Motyw podróży w czasie może wydawać się już nadużywany, jednak dla mnie nie ma to znaczenia, póki powieści z takim właśnie motywem są dobrze napisane, a autor przyłożył się do tego, by dopiąć wszystko na ostatni guzik - nie tylko kwestii historycznych, ale i... fizycznych - czyli jak te podróże w czasie działają. Rysa Walker zrobiła kawał dobrej roboty, bo pod tymi względami Podróże w czasie, pierwszy tom Archiwum CHRONOSA, jest perfekcyjny.
Historia
jakich wiele - babka wraca z Włoch i kupuje dom w pobliżu wnuczki,
po czym wprowadza ją w tajniki podróżowania w czasie. Jednak nie
jest tak różowo, jak mogłoby się wydawać - świat powoli zmienia
się przez zmiany temporalne, które są niczym efekt motyla. Jedna
zmieniona w przeszłości rzecz zaważyć może na wielu ludzkich
życiach i przyszłości naszego świata. Kate nie jest zbyt
szczęśliwa, że babka wykorzystuje ją do własnych - choć
niewątpliwie szczytnych - celów, ale kolejne zmiany temporalne
zmuszają ją do wykonania niebezpiecznej misji, uprzednio
wciągnąwszy w szczegóły Treya - obcego chłopaka, przy którym
zniknęła fotografia wypuszczona z jej ręki. Rzecz w tym, że
naprawienie linii czasu przywróci ład i porządek, a to oznacza, że
Trey... nigdy nie pozna Kate.
Muszę
przyznać, że nawet w najbardziej zagmatwanym serialu traktującym o
podróżowaniu w czasie i przestrzeni, czyli Doctorze Who, nie
było takiego rozgardiaszu. I podróżowanie w czasie wcale nie było
przedstawione niezrozumiale, bo Rysa Walker dokładnie wszystko
tłumaczy, wkładając słowa w usta bohaterów, i to w dodatku dość
sensowne i logiczne słowa - jednak rozmyślanie nad kontinuum
czasoprzestrzennym, nad zmianami temporalnymi - powoduje w mózgu
ogromną awarię.
Na
pierwszy rzut oka po zakończeniu lektury, nie posiadawszy pojęcia o
liniach czasu czy multiwersum, można uznać Podróże w
czasie za coś całkowicie niezrozumiałego - chociaż
wciągającego i ciekawego. Rysa Walker stara się wszystko klarownie
wytłumaczyć i całkiem sprawnie jej to się udało, jednak
całkowicie zafascynowana musiałam sobie rozrysować te podróże w
czasie zarówno Kate, jak i jej babki i Kiernana, by wszystko
dokładnie zrozumieć bez wierzenia na słowo autorce.
To nie
była powieść, którą można ot tak napisać na zawołanie, ale
coś, nad czym autorka niewątpliwie musiała pomyśleć - rozpisać
i rozrysować całą fabułę wraz ze wszystkimi podróżami w czasie
i zmianami na liniach czasu, zrobić dogłębny research o Wystawie
Światowej i abolicjonistach, o seryjnym mordercy i piekielnie
niewygodnych ciuchach noszonych w tamtych czasach. Doceniam ten
ogromny wkład w, jakby nie patrzeć, książkę czytaną dla
rozrywki... ale z taką dbałością o logiczne wytłumaczenie
wszystkiego, że nie można przejść obojętnym.
Podróże
w czasie są najlepszą książką traktującą o, nomen
omen, podróżach w czasie, jaką dotychczas dane mi było
przeczytać. Przede wszystkim z powodu chyba najdokładniejszego
przedstawienia mechanizmu tych podróży, a także ogromnej wiedzy
przemyconej w fabule o Wystawie Światowej w Chicago i
abolicjonistach czy takich smaczków jak istniejący wtedy naprawdę
seryjny zabójca Herman Webster Mudgett, pełniący w akcji ważną
rolę. Chociaż nieciekawą dla głównych bohaterów.
Książka
Rysy Walker zachwyciła mnie dbałością o szczegóły, czasem błędnie
wydającymi się nawet nieważnymi detalami, barwnym opisem
przeszłości, do której cofnęła się Kate i przede wszystkich
skomplikowaną fabułą - która jest jak najbardziej zaletą.
Podróże w czasie są dobrą książką, jednakże trzeba
czytać ją ze zrozumieniem, by nie pogubić się w gąszczu
kolejnych podróży w czasie. Osobiście przepadłam dla tej książki
i co ciekawe, wydaje mi się, że wiem, co będzie dalej - oczywiście
dzięki wielu liniom czasu i długiemu językowi Kiernana, który
wypaplał pewne fakty. Dla mnie taki zakręt fabularny - bomba. Coś
nowego, świeżego i nietuzinkowego, co może jednocześnie
zafascynować i pozostawić mózg przegrzany.
Podróże
w czasie wciągają bez reszty i pozostawiają po sobie
wrażenie oderwania od współczesnych czasów, bo umysł wciąż
wędruje zakamarkami niezwykłej chicagowskiej wystawy.
Za niezwykłą podróż dziękuję wydawnictwu Feeria!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz