Cesarzowa Austrii Maria Teresa zawzięcie wprowadzała w życie motto swojego kraju: Niech inne kraje prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się. W ramach tych działań wydawała swoje liczne córki za mąż jak najkorzystniej dla państwa.
Jej dzieci
stały się pionkami na politycznej planszy, niezdolnymi do podjęcia
własnych decyzji czy odmowy wyjścia za mąż za obce osoby -
posłuszne maman, dzielnie znosiły swój los. Najmłodszej z nich,
głupiutkiej i trzpiotowatej Marii Antoninie, przypadł wyjątkowo
udany - według słów matki - mariaż, bo z dwa lata starszym
Ludwikiem XVI, ówczesnym delfinem Francji.
Juliet
Grey wprowadza w świat arystokracji i bezlitosnej etykiety, kiedy
jedno potknięcie może zaważyć na przyszłości państwa. Mała
Antonina musi dorosnąć w wieku czternastu lat - z trzpiotki
niemającej pojęcia o historii i niewładającej dobrze językiem
francuskim, musi stać się kobietą godną swojego przyszłego
tytułu królowej Francji. Stajemy się świadkami losów Marii
Antoniny od jej przygotowań do wyjazdu z ojczyzny do aklimatyzacji w
niezwykłym, ogromnym Wersalu, gdzie nawet do snu nie może
przygotować się samodzielnie, a każdy jej krok jest skrupulatnie
obserwowany...
Juliet
Grey zrezygnowała z archaizacji języka, przez co Maria Antonina. Z
Wiednia do Wersalu jest powieścią bardzo przystępną - również
osoby, które nie interesują się historią, ale postać skazanej na
szafot królowej Francji je intryguje, z lekkością wkroczą w świat
francuskiego przepychu. Tym samym jednak styl autorki - według mnie
- nie tchnie starością, jak powinien, bo uwielbiam książki, które
samym językiem przenoszą mnie lata wstecz, ale poza tym nie mogę
językowi nic zarzucić i jedynie się cieszyć, że więcej osób
może sięgnąć po tę powieść historyczną.
Fikcja
historyczna to ciekawa sprawa - czytamy o rzeczach, które miały
rzeczywiście miejsce kiedyś, dawniej, ale przedstawione są one nie
jako suche podręcznikowe fakty, ale jako historia z fabułą i bohaterami, których lubimy lub też nie. Juliet Grey tchnęła życie
w Marię Antoninę i na każdej stronie pokazuje, jak wiele się o
królowej Francji dowiedziała. Nie brak anegdot i ciekawych faktów,
a wszystko podane w bardzo przystępny, jak wspominałam, sposób.
Autorka wprowadziła niewielkie zmiany, o których informuje w
posłowiu, dlatego nie radzę uczyć się historii z tej powieści,
jedynie zaciekawić się historią Marii Antoniny i później
poczytać o niej z pewniejszych źródeł.
(...) ci, którzy nie studiują historii, są skazani, aby ją powtórzyć.
Sama
historia Marii Antoniny jest... smutna. Przedstawiana w podręcznikach
jako głupiutkie dziewczę, rozpieszczone i egocentryczne, sprawia
wrażenie odpychającej. Ale niewiele mówi się o tym, jak bardzo
zniszczone miała dzieciństwo. W wieku czternastu lat została
całkowicie sama we francuskim dworze, z mężem, który bał się
jej dotknąć czy dłużej na nią spojrzeć. Była samotna i nie
miała do kogo zwrócić się o pomoc. W dodatku nadal pozostawała
marionetką w rękach matki, która pragnęła jak najwięcej uzyskać
dla Austrii w ramach tego sojuszu. Jej charakter to kwestia
wychowania i okoliczności, w jakim jej przyszło żyć - a nie były
one zachęcające do bycia współczującą i miłą, zwłaszcza w
pełnym kłamstw i intryg Wersalu. To wszystko Juliet Grey zawiera w
swojej powieści - dopisuje motywy i uczucia, którymi kierowała się
mała Antonina, zachowując przy tym jak największą wierność
historycznym faktom. Ilość źródeł, z których pisarka
korzystała, studiując życie królowej Francji, jest zatrważająca
- ale oznacza to, że powieść jest bardzo bliska prawdy, choć nie
w stu procentach.
W
Marii Antoninie. Z Wiednia do Wersalu Juliet Grey umiejętnie
nakreśla portret jednej z najbardziej znanych kobiet w historii.
Jednocześnie, będąc tomem pierwszym z trzech, powieść ta jest
zaledwie wprowadzeniem do tej najciekawszej, ale i najokrutniejszej
części życia Marii Antoniny. Brak w książce idealizowania, jest
za to pewien obiektywizm - nie całkowity, bo widać wyraźną
sympatię do królowej Francji, jednak nie tak wielką, by pisać
półprawdy i kłamstwa o charakterze Antoniny. Bez szybkiej akcji,
ale za to ze świetnie przedstawionym społeczeństwem austriackim i
jeszcze lepiej francuskim, Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu jest
jedną z lepszych powieści historycznych, jakie dotąd przeczytałam i rzuca nowe światło na postać tragicznie skazanej królowej Francji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz