niedziela, 1 grudnia 2013

Kąpiąc lwa | Jonathan Carroll


Hańba mi, nigdy wcześniej dziwnym zbiegiem okoliczności nie miałam szansy zapoznać się z żadną książką Jonathana Carrolla. Ani z popularną Krainą Chichów, ani z żadną inną. Kąpiąc lwa jest więc moim pierwszym spotkaniem z tym pisarzem – spotkaniem, którego wyczekiwałam już od dawna i kiedy nadarzyła się okazja, skorzystałam z niej... Jednak nie do końca jestem z tego zadowolona. Mogło być lepiej. Znacznie lepiej.


Małżeńska kłótnia – Dean i Vanessa postanawiają dać sobie trochę czasu na przemyślenie wszystkiego, całego swojego życia. Potem zaczynają dziać się zgoła dziwne rzeczy... Ekskluzywny sklep odzieżowy prowadzony przez Deana i Kaspara, skądinąd kochanka Vanessy, całkowicie znika, a jego miejsce zajmuje sklepik z prasą sprzed ponad trzydziestu lat! To nie koniec dziwów – zostają nagle przeniesieni do dziwnej pustki, gdzie okazuje się, że nie są sami. Jest ich piątka: Dean i Kaspar, Vanessa, Jane i starszy mężczyzna, poszukiwany przez Kaspara. Każdy z nich widzi coś innego. Jakim cudem? Gdzie oni są? Co się dzieje? Czy im wszystkim śni się ten sam sen, czy może to jakaś zbiorowa halucynacja? Nie mają czasu na takie rozmyślania – dopada ich przeszłość.

Kąpiąc lwa jest powieścią dość specyficzną i niełatwą w odbiorze. Jedno przeczytanie nie wystarczy, by wychwycić ten ukryty głęboko, głęboko sens całej historii. Wbrew pozorom, ten sens tam jest, tylko tak bardzo schowany między literami, czekający na odkrycie. Ja go nie znalazłam tak do końca, wciąż dzielnie poszukuję, ale wierzę, że istnieje. Fabuła jest bardzo rozbudowana i... ciekawa... Trudno określić, o czym właściwie jest ta książka. Chociaż stron jest wiele, opowiada w moim odczuciu dość krótka historię... o właściwie niczym.
Technicznie jest nienagannie. Wykonanie według mnie idealnie pasuje do treści. Twarda oprawa, starannie szyte kartki, dobry papier (nie taki cieniutki jak w wielu książkach), a ilustracja na okładce – interesująca, intrygująca i tajemnicza. Tajemnicza jak cała książka.

Nie żałuję, że zaczęłam czytać Carrolla, bo jeśli o pisarstwo chodzi, tworzy on powieści – cudeńka. Majstersztyki. Jego warsztat jest prawdziwie profesjonalny. Jednak powstrzymam się na razie z lekturą kolejnych, tudzież wcześniejszych, jego powieści. Za młoda chyba jestem na to. Do niego trzeba dorosnąć, dojrzeć, czego ja, jak widać, nie zrobiłam. Nie zrezygnuję z jego powieści, nie ma mowy, ale odczekam spokojnie dłuższy okres czasu. Po prostu sięgnęłam po Kąpiąc lwa w nie najlepszym momencie.


Czuję już, że Jonathana Carrolla można albo kochać, albo nienawidzić, a ja wciąż nie zdecydowałam, po której stronie barykady stoję. Z jednej strony Kąpiąc lwa urzekło mnie delikatnym, niemal ostrożnym językiem, z drugiej – książka wciąż wydaje mi się co najmniej niezrozumiała. Przyzwyczajonej do „zwyczajnych” powieści z jasno określoną akcją, trudno było mi się przestawić na coś znacznie głębszego. Jedno jednak jest pewne: powieść ta znajdzie swoje grono fanów. Ciężko mi sprecyzować, dla kogo ona jest skierowana... Dla miłośników Jonathana Carrolla, to na pewno, ale więcej nie jestem w stanie napisać. Na pierwsze spotkanie z twórczością Carrolla jednak odradzam tę pozycję. Kąpiąc lwa jest dla mnie intrygującą, całkowitą zagadką, którą chciałabym rozwiązać, ale najprościej na świecie – nie potrafię.



Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości DW Rebis.

2 komentarze:

  1. szczerz mówiąc, po lekturze recenzji nie czuję się specjalnie przekonana :p raczej odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sądzę żeby to była książka akurat dla mnie :P Ale kto wie może kiedyś :)
    Zapraszam do mnie http://layshasky.wordpress.com/ :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...