wtorek, 24 lutego 2015

Nie (tylko) czytaj!


Dla moli książkowych czytanie jest niczym oddychanie - to coś oczywistego, że siądzie z książką wieczorem w miękkim fotelu i pogrąży się w innym świecie, by się zrelaksować, czy że kiedy będzie cierpiał na nadmiar zbędnej gotówki, najprawdopodobniej bez mrugnięcia okiem wyda ją na kolejne powieści. Ale kiedy wszystkie książki w domu będą już przeczytane (to możliwe, owszem), a w bibliotece już nic ciekawego nie będzie, kiedy oczy zastrajkują i wzniosą plakaty Oszczędź nam literek!, a filmy i seriale wcale nie kuszą... Co wtedy zrobić? Położyć się i gapić w sufit?

Ja przykładowo rysuję. Kocham książki, kocham je dotykać, wąchać i czytać, ale nie robię z nich mojej jedynej pasji, bo chybabym oszalała - moja miłość ma swoje granice, a nie chcę, by z czytaniem stało się jak z piosenkami, których słucham w kółko przez dwa tygodnie, by potem odeszły w niepamięć. Czasem po prostu jestem zbyt zmęczona, by mieć ochotę cokolwiek czytać, czasem oczy zaczynają strajk (Nie będziemy składać liter w słowa!), a studiowanie anatomii przystojnych aktorów w filmach i serialach nie wydaje się kuszące... Czasem mam ochotę zrobić coś zupełnie innego niż zazwyczaj, bo moja rutyna to właśnie czytanie i oglądanie. I wtedy rysuję.

Czuję się źle, kiedy nie mam co robić. I nie chodzi mi tutaj o pisanie rozprawek czy naukę do kolejnego testu, nie chodzi o sprzątanie czy ścieranie kurzy - chcę porobić coś przyjemnego, a czytanie czy oglądanie nie wydaje się mi wtedy przyjemne, jednak gorsze wydaje mi się leżenie w łóżku i gapienie się na sufit. Nie ukrywam, że jestem leniem, ale bez przesady - moje lenistwo objawia się niewykonywaniem obowiązków, nie zaś nicnierobieniem.

Doszłam do zaskakującego mnie trochę wniosku, tak myśląc nad tym tematem i drążąc go (w autobusie jadącym do szkoły wieje nudą, a rano oczy same się zamykają, więc mam czas do namysłu). Mam pasję - i jest nią... rysowanie. Rysunków, szkiców, malunków, bazgrołów w zeszytach szkolnych czy nadruków na koszulkach i torbach. To właśnie moja pasja, coś co kocham robić i robię to dla swojej najczystszej przyjemności.

A czytanie nie jest moją pasją.

Czytanie dla mnie jest czymś tak oczywistym jak oddychanie. I po paru latach czymś tak zakorzenionym we mnie, że nie uznaję już tego za pasję, ale za... część mojego życia. Tak samo jak co wieczór idę spać i każdego ranka staram się zjeść śniadanie, tak samo jak w poniedziałek wstaję na zerówkę do szkoły, a w weekendy śpię do południa, tak samo wieczory są przeznaczone na czytanie.

Zawsze myślałam o czytaniu jako o czymś w rodzaju hobby - niektórzy uczą się japońskiego, niektórzy chodzą na jakieś zajęcia teatralne, a ja czytam. Tylko że moje uwielbienie do powieści wyszło już dawno poza granice zwykłego hobby i nie wyobrażam sobie tygodnia bez zajrzenia do książki. Prędzej czy później on nadejdzie, przed maturą najpewniej, ale teraz - nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Dzień, owszem, ale całe siedem dni? Nie.

I dlatego kieruję swoje słowa do wszystkich moli książkowych: nie (tylko) czytaj! Prędzej czy później nadejdzie dzień, w którym nie będziesz miał na to ochoty - będziesz chciał się zrelaksować, a czytanie relaksem nie będzie. Znajdź sobie pasję. Będzie o wiele ciekawiej. Rysuj, ucz się japońskiego albo karate, rób zdjęcia, maluj paznokcie w śmieszne wzorki, tresuj psa, sklejaj samoloty albo ucz się zdania Nie umiem mówić w tym języku w każdym możliwym języku świata, cokolwiek - byleby było dla ciebie odskocznią od tego, co zazwyczaj robisz. To się naprawdę przydaje!

A jakie wy macie pasje?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...