piątek, 27 grudnia 2013

Gorączka 2 | Dee Shulman


Są książki, na kontynuację których czeka się z wytęsknieniem. Do których premiery odlicza się dni, a potem stoi w kolejce w księgarni, by jak najszybciej zdobyć wyczekany, wreszcie własny egzemplarz. Takie książki, takie serie, uzyskały wielki sukces. Pamiętacie kolejki w dniu premiery ostatniej części Harry'ego Pottera? Trudno było wejść do takiego Empiku wypełnionego po brzegi młodszymi i starszymi fanami młodego czarodzieja. Teraz już tak nie ma. Pojawia się kolejny tom, dajmy na to, trylogii i... nic. Może kilka osób, którym szczególnie spodobała się książka, pójdzie i go kupi, ale nic poza tym. Tak właśnie jest z Gorączką 2 autorstwa Dee Shulman. Książka bardzo mnie się spodobała ponad rok temu, a teraz, kiedy jakiś czas temu drugi tom zawitał do księgarni, dopiero niedawno sobie o niej przypomniałam dzięki pewnemu konkursowi. W innym przypadku, jestem pewna, że nie kupiłabym jej.

Powracamy do Nowego Jorku, gdzie Ewa przeżyła atak wirusa, jednak nie bez konsekwencji. Jej stan zdrowia dość często znacznie się pogarsza, co martwi Setha. Były gladiator zaczyna prowadzić badania nad tajemniczym wirusem, który zabiłby większość młodych ludzi (i przez to przeniósłby ich do Parallonu), ale nie Ewę. Dlaczego? Jakim cudem? Chłopak usilnie stara się znaleźć odpowiedzi na te pytania. Nie chce jednak ryzykować ponownego zakażenia Ewy swoją krwią. Tymczasem policjant Nick i Jen, dziennikarka, prowadzą własne, nielegalne śledztwo dotyczące nagle znikających ludzi – wszystko wskazuje, że wszyscy mieli najpierw gorączkę, a następnie... po prostu rozpłynęli się w powietrzu. Więcej młodych ludzi zaczyna znikać. W Parallonie coś zaczyna się psuć. Oba światy są teraz zagrożone. A uratować może je jedynie Seth.

Zamiast skupić się na tym, co było najlepsze, najważniejsze w Gorączce, czyli na samym wirusie, który był pomysłem naprawdę interesującym i genialnie opisanym pod kątem naukowym, Dee Shulman popełniła błąd wielu pisarzy i skupiła się na miłości. Romanse najciekawsze dla mnie są w pierwszej fazie – wiecie, te podchody i cała farsa z umówieniem się w końcu – a kiedy w książkach para się schodzi, to przestaje być już takie ciekawe. Tutaj jest identycznie. Seth i Ewa miziają się przez pół powieści, przez jedną czwartą Ewa jest nieprzytomna, a przez kolejną jedną czwartą – jest opowiadana historia Nicka i Jen oraz Parallonu. Nick i Jen skupili się na badaniu wirusa i naprawdę wzięli się do roboty. Byli naprawdę sympatyczną parą i bardzo ich polubiłam. Szkoda tylko, że poświęcono im tak mało czasu; mogłoby z tego być coś bardzo dobrego.

Wątek Parallonu był okropny. Sam pomysł na taki świat jest nawet interesujący, nawet byłby bardzo dobry, ale tylko odpowiednio napisany. Matthias był postacią nagminnie przyprawiającą mnie o gorączkę z wkurzenia, a wraz z napływem ludzi do tego równoległego świata było tylko coraz gorzej. Doszłam nawet do chęci pominięcia rozdziałów, których akcja działa się w Parallonie, i chyba byłaby to dobra decyzja i być może postrzegałabym Gorączkę 2 o wiele lepiej niż teraz. Pomijając już wątek Parallonu, z resztą fabuły nie jest lepiej. Nie jest źle, Ewa wciąż jest Ewą, o ile można tak powiedzieć, bo nie wiadomo, czy nie jest Liwią... A może Ewa i Liwia to jedna osoba? Tylko czemu osoba ze starożytności miałaby się znaleźć we współczesnym świecie? Niestety, tej zagadki Seth jeszcze nie rozwiązał. Mam nadzieję, że jeszcze. Moje serce podbiła Ewa, która co prawda przez większość czasu była nieprzytomna albo ślepo zapatrzona w Setha, ale autorka zostawiła jej pazur. I tak jednak nic nie przebije Astronautów – pomijając dziwną nazwę, zespół był genialny. Cały. Łącznie z Ewą.

Zdenerwowała mnie niekonsekwencja wydawnictwa Egmont. Samo wydawnictwo bardzo lubię i rzadko zdarzały im się błędy, ale tym razem nie popuszczę. Na tylnej okładce, jak byk jest napisane „Eva”, podczas gdy przez całą książką „Eva” jest po prostu Ewą. Angielska (czy też amerykańska, nie znam etymologii tego imienia) wersja pojawia się również w materiałach prasowych (zajawka w Cogito chociażby). I jak to w końcu jest z tym imieniem? Polskie czy angielskie? Jeśli wybiera się polskie, co nawet byłoby ciekawe w połączeniu z nazwiskiem głównej bohaterki, wszędzie powinno być napisane w jednej wersji. Wszędzie, przynajmniej w Polsce. Poza tym mankamentem, okładka jest przepiękna, dorównująca okładce Gorączki 1.

Po tej książce można dostać gorączki – z frustracji, z irytacji i z niecierpliwości. W Gorączce 2 denerwuje przede wszystkim postać Setha; tak irytującego bohatera jeszcze nie widziałam (poza Matthiasem, z tej samej książki)! Pomimo ciągłego wkurzenia jego osobą – to w końcu wielki ukochany Ewy, będący ogromną częścią jej życia – książkę czytało się wcale nieźle. Wystarczy przymknąć oko na parę wydarzeń, może pominąć sceny z Parallonu (ale te na początku, na końcu równoległy świat jest dość ważny), a Gorączka 2 okaże się dobrą książką, lekką, miłą. W sam raz na relaks, ale nic więcej, niestety. Dee Shulman dodatkowo zaserwowała wspaniale dopełniający moją irytację i niecierpliwość cliffhanger, przez co muszę przeczytać trzeci tom. I wszyscy bardziej ciekawscy Czytelnicy też będą mieli takie uczucie.

[Ja w tej chwili siedzę w kinie na Hobbicie. Oczekujcie recenzji i fangirlowania Thranduilowi. Wszyscy przecież kochają tego imprezowego elfa i jego brwi. I łosia. Pragnę ujrzeć tego łosia.]

5 komentarzy:

  1. Ja właśnie czytam tą powieść. Więc jeszcze zdania na temat tej książki nie mam :)

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze nie przeczytałam pierwszej części. Trzeba nadrobić w końcu ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam przeczytać pierwszą część, ale nie wiem, czy warto, skoro drugi tom irytuje...Myślę jednak, że dam jej szansę, a Setha będę ignorować :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle obawiam się sięgnięcia po kontynuację jedynki, która mnie rozczarowała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszą część bardzo polubiłam, ale teraz trochę się obawiam tej książki... Ale sięgnę i tak, nie ma bata :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...