Luty
kojarzy się nieodzownie z jednym świętem, które jednak w moim
prywatnym i całkowicie subiektywnym rankingu świąt znajduje się
dopiero na drugim miejscu. Mowa oczywiście o Walentynkach, które z
racji mojego życia miłosnego kręcącego się jedynie wokół
książek i trzech kotów zostały bezceremonialnie przebite w
wyścigu o zaszczytne pierwsze miejsce przez Tłusty Czwartek. Bo kto
nie lubi słodyczy, no kto? :) Od kilku lat święto zakochanych
spędzam z jakimś romansem, lepszym lub gorszym, kubkiem kawy, a w
tym roku, wyjątkowo – i z testem z języka hiszpańskiego. Kochana
szkoła nie daje się nudzić biednym humanistom. Padła w
jednym komentarzu prośba o zrecenzowanie przeczytanej całkiem
niedawno Dumy i uprzedzenia, Walentynki już
prawie minęły, a lista obowiązków i testów mnoży się niczym
króliki w Australii... Tak, to zdecydowanie czas na luźny post o,
według mnie, najlepszych i/lub najpopularniejszych romansach.
Przede
wszystkim należy Wam wiedzieć, że podchodzę do wszystkich
romansów z dystansem. Harlequinów nie tykam w ogóle, a książki
typu Rozważna i romantyczna czy Duma i
uprzedzenie traktuję raczej jako dobre czytadło (dobre, bo
dziewiętnastowieczne, a ja pałam ogromną miłością do
dziewiętnastowiecznego wszystkiego), nie traktuję ich zbyt poważnie
– rozumiecie, inne realia, a także brak fantastyki, którą
ubóstwiam, sprawia, że nie oczekuję fajerwerków. I często jednak
dostaje coś w ich rodzaju, bo miło się zaskakuję!
Romeo
i Julia
Któż
nie zna szekspirowskiej sztuki o dwojgu nieszczęśliwych kochanków
z wrogich sobie rodów? Nie przepadam za tą historią, chociaż to
chyba najsłynniejsza historia miłosna, która nawet została
gimnazjalną lekturą. Wiem, że mentalność tamtejszych czasów
jest zgoła inna od naszej, współczesnej, ale nawet biorąc pod
uwagę różnice kulturowo-społeczne, jak można nazwać historię
Romea – Romea, który jednego dnia zarzeka się, że zakochany jest
w Rozalinie, a drugiego nagle pała ogromną miłością do Julii –
i Julii, która ma zaledwie czternaście lat, jak można nazwać tę
historię inaczej niż infantylną? Powiedzcie mi, co tak młoda
dziewczyna wiedzieć może o miłości? Nawet biorąc pod uwagę
dawne realia – niewiele.
Jedno
muszę Szekspirowi przyznać – w usta dwojga młodych kochanków
włożył piękne słowa o miłości.
Dzieje
Tristana i Izoldy
Lektura
licealna (niedługo przerabiana w mojej szkole), którą jeszcze
kilka dni temu pochłonęłam podczas godzinnych podróży do i ze
szkoły. Ta historia już dużo bardziej przypadła mi do gustu, bo
ukazywała miłość jako coś pięknego, coś stałego, co nie
przemija nawet pomimo wszelkich niebezpieczeństw. Opowieść ta nie
ma w sobie tej infantylności, co Romeo i Julia, a
chociaż powodem miłości Izoldy Jasnowłosej i Tristana jest
przypadkowe wypicie eliksiru miłosnego – ale pomijając ten fakt,
jako romans dużo bardziej przypadła mi do gustu. Celtowie to mieli
głowę do takich opowieści, nie powiem. :)
Duma
i uprzedzenie
Powiedzcie
mi, drogie Czytelniczki-romantyczki, czyż nie znacie pana Darcy'ego?
Jane Austen, autorka najbardziej kobiecych, najsłynniejszych chyba
romansów, których na szczęście nie wciska się biednym uczniom do
rąk każąc czytać i omawiać w szkołach każdy detal powieści.
Czytadło, ot co. Bardzo dobre, wciągające, cudowne... Dobre dla
odprężenia; kiedy chciałam się zrelaksować, sięgałam właśnie
po Dumę i uprzedzenie. To nie do końca prosty, ale też
nie skomplikowany romans, który naprawdę miło i przyjemnie się
czyta, a postacie... Ach, postacie – cuda! I nie chodzi mi tu
jedynie o pana Darcy'ego... Chociaż nie, właśnie o niego mi
chodzi. Kupcie mi Darcy'ego, co? Przydałby mi się taki. Nawet
mrukliwy.
(Jak
ktoś lubi romanse, a nie czytał – a sio!, do biblioteki,
natychmiast!)
