środa, 8 lipca 2015

Z przyczyn naturalnych, James Oswald


Tytuł powinien być związany z fabułą powieści. Lubię ten moment, kiedy okazuje się, że tytuł, na pierwszy rzut oka całkowicie odbiegający od tego, co czytam, nagle nabiera sensu. Czasem tytułem jest mała rzecz, która przemyka w tle przez całą opowieść, jaką snuje autor, wokół której kręci się wszystko - teoria sokoła się kłania. Czasem to trywialne, całkowicie jasne nawiązanie - bywa, że i takiemu nadaje się drugie dno, w końcu chyba w szkole mówiono, skąd pochodzi tytuł Lalki Prusa, prawda? Czasem też tytuł jest bezsensowny i wzięty jakby z kosmosu.

A czasem trzeba doczytać powieść aż do ostatnich zdań, by w końcu tytuł nabrał sensu.

Z przyczyn naturalnych Jamesa Oswalda wabiło obietnicą dobrego kryminału, jednak zastanawiając się nad tytułem, obawiałam się - no bo jak to, Z przyczyn naturalnych? Toż to kryminał, a tytuł zapowiada śmierć naturalną? Gdzie w tym morderca? Gdzie pogoń za psychopatą? Gdzie zagadka kryminalna? Może będzie to śledztwo pełne różnych zawirowań, a potem puff!, wyjdzie, że nikt nikogo nie ukatrupił - tylko domniemana ofiara zmarła z przyczyn naturalnych. Teorie jednak odłożyłam na bok, żeby dokonać ćwiczeń praktycznych i zabunkrowana w cieniu przystąpiłam do poznania Anthony'ego McLeana.

Co ciekawe, w powieści inspektor McLean prowadzi kilka spraw jednocześnie - fabuła nie koncentruje się na jednym z nich, ale przybliża śledztwo w sprawie i kradzieży drogocennej biżuterii, i morderstwa sprzed sześćdziesięciu lat, i aktualnie popełnianych morderstw na ważnych osobistościach. Ma do pomocy znajomych policjantów, których od razu obdarza się sympatią. W czasie, gdy nie szuka morderców i złodziei, przesiaduje w pubach, których w Edynburgu pełno, lub załatwia sprawy związane z testamentem swojej niedawno zmarłej babci. Może brzmieć dość nieciekawie, ale Z przyczyn naturalnych wciąga od pierwszych stron, nie brak powieści ciekawych zwrotów akcji i drobnego smaczku, jakim jest wątek... nieco fantastyczny. Dobrze czytacie - tylko że jest tak jak z zakończeniem Incepcji: pozostawia w szoku i każe się zastanawiać i podważać zdanie McLeana.

Samego McLeana śledzi się z przyjemnością - jest coś w jego postawie, co sprawia, że chętnie podąża się jego śladami, słucha, co ma do powiedzenia i chociaż nie zawsze działa wedle prawa, nie sposób go za to karać. Postacią nie jest specjalnie ciekawą, powiedziałabym raczej, że nie odbiega od schematu typowego bohatera kryminału. Z traumatyczną przeszłością, zdeterminowany, by pracować w policji za wszelką cenę z powodu tragicznych przeżyć, wpasowuje się idealnie w ten schemat. Jednak ma coś w sobie. Tak jak Sherlocka Holmesa kochamy bardziej za to, w jaki sposób dzięki dedukcji rozwiązywał zagadki, niż za to, jaki był - aspołeczny, uzależniony od narkotyków, trudny w obyciu - tak właśnie McLeana lubi się za jego działania, nie zaś za charakter, na wskroś przeciętny, lubujący się w whisky i chodzeniu do pubów, jak na Szkota przystało.

Zabawne było moje zdenerwowanie ciągle powtarzającym się przedrostkiem Mc/Mac przed nazwiskami wielu bohaterów - jak widać, Z przyczyn naturalnych ma pewne walory edukacyjne, bo przekopałam Internet w poszukiwaniu odpowiedzi i zamiast zdenerwowania, czułam się mądrzejsza o wiedzę dotyczącą szkockich nazwisk i ich dziedziczenia (Mc/Mac oznacza syna!). James Oswald wykonał tym samym dobrą robotę, odtwarzając realia Edynburga. I tamtejszej policji, bo chociaż nie znam się na jej pracy, to wyglądała ona bardzo realnie - nie idealnie jak z Disneya, ale z wyciszaniem spraw, odsuwaniem od nich niewygodnych ludzi, prowadzeniem kilku śledztw jednocześnie i zbyt szybkimi osądami.

Wracając do tytułu, muszę stwierdzić, że warto było się głowić nad jego znaczeniem, by potem, przy ostatnich słowach inspektora McLeana westchnąć głośno z myślą A więc to tak! James Oswald świetnie rozplanował całą fabułę, by w równym stopniu poświęcić czas wszystkim sprawom prowadzonym przez inspektora McLeana, na sam koniec gładko domknąć wszystkie wątki i jeszcze tym samym zaskoczyć czytelnika. Z przyczyn naturalnych to świetnie napisana powieść kryminalna, którą czyta się z przyjemnością i znajduje odpowiedzi na prawie wszystkie pytania. Nie bójcie się tytułu, który sugeruje rozwiązanie zagadki - nie jest rozwiązaniem, wszystko jest dużo bardziej skomplikowane, ale spokojnie: ostatnie słowa wyjaśniają wszystko.

Z przyczyn naturalnych to epickie rozpoczęcie cyklu o inspektorze Anthony'm McLeanie, na kontynuację którego czekam z niecierpliwością, bo ponownie chcę poczuć to niesamowite zaskoczenie, kiedy wszystkie puzzle wskakują na swoje właściwie miejsca, o których nie pomyślałabym nawet, że istniały. 


Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...