A
wiecie, co oznacza koniec marca? Bo ja wiem doskonale, tylko rok temu
jakoś skleroza mnie złapała (skleroza zwana potocznie w młodszych
kręgach Testami Gimnazjalnymi), a dwa lata temu nie było szumu,
bum!, fajerwerków i w ogóle tak jakość tyle o ile, nawet we
właściwą datę się nie wstrzeliłam. A wy dalej nie wiecie? No co
wy! Trzy latka już mam! Tfu!, to jest, blog ma trzy latka, ja
siedemnaście prawie, to spora różnica mimo wszystko. Jak ten czas
leci – jeszcze niedawno pisałam pierwszą recenzję Szeptem
Becki Fitzpatrick (nie zaglądać!, poryczałam się ze śmiechu
czytając tamte wypociny). I tak zaczęłam przeglądać sobie moje
recenzje począwszy od 26 kwietnia 2011 roku, i tak zaczęłam walić
głową w biurko z powodu swojego dawnego stylu... Więcej o tym
będzie w rocznicę, bo będę wspominała i przepowiadała
przyszłość, ale to dopiero za niecały miesiąc.
Marzec
w liceum był cholernie ciężki – niby po tym całym Projekcie,
można odpocząć, ale jednak nie, bo zostałam naczelną graficzką
mojej polonistki, więc jak coś trzeba narysować (a trzeba, ech),
no to kogo „poprosić”, jak nie mnie? No i tak siedzę i rysuję
Temidę w kusej sukience i z pistoletem. A książki czekające na
przeczytanie łkają w kąciku, łaknąc uwagi. Piszę to, kiedy
marzec się jeszcze nie skończył, a jednak kiedy ten cały szał w
szkole się skończył, wreszcie! Jak sobie to wynagrodziłam?
Serialami. Niesamowita mieszanka (odcinki oglądam na zmianę):
Reign, Gra o Tron (znowu!), American Horror Story
i Teen Wolf. I czekam aż skończy się emisja Hannibala 2, bo
czekać tydzień na kolejny odcinek to jak czekać na listonosza
rano, wiedząc, że przyniesie książki. Mówię Wam: to czekanie
jest wykańczające.
Dzisiaj
stosu nie będzie. Albo i będzie, ale aż trzyksiążkowy! Czy trzy książki są już stosem, czy jeszcze nie? Zacne są to książki
mimo wszystko, lubię, podobają mi się, chociaż do ostatniej
strony jeszcze nie dobrnęłam. Tak ładnie pysznią się na zdjęciu,
o proszę!, Droga do Woodbury, czyli opowieść z uniwersum
The Walking Dead (zaniedbało się oglądanie serialu,
nieładnie z mojej strony), a także Lśniące dziewczyny,
które są thrillerem, a ja dawno w rękach thrillera nie miałam,
więc cieszę się, mając okazję jakiś przeczytać.
Ostatnia książka to świeża paczka. Takeshi. Cień śmierci Mai Lidii Kossakowskiej - nie mogę się doczekać, by w końcu to przeczytać!
Ostatnia książka to świeża paczka. Takeshi. Cień śmierci Mai Lidii Kossakowskiej - nie mogę się doczekać, by w końcu to przeczytać!
Wybiegamy
w przyszłość – te książki czekają na zrecenzowanie, i
przeczytanie właściwie też. Powspominajmy w takim razie odrobinę:
co zostało przeczytane w miesiącu marcu? Otóż, proszę Państwa,
że tak się wyrażę, nico. To znaczy, były Rywalki Kiery
Cass, które okazały się być zwyczajnym dystopijnym romansem, no
cóż za dziwaczne połączenie. Był też Przegląd Końca
Świata: Deadline, książka wspaniała, ale wychwalałam ją już
w recenzji właściwej. I na tym właściwie się skończyło, bo
czasu brakowało, bo torba zbyt ciężka na taszczenie ze sobą
książek, bo nie ma gdzie i kiedy czytać. Kwiecień musi być
lepszy. :)
PS
O klasykach nie zapomniałam, tylko tak jakoś... tak jakoś nie
miałam nic pod ręką. Czasu też.
instagram @nadeine |
Fajne książki, szczególnie ciekawa jestem"Lśniących Dziewczyn", ale poza tym, jak tutaj weszłam (przyznaję się, jestem nowa) to bardzo oczarowały mnie (i zaskoczyły) te cudowne zdjęcia ;) Piękne kolory i czuć klimat. Blog bardzo estetyczny. Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie, w szczególności na konkurs, może Ci się spodoba, a za miesiąc planuję kolejny ;)
OdpowiedzUsuńKurde, masz talent :))
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo, czasu coraz mnie. Boję się, co będzie w klasie drugiej i trzeciej, gdzie będę miała po 6h chemii i biologii. Chyba zrezygnuję ze spania. :C
OdpowiedzUsuńPS To Twoje rysunki? Są świetne. *_*
Ale ładnie rysujesz! :) Uzależnienie od seriali - wiem coś o tym, trudno wtedy przy nadmiarze obowiązków znaleźć czas na książki.
OdpowiedzUsuń