Zakończenie
Znaku Ateny pozostawiło mnie w stuporze na jakiś czas. Jednak
kiedy Dom Hadesa w końcu trafił do księgarni, ja wciąż
nie zakupiłam własnego egzemplarza. Na jakiś czas wzięłam sobie
urlop od niezwykle wciągających powieści Ricka Riordana, niegotowa
chyba na kolejne zakończenie, które pozostawi mnie w osłupieniu.
Ale i mnie dopadł w końcu mitologiczny głód i sięgnęłam po
pożyczony Dom Hadesa. Rękę bym dała sobie uciąć, że tym
razem z pewnością zakończenie nie mogłoby tak samo szokujące jak
w przypadku poprzedniego tomu, a ja nie miałabym znowu książkowego
kaca.
I
wiecie co? I nie miałabym teraz ręki!
Percy
i Annabeth wędrują po zabijającym ich z każdą sekundą Tartarze,
z maleńką iskierką nadziei, że dotrą do samego serca tej
piekielnej krainy, gdzie znajdują się Wrota Śmierci – tylko
przez nie mogą wydostać się z powrotem do świata żywych. Tartar
jednak pełen jest zabitych przez nich potworów, żądnych zemsty...
Załoga
Argo II jest tymczasem w nieciekawym położeniu. Z jednej strony
powinna dostarczyć Atenę Partenos do Obozu Herosów i zapobiec
wojnie między obozem greckim i rzymskim, z drugiej strony jednak
decydująca bitwa z Gają odbędzie się w Atenach, a z trzeciej –
muszą iść do Domu Hadesa, gdzie znajdują się Wrota Śmierci,
dzięki którym mogą uratować błąkających się po Tartarze
Percy'ego i Annabeth. Dla Gai ich wybór jest nieważny – i tak
odrodzi się 1 sierpnia. Tylko Grecy i Rzymianie mogą powstrzymać
jej wojska, walcząc ramię w ramię, zapomniawszy o waśniach między
obozami.
Riordan
do swoich książek wrzucił bohaterów wielu narodowości, ale
Dom Hadesa pokazuje, że postacie także różnią się
charakterem i każdy właściwie zmienia się w trakcie misji
ratowania świata. Z każdą książką Percy i jego kompani stają
się jeszcze głębsi niż byli. Jeszcze bardziej żywi, zwłaszcza
Percy i Annabeth. Paradoksalnie, to właśnie oni trafili do Tartaru.
Nieco
irytują mnie komentarze o synu Hadesa, Nicu di Angelo. Czytałam
tylko zagraniczne, nie wiem, czy Polacy również zaczęli bojkotować
wyznanie Nico podczas spotkania z Kupidynem. Mimo to, jest to
irytujące. To, że Riordan dosłownie wrzucił do swoich powieści
wiele różnych charakterów, narodowości, wyznań, czasów i
orientacji – tak, orientacji! – nie jest powodem do uznania tej
książki za nieodpowiednią dla dzieci. Będąc szczerym, bardzo mi
się to spodobało. A książek Riordana nie czytają aż tak małe
dzieci, by nie rozumieć, że ludzie są bardzo różni.
Zadziwia
mnie też sam Rick Riordan. Jego wyobraźnia chyba nie zna granic!
Ten pisarz stworzył z mitologii greckiej prawdziwą przygodę, która
z pewnością zaciekawi i starszych, i młodszych. W przypadku jego
książek im więcej ich napisze, tym lepiej. Nie widać jak na
razie, by Riordan się wypalał. Śmiem rzec, po lekturze Domu
Hadesa, że on dopiero się rozkręca! W przypadku takiej
Cassandry Clare kolejne serie z uniwersum Nocnych Łowców wydają mi
się już wymyślane na siłę, kolejne trylogie, nowi bohaterowie...
To było na początku ciekawe, ale teraz jest już naciągane.
Inaczej jest w przypadku przygód greckich i rzymskich herosów.
Riordan z godną podziwu precyzją i sadyzmem rzuca bohaterom kłody
pod nogi. Dodam jeszcze, że w jego przypadku pisanie rozdziału
wygląda chyba tak: pierwsze zdanie ma być szokującym zwrotem
akcji... a potem niech akcja przyśpiesza. Gdyby nie zobowiązania,
Dom Hadesa zaliczyłabym w jeden dzień. A tak zaliczyłam w
półtora dnia, co było błędem – zbyt szybko pożegnałam się w
ukochanymi herosami.
Dom
Hadesa to must read każdego fana przygód Percy'ego
Jacksona, czyli mitologicznego Harry'ego Pottera. Z każdą kolejną
książką Riordan wciąż i wciąż się rozkręca, rzucając więcej
kłód pod nogi w jednej książce niż we wszystkich tomach
Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich razem wziętych. Dom Hadesa z pewnością nie zawiedzie mniej i bardziej wiernych
fanów. Dla niezaznajomionych z twórczością Riordana Czytelników,
polecam zapoznanie się z Percym Jacksonem i bogami olimpijskimi:
Złodziejem pioruna, pierwszym tomem przygód syna Posejdona.
Jeśli lubicie przygodę w stylu Harry'ego Pottera i dużą dawkę
humoru, z pewnością pokochacie młodych herosów. Dom Hadesa
natomiast stał się moją ulubioną częścią – wcale nie
dlatego, że jestem ogromną fanką Nico di Angelo...
No
może trochę.
Niedawno skończyłam "Złodzieja Pioruna". Bardzo mi się podobała, aczkolwiek kierowana jest raczej do młodszych czytelników. :) Chyba że Percy będzie dojrzewał wraz z następnymi częściami, bo, o ile się nie mylę, "Morze Potworów" zaczyna się w wakacje następnego roku. W każdym razie niedługo idę prosić przyjaciółkę o następna część. ;)
OdpowiedzUsuńTak, to samo, jak nie kochać tej ksiażki <3 I na pewno na Twoją ocenę nie wpłynął Nico i Twoja miłość do niego... nie, to na pewno nie to :D
OdpowiedzUsuń