Dzieci
nie wiedzą, że coś jest niemożliwe, że pewnych rzeczy nie należy
robić – i robią to, nie bojąc się konsekwencji swoich czynów.
Są w końcu dziećmi. Najważniejsza jest dla nich zabawa z kolegami
i koleżankami, poznawanie nieznanych dotychczas terenów, budowanie
baz w krzakach i zakładanie klubów. Nie myślą o
niebezpieczeństwie, o tym, że coś się im może stać i że nie
można siedzieć w swoich bazach po zmroku, bo w okolicy może czaić
się porywacz albo pedofil. Stephen King w swoim horrorze
zatytułowanym To przedstawia historię potwora, którego
tylko dzieci są w stanie pokonać. One nie wiedzą, nie myślą, że
to jest niemożliwe – i stawiają czoła największemu złu, jakie
można sobie wyobrazić.
W
małym, dobrze prosperującym miasteczku Derry w stanie Maine
wskaźnik kryminalności jest aż nazbyt wysoki. Co około
dwadzieścia siedem lat dochodzi do apogeum zbrodni – wtedy zaczyna
atakować To. Bill, zwany Wielkim Billem, traci swojego młodszego
brata George'a. Była to dość makabryczna śmierć – chłopczykowi
wyrwano żywcem jedno ramię. Później masowo zaczynając ginąć
dzieci, młodsze i starsze. Nikt nie wie, co robić. Rodzice nie
wypuszczają już tak często swoich pociech z domu, a władze miasta
ustalają godzinę policyjną. Nie pomaga. Grupka Frajerów,
dzieciaków wyśmiewanych i poniżanych w szkole z różnych powodów,
postanawia stawić czoła Temu, które jest złem zagnieżdżonym
głęboko w Derry.
Po
ponad dwudziestu latach To wraca. Zabójstwa znowu osiągają
apogeum. Mike Hanlon, jedyny z Frajerów pozostały w Derry, wzywa
resztę przyjaciół. Walka o spokój miasteczka rozpętuje się
ponownie. Jednak Wielki Bill, astmatyk Eddie, Richie z niewyparzoną
gębą, Beverly czy gruby Ben Hanscom nie są już dziećmi i
pokonanie Tego może nie być już tak łatwe...
Stephen
King nie bez powodu nazywany jest mistrzem horroru. To nie
jest powieścią szczególnie straszną, przez która nie można nocą
zmrużyć oka, ale mimo to bywały momenty, w których trochę
nerwowo reagowałam na nagłe dźwięki. Na klaunów też będę
patrzeć nieco ostrożniej. Osoby z dobrze rozwiniętą wyobraźnią
z pewnością będą odbierały tę powieść bardziej obrazowo,
przez co będzie dla nich ona dużo bardziej straszniejsza. Nie wiem,
skąd się bierze ten strach po przeczytaniu. W gruncie rzeczy to
opowieść o bandzie dzieciaków, które stawiają czoła
niebezpiecznemu klaunowi, a niektóre sceny są niczym z tanich
horrorów, ale... Coś, co trudno mi zidentyfikować, coś pomiędzy
wierszami, kiedy nasz wzrok przemyka między jedną sceną a drugą,
powoduje dreszcze.
To
ma ponad tysiąc stron. Większość z nich to historia Derry i
przedstawienie Frajerów – ich rodzin, ich historii, ich pierwszego
spotkania, ich sytuacji w szkole. Nakreślenie charakterów jest w
tej książce niesamowicie dokładne. Każda z postaci ma perfekcyjne
podłoże psychologiczne, chociaż to tylko dzieciaki. Mają po
jedenaście i dwanaście lat, a podłoże psychologiczne – i jako
dzieci, i jako powracający do Derry dorośli – mają lepsze i
dokładniejsze od bohaterów właściwie wszystkich książek, które
dotychczas przeczytałam. Jeszcze nikt nie dopieścił swoich postaci
tak jak Stephen King.
Bywa
jednak tak, że książka się dłuży. Interludia wrzucone pomiędzy
części historii właściwej stawały mi ością w gardle, bo
naprawdę miałam dość tej w moim odczuciu nudnej historii Derry.
To spory mankament, zwłaszcza przy tak dużej objętości książki.
Jednak kiedy wracałam w końcu do grupki dzieciaków, nie posiadałam
się z radości – naprawdę, to bardzo ciekawe, jak przyjemne może
być czytanie o dzieciach, które nie mają łatwego życia, a
wielki, zły i wyglądający jak klaun potwór czyha na ich życie.
Ponadto ciężko było odciągnąć się od tej historii. Może i nie
najsmaczniejsza, krwawa i brutalna, ale momentami wciągała niczym
klaun Pennywise małe dzieci do kanału.
To
jest książką dopracowaną i przerażającą w swej prostocie –
ot, walka dobra ze złem, znana wszystkim nie od dziś. A jednak
pomiędzy kartkami czai się coś niepokojącego, niepewnego, co
utrudnia wieczorem zaśnięcie. Magia Stephena Kinga nie tkwi w
opisach strasznych, mrożących krew w żyłach morderstw czy
nadnaturalnych zdarzeń, tylko w subtelnych fragmentach, na pierwszy
rzut oka w zasadzie nawet nie strasznych, ale działających na
podświadomość. To było kawałem dobrego horroru, jednak nie
polecałabym Tego na pierwsze spotkanie ze Stephenem Kingiem. Są
fragmenty nudne i nad wyraz ciekawe, a objętość nie zachęca
szczególnie, więc wiele osób może się zrazić, a nie warto
odtrącać mistrza horroru, bo pisze on świetne powieści. A że
potem nie można spać po nocach? Oj tam, oj tam.
Jeśli nurtują Was jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, blogowania albo książek - służę askiem. :)
Ja również nie polecałabym tej książki na pierwsze spotkanie z Kingiem ;) Miałam (i mam nadal) identyczne odczucia do Twoich (o czym pisałam również w swojej recenzji:)), nie zmienia to faktu, że jest to rewelacyjna książka i pomimo odstraszającej objętości i niewielkich mankamentów, warto ją poznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Z dzieł Kinga czytałam jedynie "Lśnienie" (spodziewałam się czegoś strasznego, a dostałam coś zupełnie innego. Powieść mi się podobała, ale bać się na niej nie da. ;)) i "Uciekiniera" (stara powieść, tym razem trochę antyutopia, bardzo fajna). Mam w planach przeczytać inne jego powieści (mam nadzieje, że też nie będą zbyt straszne). Już wiem, co będę miała na oku. :3
OdpowiedzUsuńKinga uwielbiam i nigdy się jeszcze na nim nie zawiodłam. Te podłoża psychologiczne, o których piszesz to chyba jego znak rozpoznawczy. W każdej powieści perfekcyjnie nakreśla charaktery postaci, dba o każdy detal i tworzy indywidualną, niepowtarzalną jego historię. :)
OdpowiedzUsuńJak na razie czytałam tylko jedną książkę tego autora, ale pewnie niedługo sięgnę po następną ; )
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś słyszałam o filmie nakręconym na podstawie książki. Do takich historii mnie jednak niespecjalnie ciągnie - nie lubię horrorów.
OdpowiedzUsuńMoja ukochana powieść. TO jest według mnie rewelacyjne i nie raz mnie przeraziło. King wie, jak działać na wyobraźnię. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń