Pierwszy
sierpnia 1944 roku, godzina "W" - nikt nie powinien mieć
wątpliwości, co oznacza ta data. Wszyscy znamy tę historię;
wybuchnęło wtedy powstanie warszawskie, a Polacy - starsi, młodsi,
wszyscy - walczyli o wolną Polskę. Bombardowania, ostrzały czy
poruszanie się kanałami były na porządku dziennym. I wszyscy
wiemy, jak to się skończyło.
Wojtek
i Mikołaj są różni jak niebo i ziemia. Jak przykładne
rodzeństwo wcale się nie dogadują z powodu różnicy wieku i
charakterów. Kiedy ich rodzice wyjeżdżają, na liście zadań dla
chłopców znajduje się pójście do Muzeum Powstania Warszawskiego
na obchody rocznicy wybuchu powstania. Bracia przypadkiem - a może
nie? - trafiają makietą kanału do... roku 1944, w sam środek
powstańczych walk. Wojtek musi odnaleźć brata, ale w międzyczasie
zatraca się w wojennej rzeczywistości i choć zna zakończenie tej
historii, postanawia zostać i pomóc powstańcom.
Czy
lubicie historię, czy nie, powinniście przeczytać tę książkę.
Nie tak jak podręcznik do historii, gdzie przedstawione są same
suche fakty i pięć tysięcy dat, które musicie zapamiętać
na kartkówkę, nie tak jak wspomnienia ocalonych z powstania
warszawskiego, tylko jak zwykłą powieść. Dla nas, młodzieży
takiej jak Wojtek i Mikołaj, tamte czasy są bardzo trudne do
wyobrażenia. Czy wyobrażacie sobie, że wychodzicie z domu,
przechodzicie parę metrów, a wasz dom i parę
innych zostaje zbombardowanych? Od sierpnia 1944 roku tak
wyglądała warszawska rzeczywistość.
Galop
'44 to w gruncie rzeczy książka starająca się ukazać
codzienność walczących w powstaniu Polaków. Dla nich skradanie
się kanałami, noszenie amunicji i ostrzeliwanie Niemców to była
część zwyczajnego dnia. Nie wdawałam się w szczegóły
jeśli chodzi o prawdziwość przedstawionych wydarzeń i realiów,
ale skoro Monika Kowaleczko-Szumowska jest tłumaczem dla Muzeum
Powstania Warszawskiego, a bibliografia jest naprawdę obszerna,
to Galop '44 powstał z dbałością o
najdrobniejsze szczegóły. Z książki można się dowiedzieć
rzeczy, o których nie piszą w podręcznikach - a to naprawdę
ciekawe dla takiego miłośnika historii jak ja.
O
datach, o bitwach, o suchych faktach łatwo zapomnieć. O Małym,
Proroku, Lidce i "Zielińskim" już dużo trudniej, bo to
postacie niezwykle sympatyczne i oddane swojej ojczyźnie. Galop
'44 zdeptał mnie mentalnie i pozostawił w stuporze na
jakiś czas - to książka, której zakończenie dobrze znamy,
bo wiemy, jak zakończyło się powstanie warszawskie, ale
jednak... jednak chcielibyśmy dla tych ludzi zupełnie
innego zakończenia.
Galop
'44 powinien przeczytać i miłośnik historii, i ten
stroniący od niej - to powieść jak wiele innych, ale zapada w
pamięć, przemyca wiele faktów w sposób naprawdę ciekawy i po
prostu wzrusza. Historia nie jest taka zła, tylko trzeba przedstawić
ją w ciekawy sposób - a sposób Moniki Kowaleczko-Szumowskiej jest
idealny dla zbuntowanej młodzieży. :)
Za książkę dziękuję wydawnictwu Egmont.
Wszystkie recenzje, które czytałam o tej książce, były pochlebne. Efekt: coraz bardziej chcę ją przeczytać. A Ty jeszcze bardziej zabiłaś mi klina. :P
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała i pewnie nie raz będę jeszcze do niej wracać :)
OdpowiedzUsuńA środę u mnie na blogu wywiad z autorką :3
Jeszcze się nad nią zastanowię :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, lecz w końcu zrezygnowałam. Nie żałuję. Mimo Twoich zachęt, historia mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńCzy ta książka nie przypomina czasem "Kamieni na szaniec"? Niedługo się za nią zabieram, więc się przekonam, ale sądzę, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń