poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Zwycięzca bierze wszystko | Aneta Jadowska

She's got balls”
Być magnesem na kłopoty musi być ciężko. Zwłaszcza kiedy Ci z góry, archaniołowie od siedmiu boleści, oskarżają cię o nie wiadomo co, a ty musisz jeszcze sporo załatwić przed swoim Sądem Ostatecznym. Powstrzymać rebelię przeciw Lucyferowi w Piekle? Nie ma sprawy. Pomóc Baalowi, Karmazynowemu Księciu, któremu nikt nie ufa i wszyscy uważają go za dupka? Odhaczone. Zaopiekować się pisklęciem podrzuconym przez Gabriela i Lucyfera? Da się zrobić. Wybronić się z nieznanego oskarżenia archanioła Rafaela, który cię nienawidzi? Oj, z tym będzie trudniej.

Dora Wilk ma ręce pełne roboty, a jej rodzina cały czas się powiększa. Najpierw Miron z kochającego diabełka zmienił się w zazdrosnego demona, potem te straszne snowidzenia, a w dodatku musi wraz z Joshuą i Mironem uciekać z Thornu, bo przepala linię magiczną. Kiedy linia wygaśnie, Dora będzie miała ogromne kłopoty. Większe niż teraz. W czasie kilku dni może zdarzyć się jeszcze wiele – bunt w Piekle, fałszywe zlecenie na śmierć, herbatka z aniołem śmierci Abaddonem, pościelowe spotkania z Baalem, odkrycie małego i dużego sekretu Rafaela... Dora nie dostaje chwili spokoju, wokół niej ciągle się coś dzieje!
A Rafael oczywiście znów coś knuje!

Oj, zacierałam moje lepkie i łase na każdy książkowy twór łapki, kiedy tylko doszła mnie wieść, że koleżanka kupiła trzeci tom przygód Dory Wilk. Nie jestem aż tak lękliwa, nie straszne mi żadne spoilery, a kiedy owa koleżanka oznajmiła, że z pewnością, na więcej niż sto procent, pokocham pewnego Karmazynowego Księcia, tak jak ona, że będzie się działo, że zakończenie urywa się w okropnym momencie – chciałam się dowiedzieć wszystkie o tej książce, nawet bez czytania. Tak bardzo nie mogłam się doczekać ponownego spotkania z naszą wiedź... właściwie, z naszym nie-wiadomo-czym, bowiem Dora Wilk, jak przekonałam się po lekturze Bogowie muszą być szaleni, jest właściwie wszystkim i nie ma na to żadnej nazwy. Nie raz załamywałam ręce, bo strasznie zgrzytało mi to, że Teodora ma cechy wampira, wilkołaka, wiedźmy, a teraz jeszcze ma sowie skrzydła i naturę prawdziwego piekielnika... Chociaż tę ostatnią miała od zawsze. To w końcu Dora. Ona nawet anioła śmierci zaprosi na herbatkę, porozmawia z nim i pożegna całusem w policzek.

W tej chwili stukam palcami w klawiaturę, starając się wyjaśnić jakoś fakt, iż ta książka mi umknęła. Bo to, że umknęła, jest pewne, ale w jaki sposób – już mniej. Zaczęłam czytać Zwycięzca bierze wszystko, skończyłam, odłożyłam na półkę. Oczywiście w międzyczasie, jak to ja, jęczałam trochę, śmiałam się co kilka stron, raz nawet tak bardzo, że musiałam przerwać czytanie, wkurzałam się podczas niektórych sytuacji i oczywiście jak tylko poznałam ostatnie strony, obraziłam się śmiertelnie, bo czego jak czego, ale cliffhangerów, czyli urywania książki w środku akcji, nienawidzę. Chociaż są świetne, muszę przyznać. Czemu więc czuję, że twór Anety Jadowskiej umknął mi, przelał się jak woda między palcami? Nie jest to z pewnością wina fabuły – ta jest sympatyczna i zdrowo walnięta, jak zawsze; bohaterów też nie. Bohaterowie zresztą dla mnie są najlepszą częścią serii o Dorze Wilk – tylu ich tam, a autorka nie pogubiła się i dała im taką dawkę zajebistości, że nie sposób nie polubić większości z nich. Zwycięzca bierze wszystko jednak nie zapadł mi w pamięć, było-minęło. Ale to chyba tylko dlatego, że jak Thorn wciągnął mnie w sam środek wiedźmowych kłopotów, to wypuścił dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. :)

Nie miejcie, drodzy Czytelnicy, mylnego wrażenia, że Zwycięzca bierze wszystko nie spodobał mi się. Gdyby pod groźbą walki ze świrniętym Rafaelem kazano powiedzieć mi, że to nudna i przewidywalna książka – dobyłabym miecza, którym nie umiem się posługiwać, i walczyłabym, bo tego z pewnością nie można powiedzieć o wszystkich książkach Anety Jadowskiej. A że umarłabym? Mam nadzieję, że ciepło przyjęliby mnie w Piekle. Dobra, dobra, przejdźmy do konkretów. Bohaterowie w tej części są jeszcze bardziej ciekawi niż w poprzednich dwóch razem wziętych. Jak to jest, zastanawiałam się, że ci z dołu, piekielnicy, są dużo bardziej fajniejsi od tych z góry, aniołków? Lucek wraz ze swoimi piekielnymi znajomymi, Miron, Baal – to oni są śmietanką towarzyską. To oni sprawiają, że z każdą stroną uśmiech na mojej twarzy poszerzał się. To oni nakręcają tę książkę i sprawiają, że nie sposób się od niej oderwać. Chociaż to może być też przez moje zafascynowanie demonami, no cóż. Jednak nie wszystkie anioły chodzą z kijami w tyłkach jak Gabriel – oj, słodki, słodki Joshua, którego wciąż uwielbiam... Powiem tak: ta mała ptaszyna mieszka z buzującym seksem Mironem i Dorą (tu dodawać niczego nie trzeba), ma okropnego, sztywnego dziadka i przymusowy celibat, ale daje radę. To wszystko, postacie i wydarzenia, czy też raczej kłopoty, które Dora przyciąga, są istną mieszanką wybuchową. :)

Nie lubię zbyt słodzić książkom. Zwycięzca bierze wszystko jest świetny, ale nie idealny. Teodora Wilk, będące wszystkim, co tylko możliwie w magicznym świecie, denerwowała mnie. Nie charakterem, bo ten ma całkiem sympatyczny, ale samym pochodzeniem, które nie jest przecież jej winą. Jest wiedźmą – świetnie! Lubię wiedźmy. Ma triumwirat z diabłem i aniołem, pierwszy taki międzyrasowy – ciekawe, ciekawe. Dostaje prawdziwe (tylko że nie) sowie skrzydła, jest „matką” dwójki wampirów i Alfą gdyńskich wilkołaków... Tego już trochę za wiele. Co nie zmienia faktu, że jest to ciekawie przedstawione. Pochodzenie Dory zaczęło mi zgrzytać dopiero po przeczytaniu – w trakcie byłam raczej bardziej zainteresowana wszystkimi jej kłopotami.

Zwycięzca bierze wszystko to książka dobra do relaksu. Można się odprężyć, czytając ją, nie raz uśmiechnąć czy zaśmiać pod nosem. Można się trochę denerwować, przeżywając sytuacje z codziennego życia niecodziennych postaci. Ale jednego nie można – nudzić się. 


***

Z innej beczki - jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? :)

7 komentarzy:

  1. Fajna książka, świetna recenzja i boski wygląd bloga (naprawdę cieszy oczka!) : )

    Pozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
    http://naszksiazkowir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję, jak miło to słyszeć/czytać. C:

      Usuń
  2. Dziękuję :) Chciałam, żeby recenzja trochę odzwierciedlała książkę, która jest napisana "z jajem". :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio często się na tę książkę natykam, ale jakoś wciąż nie mogę się przekonać do polskich autorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby przekonać się do polskich autorów trzeba czasu. Ja kiedyś też uważałam polskie książki za zło wcielone, a teraz, jak widać, nie były takie złe. :)

      Usuń
  4. Heksalogia rządzi :))) Uwielbiam Dorę i Panią Anetę :)

    Szablonik ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj ^^
    Pragnę poinformować, że nominowałam Cię do zabawy "Nie niszcz książek - używaj zakładek!" :)
    Szczegóły tu: http://mirror-of--soul.blogspot.com/2013/08/nie-niszcz-ksiazek-uzywaj-zakadek.html

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...