niedziela, 5 stycznia 2014

Plany na 2014


Mam piękny, mój pierwszy prawdziwy kalendarz, dzięki któremu wreszcie postaram się przestać być tak nierozgarnięta życiowo i być może moja pamięć się polepszy, a wszystko to z cudnymi kotkami w tle. Skoro życie sobie już jakoś poukładam, o sprawdzianach, kartkówkach i tysiącu projektów na wczoraj nie zapomnę, przyszła pora na moje plany na 2014 rok podsumowanie 2013 roku. Trzynastka jest uznawana za liczbę pechową i taką też dla mnie była. Opuściłam się w blogowaniu, rzadziej wstawiałam recenzję i właściwie tylko to robiłam – nie przejmowałam się Czytelnikami, nie odpowiadałam często na komentarze... Pod koniec roku wzięłam się w garść, kopnęłam się w tyłek i oto efekty – nowy szablon, w trzech czwartych wykonany przeze mnie (całego htmlu nie będę przecież pisała, aż tyle wolnego czasu nie mam... chwilkę, ja go wcale nie mam) i więcej recenzji, niekoniecznie książek. Bo wiecie, ja jestem książkoholiczką na tropie. Na tropie wszystkiego, co dobre.

2013 rok przedstawię bez żadnych liczb i statystyk, wystarczą mi cztery godziny matematyki tygodniowo, i tak już zaczęłam kichać cyferkami od ich nadmiaru. Dzielnie czytałam książki, nie przejmując się testami gimnazjalnymi, i dzięki temu, że dzień przed testem z nauk humanistycznych ja radośnie podczytywałam sobie Hobbita, zdałam na 97% albo coś koło tego. Dziewięćdziesiątka w każdym razie. To właśnie mały, ale dzielny hobbit Bilbo Baggins pojawił się w mojej charakterystyce bohatera odważnego. Przeczytałam wiele świetnych książek, ale najwyżej uplasowały się trzy: Pieczęć ognia Gesy Schwartz, Przegląd Końca Świata: FEED Miry Grant oraz całkiem niedawna pozycja Czas żniw Samanthy Shannon. A Gesa Schwartz okazała się być przemiłą pisarką i tym samym całkowicie przełamała moją awersję do Niemiec, chociaż język niemiecki wciąż nie jest przeze mnie lubiany. W 2013 dostałam się również do wymarzonego liceum, a ogrom obowiązków dość często odciągał mnie od książek; w autobusie, zamiast czytać powieści, studiowałam budowę DNA...


Plany na 2014 rok? Całkiem spore. Przede wszystkim, zainspirowana Hobbitem, mam ogromne chęci, by przeczytać całą trylogię Władcy Pierścieni oraz inne dzieła J.R.R. Tolkiena. Trylogię kilkukrotnie przeczytać próbowałam, ale próby te były nieowocne – oby tym razem poszło lepiej. Mam ogólnie zamiar czytać więcej książek, dużo więcej, w końcu klasa humanistyczna obowiązuje, a że na mojej szkolnej, mającej pięć stron liście lektur są same klasyki – rok 2014 rokiem klasyków, proszę państwa. I to nie tylko klasyków będących lekturami. Więcej dawnych książek, ale nie mniej nowości, powiedzmy, że tak brzmi moje motto na ten dopiero rozpoczęty rok. Prócz klasyki z zakresu fantastyki, na liście książek do przeczytania jest Sherlock Holmes, a pod tym hasłem kryją się wszystkie powieści i opowiadania o jedynym na świecie detektywie konsultancie. Chciałabym też lepiej się uczyć, ale jak z tym będzie, zobaczy się. :) Obiecuję jednak, że bloga (którego traktuję prawie jak własne dziecko) nie opuszczę, nie zapuszczę i będę się nim troskliwie opiekowała. W tym roku blog rozkwitnie. Już to czuję. :)


Nie wiem, jak z tym postanowieniem będzie, ale mam ogromne nadzieje, że da się je spełnić – uczestniczenie w większej ilości wydarzeń kulturalnych. Chciałabym bardzo pojechać na Targi Książki w Warszawie i nawet mam już zgodę z góry, pozostaje uzbierać pieniądze i ogarnąć mapę naszej stolicy. Ponadto, zamiast oglądać filmy w Internecie (nie dotyczy Sherlocka BBC), chcę częściej chodzić do kina, o ile czas i pieniądze pozwolą... Nie chcecie przypadkiem książek kupić? Poza tym, w końcu regularnie zacznę pisać podsumowania miesiąca, gdzie będzie z pewnością sporo zdjęć – no bo jak nie pochwalić swoim (powiedzmy) miastem, które ma sześciometrowy plakat Bilbo Bagginsa i Legolasa? :)


Po raz pierwszy czuję, że nowy rok to nowy start. I cholernie mnie się to podoba.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...