Szanowny
Panie Święty Mikołaju, rozumiem, że masz moc pozwalającą robić
ci różne niesamowite rzeczy, ale przyspieszenie czasu w listopadzie
było przesadą.
Listopad
nadszedł i minął nie wiadomo nawet, kiedy. W wirze testów, prac
domowych i przygotowywaniach wystawy na festiwal w mojej szkole, nie
czytałam zbyt wiele, bo kiedy wchodziłam o piątej popołudniu do
domu, jedynym, o czym marzyłam, było łóżko. Nie zachorowałam,
więc tydzień leniuchowania z książką i katarem mnie ominął (a
szkoda), za to w weekendy cieszyłam się jako taką wolnością i
właśnie wtedy nadrabiałam czytanie książek. A sporo książek do
mnie przybyło w listopadzie!
Trzej
muszkieterowie Dumasa
pochodzą z biblioteki i przeczytałam ich już dawno, potem zaś,
natchniona, obejrzałam serial BBC Muszkieterowie.
Ach, Atos... Dalej Powód by oddychać -
mimo iż dostałam go we wrześniu, to i w listopadzie przywędrował
do mnie jeden egzemplarz - dodruk z fragmentem mojej recenzji na
pierwszej stronie! ♥ Niebezpieczne
istoty to
najnowsza książka, a nawet dwie!, bowiem niedługo szykuje się
jakiś konkurs... Bądźcie czujni! Twój
pamiętnik z Demi Lovato...
ekhm, nazwa ta pasuje dla młodych dziewczynek, które wielbią Demi,
ale notes ten jest tak pięknie wykonany, tak piękne ma wnętrze, że
go używam. To prezent od wydawnictwa Feeria, za co serdecznie
dziękuję!
Książę i gwardzista i Coś do ukrycia to
egzemplarze od ukochanego Jaguara, tak samo jak Klątwa Wendigo,
która przyszła do mnie w październiku, ale dziwnym trafem też
chciała mieć ładne zdjęcie. Wypełnia pustkę po Splątanym
warkoczy Bereniki od
Papierowego Księżyca, w którym aktualnie zaczytuje się moja
koleżanka. Blackout od
wydawnictwa SQN, z którym niedawno nawiązałam współpracę -
najcudowniejsza, najpiękniejsza książka, jaką kiedykolwiek
czytałam! ♥ Grima stawiam
na równi z Blackoutem -
kocham po prostu! Drugi tom, wyczekany, wychuchany, już zaczęłam
czytać. Endgame pochodzi
od SQN, ciekawa jestem bardzo tej książki, bo ponoć nie jest
typową powieścią... I Kiedy
słońce było bogiem,
nagroda w szkolnym konkursie artystycznym. Ach, tyle książek.
Trzech
muszkieterów mogę zaliczyć do klasyki. Dane mi było
jeszcze przeczytać całe Dziady Adama Mickiewicza,
i Konrada Wallenroda. A Pan Tadeusz dalej
czeka... :)
Mając
mniej czasu w listopadzie, udało mi się zrobić więcej niż w
leniwym miesiącu. Może to wizja zaniedbania bloga i obowiązków
sprawiła, że lepiej organizowałam swój czas? Cieszę się z
wyników, bowiem dziewięć książek to niemało. A klasa z
rozszerzonym polskim zobowiązuje!
W
listopadzie miało również miejsce jedno ważne wydarzenie -
premiera Kosogłosa, części 1 w kinach. Udało mi się zobaczyć
film dzień po premierze i zdobył moje serce, ale mogli dać z
siebie więcej. Nastał więc rok czekania na kolejną część...
Ale jestem fanką Sherlocka BBC, więc przyzwyczajona jestem do
długotrwałego oczekiwania na premierę...
Niedługo
święta! Kto się cieszy? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz