wtorek, 16 września 2014

Lek na śmierć | James Dashner


Każda część trylogii Jamesa Dashnera zakończona jest epilogiem napisanym w formie e-maila członka organizacji DRESZCZ. Ten e-mail jest najbardziej frustrującą i irytującą częścią każdego tomu. Lek na śmierć jednak przebija wszystko - bo nie można skierować wygłodniałego wzroku na regał z książkami, gdzie czeka kolejny tom. Kolejnego tomu bowiem... nie ma.

Próba ognia dobiegła końca. Thomas, Streferzy, i Brenda z Jorge trafili do bezpiecznej przystani. Przystani DRESZCZu. Tam izolują od siebie wszystkich. Thomas spędza prawie miesiąc w odosobnieniu, w białym pokoju, trzy razy dziennie dostając jedzenie. Ma dość wszystkiego. Pożogi, Poparzeńców, DRESZCZu. Teresy. Kiedy w końcu wraca do świata żywych, ma szansę odzyskać pamięć, podobnie jak pozostali. To niezbędne do stworzenia leku na apokaliptyczną chorobę. Tylko że... Thomas nie chce, by wróciły mu wspomnienia.

Przy Próbach ognia przedstawiłam zasadę trylogii - wynika z niej, że trzeci tom powinien rzucać na kolana. Lek na śmierć nie tylko rzuca na kolana, ale powoduje wiele zbyt emocjonalnych reakcji, w tym śmiechu, płaczu i trochę więcej płaczu, a potem długotrwałego kaca książkowego charakteryzującego się niemożnością wejścia do świata innej książki, bo nie opuściło się świata poprzedniej. Bardzo zaawansowanego kaca, trzeba dodać.

Lek na śmierć jest najbardziej chaotyczną częścią tej trylogii. Poprzednio cel był jeden - wydostać się z Labiryntu czy przejść z miejsca A do miejsca B. Tym razem Dashner dodał wiele wątków pobocznych i wreszcie dane nam jest poznać, jak funkcjonuje postapokaliptyczny świat. Akcja dzieje się w wielu różnych miejscach, pojawia się wiele nowych postaci, a także rebelianckie organizacje. To wszystko powoduje początkowe uczucie chaosu, ale autor bardzo zgrabnie panuje nad wszystkim, tłumacząc co trzeba i nie tylko gnając na łeb na szyję z akcją, ale również zwalniając ją i dając czytelnikowi odpocząć od nadmiaru informacji.

Nie wiem, czy to wina tłumacza, ale styl Dashnera nie wyróżnia się niczym szczególnym. Powiedziałabym nawet, że jest mocno przeciętny, jednak nie zniechęca do czytania. Niestety i w Leku na śmierć pojawiają się literówki i niedociągnięcia takie jak pięć spacji koło siebie w środku zdania czy sporadyczny brak kursywy przy telepatycznych rozmowach. Nie ma ich tak wiele jak w poprzednim tomie, ale jednak samym swoim istnieniem irytują.


Lek na śmierć jest zjawiskowym, rzucającym na kolana zwieńczeniem trylogii. James Dashner w tej części stworzył wiele nowych wątków, ale elegancko je zakończył, by koniec powieści był zgrabny i dobrze przemyślany. Wkradło się nieco chaosu, ale w ostatecznym rozrachunku Lek na śmierć, pomimo brutalności i śmierci pewnej liczby postaci, wypada cudownie. Cała trylogia Jamesa Dashnera zasługuje na uwagę - jest trzymającą w napięciu, spójną historią, która spodoba się wielu osobom. Polecam po raz trzeci i ostatni!


5 komentarzy:

  1. Pierwsze dwie części za mną a za trzecią jakoś nie moge sie zabrać. Euforia ta seria chyba juz mi minela.
    Pozdrawiam;)
    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się recenzją zachęcona do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu zabrać się za tą trylogię. Szczególnie, że ostatnio udało mi się zdobyć wszystkie jej tomy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze tej trylogii, ale czas już chyba wreszcie po nią sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście ostatni tom mam już w zbiorach - muszę teraz znaleźć czas, by go przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...