Tytuł powinien być związany z fabułą powieści. Lubię ten moment, kiedy okazuje się, że tytuł, na pierwszy rzut oka całkowicie odbiegający od tego, co czytam, nagle nabiera sensu. Czasem tytułem jest mała rzecz, która przemyka w tle przez całą opowieść, jaką snuje autor, wokół której kręci się wszystko - teoria sokoła się kłania. Czasem to trywialne, całkowicie jasne nawiązanie - bywa, że i takiemu nadaje się drugie dno, w końcu chyba w szkole mówiono, skąd pochodzi tytuł Lalki Prusa, prawda? Czasem też tytuł jest bezsensowny i wzięty jakby z kosmosu.
A
czasem trzeba doczytać powieść aż do ostatnich zdań, by w końcu
tytuł nabrał sensu.
Z
przyczyn naturalnych Jamesa
Oswalda wabiło obietnicą dobrego kryminału, jednak zastanawiając
się nad tytułem, obawiałam się - no bo jak to, Z
przyczyn naturalnych?
Toż to kryminał, a tytuł zapowiada śmierć naturalną? Gdzie w
tym morderca? Gdzie pogoń za psychopatą? Gdzie zagadka kryminalna?
Może będzie to śledztwo pełne różnych zawirowań, a potem
puff!, wyjdzie, że nikt nikogo nie ukatrupił - tylko domniemana
ofiara zmarła z przyczyn naturalnych. Teorie jednak odłożyłam na
bok, żeby dokonać ćwiczeń praktycznych i zabunkrowana w cieniu
przystąpiłam do poznania Anthony'ego McLeana.
Co
ciekawe, w powieści inspektor McLean prowadzi kilka spraw
jednocześnie - fabuła nie koncentruje się na jednym z nich, ale
przybliża śledztwo w sprawie i kradzieży drogocennej biżuterii, i
morderstwa sprzed sześćdziesięciu lat, i aktualnie popełnianych
morderstw na ważnych osobistościach. Ma do pomocy znajomych
policjantów, których od razu obdarza się sympatią. W czasie, gdy
nie szuka morderców i złodziei, przesiaduje w pubach, których w
Edynburgu pełno, lub załatwia sprawy związane z testamentem swojej
niedawno zmarłej babci. Może brzmieć dość nieciekawie, ale Z
przyczyn naturalnych wciąga od pierwszych stron, nie brak
powieści ciekawych zwrotów akcji i drobnego smaczku, jakim jest
wątek... nieco fantastyczny. Dobrze czytacie - tylko że jest tak
jak z zakończeniem Incepcji: pozostawia w szoku i każe się
zastanawiać i podważać zdanie McLeana.
Samego
McLeana śledzi się z przyjemnością - jest coś w jego postawie,
co sprawia, że chętnie podąża się jego śladami, słucha, co ma
do powiedzenia i chociaż nie zawsze działa wedle prawa, nie sposób
go za to karać. Postacią nie jest specjalnie ciekawą,
powiedziałabym raczej, że nie odbiega od schematu typowego bohatera
kryminału. Z traumatyczną przeszłością, zdeterminowany, by
pracować w policji za wszelką cenę z powodu tragicznych przeżyć,
wpasowuje się idealnie w ten schemat. Jednak ma coś w sobie. Tak
jak Sherlocka Holmesa kochamy bardziej za to, w jaki sposób dzięki
dedukcji rozwiązywał zagadki, niż za to, jaki był - aspołeczny,
uzależniony od narkotyków, trudny w obyciu - tak właśnie McLeana
lubi się za jego działania, nie zaś za charakter, na wskroś
przeciętny, lubujący się w whisky i chodzeniu do pubów, jak na
Szkota przystało.
Zabawne
było moje zdenerwowanie ciągle powtarzającym się przedrostkiem
Mc/Mac przed nazwiskami wielu bohaterów - jak widać, Z
przyczyn naturalnych ma pewne walory edukacyjne, bo
przekopałam Internet w poszukiwaniu odpowiedzi i zamiast
zdenerwowania, czułam się mądrzejsza o wiedzę dotyczącą
szkockich nazwisk i ich dziedziczenia (Mc/Mac oznacza syna!). James
Oswald wykonał tym samym dobrą robotę, odtwarzając realia
Edynburga. I tamtejszej policji, bo chociaż nie znam się na jej
pracy, to wyglądała ona bardzo realnie - nie idealnie jak z
Disneya, ale z wyciszaniem spraw, odsuwaniem od nich niewygodnych
ludzi, prowadzeniem kilku śledztw jednocześnie i zbyt szybkimi
osądami.
Wracając
do tytułu, muszę stwierdzić, że warto było się głowić nad
jego znaczeniem, by potem, przy ostatnich słowach inspektora McLeana
westchnąć głośno z myślą A więc to tak! James
Oswald świetnie rozplanował całą fabułę, by w równym stopniu
poświęcić czas wszystkim sprawom prowadzonym przez inspektora
McLeana, na sam koniec gładko domknąć wszystkie wątki i jeszcze
tym samym zaskoczyć czytelnika. Z przyczyn naturalnych to
świetnie napisana powieść kryminalna, którą czyta się z przyjemnością i znajduje odpowiedzi na prawie wszystkie pytania.
Nie bójcie się tytułu, który sugeruje rozwiązanie zagadki - nie
jest rozwiązaniem, wszystko jest dużo bardziej skomplikowane, ale
spokojnie: ostatnie słowa wyjaśniają wszystko.
Z
przyczyn naturalnych to epickie rozpoczęcie cyklu o
inspektorze Anthony'm McLeanie, na kontynuację którego czekam z
niecierpliwością, bo ponownie chcę poczuć to niesamowite
zaskoczenie, kiedy wszystkie puzzle wskakują na swoje właściwie
miejsca, o których nie pomyślałabym nawet, że istniały.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz