Nie ma nic do zarzucenia ani stylowi
pisania Rebecki Donovan - lekki, ale nie tak typowo; łatwo wciągnąć
się w fabułę, jednak historia snuta jest odpowiednio do
słodko-gorzkiego, trudnego tematu - ani tłumaczeniu, któremu nic
nie brakuje. Oddychając z trudem cechuje spójność akcji i
niezwykła konsekwentność w budowaniu postaci, bo zachowują się...
jak oni, po prostu. Nie ma sytuacji, w których przez myśl
przechodzi, że to ktoś zupełnie inny. Nawet w tych drastycznych
sytuacjach.
Mogłabym
napisać wiele słów na temat tego, dlaczego warto przeczytać
Oddychając z trudem, jak i pierwszy tom Powód, by
oddychać. Mogłabym wychwalać autorkę pod niebiosa, wyznawać
miłość postaciom i padać na kolana przed cudownością tej
trylogii. Ale ujmę to inaczej: Oddychając z trudem to
historia pełna bólu, cierpienia i łez, historia niszcząca
czytelnika i łamiąca mu raz po raz serce - kiedy już jest dobrze,
nadchodzi kolejny cios. Dzięki temu doceniamy te chwile, które są
szczęśliwe i dobre. Staramy się mieć nadzieję na wyjście słońca
po bezlitosnej burzy. I dlatego właśnie warto sięgnąć po oba
tomy.
Nie
twierdzę, że Oddechy zmieniają światopogląd. To wciąż
literatura czysto rozrywkowa, więc nie brak tam imprez i randek, jak
w każdym amerykańskim romansie. Tylko że do historii Emmy i Evana
wkradło się złośliwe "więcej", które z przyjemnego
romansu - którym Oddechy byłyby bez kreatywności i
wrażliwości Rebecki Donovan - zrobiły powieść bardziej
psychologiczną, łącząc w sobie żartobliwość wschodzących na
rynku księgarskim książek New Adult i zawiłości charakterów
niczym z powieści typowo psychologicznych, ale w lżejszym wydaniu.
Oddychając
z trudem to godny Powodu, by oddychać drugi tom, lepiej
napisany, lepiej skonstruowany i zawierający dużo więcej bólu,
chociaż paradoksalnie Emma powinna mieć teraz życie jak z marzeń.
Trudno mi napisać cokolwiek więcej, co mogłoby Was zachęcić - po
prostu przeczytajcie. Nie pożałujecie.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Feeria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz