piątek, 24 stycznia 2014

Krąg | Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren


Nie jestem w stanie przypomnieć sobie ani jednej szwedzkiej książki, którą kiedykolwiek przeczytałam. Czytuję literaturę angielską, amerykańską, polską – ale do szwedzkiej jeszcze się nie dobrałam. Jakoś historie dotyczące ratowania świata wydawały mi się domeną Stanów Zjednoczonych, to tam właśnie powstawały kolejne książki i filmy dotyczące wybrańców czy superbohaterów mających ochronić Ziemię przed jakimś złem, katastrofą czy po prostu Tymi Złymi. Ten temat był wałkowany w literaturze setki, jeśli nie tysiące razy, więc nie zdziwiło mnie moje dość luźne podejście do Kręgu autorstwa Matsa Strandberga i Sary Bergmark Elfgren. Nie spodziewałam się niczego nowego, żadnych zaskoczeń – liczyłam na lekką książkę, która nie pozostawi po sobie żadnego śladu. Dostałam coś diametralnie różnego.

Małe miasteczko – większość historii tego typu rozgrywa się w małych miasteczkach, o ironio – Engelfors. Zapadła dziura. Chociaż posiada nawet swoją własną gazetę, mało jest sensacji. Spokojna okolica, wszyscy znający wszystkich, jedno publiczne liceum; nie ma co liczyć na ciekawsze wydarzenia niż szkolny dzień sportu. Z tego powodu domniemane samobójstwo jednego z uczniów liceum, syna dobrze znanego wszystkim pastora, wstrząsa małym miasteczkiem. Czemu domniemane? Bo jest pewna osoba nie wierząca w te brednie, które mówią wszyscy dorośli. Linnea, bliska przyjaciółka zmarłego Eliasa, rozmawiała z nim tuż przed jego śmiercią i wcale nie wyglądał na kogoś chcącego właśnie skończyć ze swoim życiem, zwłaszcza w tak tchórzliwy sposób jak podcięcie żył. Nagle wszyscy uczniowie okazują się być zainteresowani losami Eliasa, nagle wszyscy deklarują, że go lubią... Linnea nienawidzi takich fałszywych ludzi i ma zamiar odkryć, kto zamordował jej przyjaciela.

Szkoła nagle staje się pełna dziwnych zdarzeń, jakby zapoczątkowanych śmiercią Eliasa. Sześć dziewcząt, całkowicie różnych i w żaden sposób poza uczęszczaniem do jednego liceum ze sobą nie związanych, zauważa nienormalne, żeby nie rzec paranormalne, wydarzenia – takie zerwanie się lampy w sali gimnastycznej... a Vanessa nagle odkrywa, że staje się niewidzialna. Rebecka, Minoo, Anna-Karin, Ida, Linnea i Vanessa pewnej nocy prowadzone dziwną siłą docierają w jedno miejsce. Okazuje się, że są czarownicami. I to nie byle jakimi czarownicami, ale Wybrańcami, którzy mają stanąć do walki ze złem chcącym przez Engelfors przeniknąć na całą Ziemię. Od nich właśnie zależą losy świata. Dziewczyny są zgodne: chyba tylko idiota uwierzyłby w takie bzdury. Tylko że... jakim cudem Rebecka umie poruszać przedmiotami, a Vanessa znikać...? I dlaczego księżyc jest krwawo czerwony i jedynie one są w stanie go zobaczyć?

Pomysł wydaje się być utarty i schematyczny; bez liku jest historii o czarownicach, demonach i ratowaniu świata. Co prawda wiele z nich jest również genialnych, ale równie dużo jest zwyczajnych i nieciekawych. Krąg dla mnie z pewnością wędruje do tej pierwszej grupy, bo chociaż aż tak genialną książką bym go nie nazwała, to... to jest on bardzo dobrą książką. Trudno nie mówić o pewnej dozie schematyczności, biorąc pod uwagę wałkowaną od lat w literaturze tematykę ratowania świata, jednak samo wykonanie, interpretacja tego tematu, jest oryginalna. Często to powtarzam, ale atutem tutaj są bohaterki, bez dwóch zdań. Stworzyć postacie jest łatwo, ale stworzyć głębokie, różnorodne postacie, które co więcej muszą się jakoś zaprzyjaźnić – to już jest sztuka. Mats Strandberg i Sara Bergmark Elfgren mistrzowsko wykreowali postacie szóstki Wybrańców. Każdą z nich da się w jakiś sposób polubić, każda ma własne problemy, mają rodziców, którzy nie są zepchnięci poza fabułę (nie wszystkie, no ale), mają swoje własne życie poza byciem czarownicą. Są tak różne, jak to tylko możliwe. Nie wiem, jak autorom się to udało. Muszę jednak przyznać, że odwalili kawał dobrej roboty.

Mam pewien nawyk czytania wszystkiego w książce, absolutnie wszystkiego. Od opisu z tyłu okładki, przez podziękowania pisarza, po karty tytułowe. I o te ostatnie tutaj się rozchodzi – zauważyłam coś niemożliwego, po prostu to nie mieści mi się w głowie. Było trzech korektorów Kręgu, i to akurat dobrze, im więcej poprawiania błędów, tym lepiej. Tylko że nie. Inne książki miały po jednym korektorze i nie znajdywałam w nich literówek, może zapodział się jakiś przecinek. A tutaj? Tutaj literówek jest sporo. Przekręcanie imion dziewczyn (Vanessa – Venessa), zapominanie myślników przy dialogach – takie błędy mogą się zdarzyć, ale bez przesady, przy trzech korektorach?! Pomijając tę kwestię, z Kręgiem technicznie jest w porządku. Bardzo spodobała mi się koncepcja wszystkich trzech okładek. Zachowane są w podobnym stylu, a rysunki na każdej z nich wiążą się z fabułą. Takie proste, czarno-biało-czerwone ilustracje idealnie wpasowują się z klimat Kręgu.



Zadziwia mnie, jak łatwo z luźnego, nic nie wymagającego podejścia do Kręgu, nagle stałam się zagorzałą fanką tej trylogii! Zupełnie nie mam pojęcia, jakim cudem ta książka tak mnie pochłonęła, złapała w swoje sidła i nie pozwoliła wyjść. Wciąż nie pozwala. To nie jest powieść, o której łatwo się zapomina. Wydaje mi się, że w czasach, kiedy trzy czwarte wydawanych książek to w mniejszej lub większej części romanse, to właśnie Krąg i inne podobne do niego historie są wyczekiwanym przeze mnie powiewem świeżości. Wywołuje wiele emocji i na równi skupia się na wywróconym do góry nogami życiu codziennym i tym magicznym sześciu czarownic. Autorzy nie zapominają o tym, że po odkryciu magicznych mocy dziewczyny wciąż są nastolatkami i, przykładowo, nie mogą wymykać się co noc z domu, mają rodziców i swoje problemy. To właśnie mnie oczarowało – każda z Wybrańców była... była nastolatką. Z nastoletnimi problemami, nie zawsze dogadująca się ze znajomymi czy rodzicami. Na takie książki warto czekać. Kto jeszcze nie czytał, a ma ochotę na trochę magii, serdecznie polecam. :)

9 komentarzy:

  1. Podchodziłam do tej książki bardzo sceptycznie i nawet nie miałam jej w planach. Dopiero twoja recenzja zachęciła mnie do bliższego zapoznania się z tą lekturą. Następnym razem zwrócę na nią większą uwagę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo się cieszę, że zachęciłam do lektury! :3

      Usuń
  2. Mi pierwsza część nieprzypadła do gustu, ale po przeczytaniu drugiej części zostałam fanką tej serii :P
    ''Ogień'' jest o niebo lepszy od ''Kręgu'', więc czym prędzej bierz się za drugą część.
    Pozdrawiam

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W momencie wstawiania tej recenzji byłam po skończeniu drugiego tomu - zaszalałam w bibliotece i przezornie wypożyczyłam dwa. :D Nie byłam w stanie się oderwać - tylko po skończeniu Kręgu zabrałam się za Ogień. Recenzji jeszcze nie napisałam, ale potwierdzam - duuużo lepszy! :D

      Usuń
  3. Dużo dobrego słyszałam o tej książce, więc mam zamiar po nią sięgnąć. Jest już chyba druga część, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga część - tak, natomiast trzeciej ani widu, ani słychu, jak na razie - a szkoda. ;_;

      Usuń
  4. Ta książka intryguje mnie od naprawdę dłuższego czasu... Muszę w końcu się za nią zabrać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Także pokochałam tę książkę. :) Tak jak mówiłaś, świetne wykreowane postacie, ciekawa fabuła - to jest to, co lubię. Niestety, książka była z biblioteki, a chyba nie zamierzają kupić drugiej części. Zawsze wiatr w plecy. :( xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam z biblioteki, tylko u mnie się pierwszy raz postarali i dwa tomy kupili. To był cud, bo znając ich, byliby w stanie kupić tylko drugi... :D To nie pierwszy byłby raz, kiedy kupowali serie nie od początku, haha :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...