Wielki
Gatsby
Przeczytałam Wielkiego
Gatsby'ego przy okazji oglądania filmu z Leonardo DiCaprio,
a właściwie tuż przed seansem – wiecie, najpierw książka,
potem film. W gruncie rzeczy książka nie jest stricte romansem, ale
ukazuje, co w stanie jest zrobić zakochany człowiek. Jak widać –
wiele.
Nowsza
powieść, bo czemu by nie wrzucić do listy powiewu współczesności?
Historia Hazel i Gusa wycisnęła ze mnie wodospad łez, ale książki
zamoczyć nie mogłam, gdyż nie należała do mnie. Pod ręką były
jedynie poduszka i kotka (ma się dobrze, jeśli Was ciekawi). John
Green stworzył coś niesamowitego, i chociaż nie wszystkim opowieść
o Hazel i Augustusie przypadła do gustu. Nie sposób jednak nie
zauważyć, że to książka dość odmienna od pojawiających się
ciągle nastoletnich romansów, dojrzała i niesamowicie wzruszająca.
Czytałam
więcej romansów, ale opisałam jedynie kilka najbardziej, hm,
uniwersalnych – to co prawda nie jest mój ulubiony gatunek,
zwłaszcza po byciu zasypaną zewsząd młodzieżowymi romansami
(tymi paranormalnymi w szczególności), więc nie uważam się za
specjalistę w tej dziedzinie. I chociaż przez moje prywatne
wyzwanie, by czytać więcej klasyki (ach ta Boska komedia i
dwa tomy Dekameronu czekające na półce!) z
pewnością zaliczę więcej powieści Jane Austen, sióstr Brontë,
inne romanse również się znajdą, to dzięki nim, tak sądzę,
powoli zaczęłam się przekonywać do tych niemagicznych,
niefantastycznych historii. I Walentynek nie spędzę samotnie, tylko
z Rozważną i romantyczną, którą muszę w końcu
dokończyć. :)
''Romea i Julię'' będę czytać, a 'Gwiazd Naszych Wina' kocham!
OdpowiedzUsuńWstyd mi się przyznać, lecz nie czytałam ''Dumy i Uprzedzenia''. Cały czas nie mogę na nią trafić! >_<
Ciekawe zestawienie :)
weronine-library.blogspot.com
ja nie wiem, co dziewczyny/kobiety mają z tym Dracym xD Duma i uprzedzenie jak dla mnie mocno przeciętna, nie to co Przeminęło z wiatrem, którego mi w tym zestawieniu brakuje :P
OdpowiedzUsuńJa wiem, że Przeminęło z wiatrem brakuje, ale jeszcze książki tej nie czytałam niestety, a że opinia subiektywna, to wypadałoby wszystko z listy znać :P
UsuńFajny pomysł na post. Pierwsze 3 książki czytałam.
OdpowiedzUsuńGwiazd naszych wina- właśnie czytam <3
OdpowiedzUsuńA Romcio I Julcia to... nie dla mnie, delikatnie mówiąc :DDD
po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Właśnie, ktoś mnie poparł - "Romeo i Julia" to infantylna opowiastka. Mogę się założyć, że gdyby ta parka nie umarła, to ich "uczucie" nie przetrwałoby miesiąca. Historia miłosna wszech czasów? Pff!
OdpowiedzUsuń"Duma i uprzedzanie" - uwielbiam tę książkę i może jest to zwykły (ale zarazem niesamowity) romans, ale mimo to jestem nim oczarowana.
Niestety, innych książek z tego zestawienia nie czytałam, choć mam taki zamiar. Ja osobiście zamieściłabym także krótką notkę o "Przeminęło z wiatrem" (Rhett Butler to mój ulubiony bohater literacki. Zresztą, kto by go nie kochał. :)) i "Wichrowych wzgórzach", a także "Jesiennej miłości" i "Jednym dniu". z młodzieżówek to bardzo podobała mi się "Idealna chemia". Wiem, że jest trochę schematyczna, ale i tak się w niej zakochałam. :)
Pozdrawiam.
Fajnie, że się zgadzamy. :)
UsuńPrzeminęło z wiatrem i Wichrowe wzgórza dopiero przede mną, więc nie chciałam zapeszać. W końcu to subiektywna notka.
Kimże jest autor/są autorzy dwóch ostatnich książek? Jesienna miłość to chyba Nicholasa Sparksa była, o ile dobrze pamiętam, ale Jednego dnia nie kojarzę.:3
"Jeden dzień" napisał David Nicholls, z kolei "Idealną chemię" Simone Elkeles. Autora "Jesiennej miłości" odgadłaś. :) A propos, polecam adaptację tej książki - "Szkoła uczuć", która jest po prostu niesamowita.
UsuńNominowałam cię do Liebster Blog Award, więcej tu: http://milosc-do-ksiazek.blogspot.com/2014/02/nominacje-nominacje.html
OdpowiedzUsuń